Ciekawe strony

Oddzielamy społecznościowe ziarno od plew. Wavii znajdzie i podsunie pod nos newsy na dowolny, wskazany temat

Tomasz Popielarczyk
Oddzielamy społecznościowe ziarno od plew. Wavii znajdzie i podsunie pod nos newsy na dowolny, wskazany temat
Reklama

Stwierdzenie, że dzisiejsza sieć jest przeładowana informacjami to truizm. Każdy z nas doświadcza tego każdego dnia, przeglądając strumienie społeczno...

Stwierdzenie, że dzisiejsza sieć jest przeładowana informacjami to truizm. Każdy z nas doświadcza tego każdego dnia, przeglądając strumienie społecznościowe, czytniki RSS czy po prostu internetowe serwisy informacyjne. Co z tym zrobić? Możemy próbować filtrować informacje, co wcale łatwe nie jest i wymaga dodatkowych narzędzi. Do takich można zaliczyć serwis Wavii. Do czego służy i jak może pomóc nam podczas codziennej, porannej kawy?

Reklama

Wavii to agregator newsów. Wszyscy, którzy właśnie skierowali kursory myszy na przycisk wstecz lub zamykają kartę przeglądarki proszeni są o chwilę wytrwałości. Otóż Wavii nie jest do końca zwyczajnym agregatorem. Jego działanie skupia się na kumulowaniu informacji z serwisów społecznościowych. Nie analizuje jednak naszego konta i nie pobiera postów z fanpage'y lub profili, które subskrybujemy. Jego działanie ma charakter globalny, co zatem wiąże się z koniecznością znajomości języka angielskiego.

Jak to wszystko wygląda w praktyce? Logujemy się w serwisie za pomocą naszego konta na Facebooku i weryfikujemy adres e-mail. Po tym wszystkim wybieramy interesujące nas tematy. Dla wygody podzielono je na kategorie, ale nie jest to niezbędne, bo serwis analizuje nasze zainteresowania i sam podsuwa zagadnienia, które mogą nas zainteresować. Aktualnie większość pozycji dotyczy branży IT, celebrytów, polityki (jak nietrudno się domyślić bardziej tej zza oceanu) i im podobnych. Twórcy zapewniają jednak, że baza będzie ciągle rozbudowywana. Gdy już uzbieramy naszą listę tematów, nakazujemy usłudze przygotowanie strumienia wiadomości. Trwa to zaledwie chwilę.


Sam strumień prezentuje się bardzo estetycznie i prosto. Po prawej stronie pozostawiono nieco więcej wolnego miejsca, co może z początku dziwić. Wątpliwości rozwiewa jednak kliknięcie na wybranego newsa, co wywołuje okienko ze szczegółami na jego temat. Pojawia się ono bliżej prawej krawędzi, dzięki czemu nie zasłania całkowicie strumienia z informacjami. Towarzyszą temu subtelne, cieszące oko animacje.


Samo okienko może początkowo przytłaczać dużą liczbą informacji. W gruncie rzeczy rozplanowano je jednak w miarę intuicyjnie. Przy górnej krawędzi znajdziemy treść tweeta/posta, poniżej zalążek artykułu, do którego się odnosi (może on pochodzić z różnych źródeł, dzięki czemu użytkownik ma możliwość zweryfikowania informacji), a tuż pod nim miejsce na komentarze oraz listę powiązanych tematów, których jeszcze nie obserwujemy. Na samym dole znalazło się jeszcze miejsce na powiązane informacje oraz wszystkie strony źródłowe (w razie gdyby się nie zmieściły w górnej części okienka...).

Reklama


Ciekawym dodatkiem do strumienia newsów są buźki umieszczone przy każdej pozycji. Nadaje to całość bardziej społecznościowego charakteru (czego dopełnieniem jest możliwość posiadania obserwowanych "znajomych", którzy, mając podobne zainteresowania, mogą dorzucać newsy do naszego strumienia), ale nie tylko. Buźki to także część skomplikowanego algorytmu na podstawie, którego Wavii uczy się naszych sympatii i antypatii, podsuwając coraz to ciekawsze treści.

Reklama

Dopełnieniem wszystkiego jest aplikacja mobilna. Niestety póki co skorzystają z niej jedynie posiadacze iPhone'ów. Jako, że do nich nie należę trudno mi napisać o niej więcej. Z założenia ma ona pozwalać na uzyskanie dostępu do strumienia z informacjami ze smartfona - czyli właściwie nic nowego i nadzwyczajnego.


Twórcy mówią o Wavii "making Facebook out of Google" i trzeba przyznać, że w znacznej mierze nie są to słowa na wyrost. Wavii rzeczywiście może stać się wspaniałym źródłem informacji i newsów, gdyż dysponuje ogromnym potencjałem. Co prawda idea nie jest świeża, bo podobne rozwiązania już istnieją (chociażby Curate.me, które jakiś czas temu opisywałem na AW), ale w tym przypadku wyróżnia się spójną strategią, jasno określonym celem i atrakcyjnym, funkcjonalnym wykonaniem. Co będzie dalej? Pozostaje zaufać twórcom, że rozbudują bazę źródeł i będą dopieszczali algorytm tak, by jak najlepiej uczył się użytkowników i wpasowywał w ich zainteresowania. Mi osobiście marzy się polski odpowiednik, który by w tak rewelacyjny sposób agregował rodzime treści, uwzględniając przy tym informacje lokalne oraz niszowe (jest co prawda Ding, ale działa jedynie w oparciu o serwisu Interii). Może kiedyś się doczekam, a tymczasem pozostaje Google Reader ze swoimi zaletami i ułomnościami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama