Nothing Phone (1) to smartfon wyjątkowy z kilku względów. Nie tylko wyjątkowo wygląda, ale też - wyjątkowo trudno się go naprawia.
Kiedy nowy smartfon pojawia się na rynku, wiadomo, że ocenia się go pod wieloma względami. Procesor, ekran, aparat(y), wydajność pracy na baterii, szybkość ładowania, wygląd - to tylko niektóre z kryteriów decydujących o tym, czy urządzenie jest warte wydania pieniędzy i zakupu. Oczywiście - to nieuniknione, że niektóre z tych kryteriów będą dla poszczególnych osób ważniejsze niż inne. Jest jednak pewna grupa cech telefonów, o których mówi bardzo niewielka liczba osób i przez to też kupując smartfon przeciętny konsument w ogóle o nich nie myśli. Dla mnie jedną z cech należących właśnie do takich pomijanych (niesłusznie) kategorii jest łatwość naprawy smartfona. I tutaj niedawno wydany Nothing Phone (1) pokazuje, jak pewnych rzeczy nie robić.
Domyślam się, że serwisowanie Nothing Phone (1) będzie utrapieniem
Jako, że telefon jest na rynku już od jakiegoś czasu, naturalnym jest, że w sieci pojawiają się pierwsze doniesienia o tym, w jaki sposób unikatowa konstrukcja telefonu i jego lampki z tyłu wpływają na działanie i serwis smartfona. Jak się okazuje, wpływają i to mocno. Wszystko dlatego, że plecki telefonu nie stanowią jednej części, ale składają się z wielu małych, modułowych elementów. Oczywiście, daje to fajny efekt 3D i pod tym kątem zdecydowanie przyciąga wzrok konsumenta. Jednak rozebranie tego, szczególnie jeżeli nie chcemy uszkodzić konstrukcji, może przyprawić techników o ból głowy.
Oczywiście - modułowa budowa jest bardzo estetyczna, a samo Nothing zawarło w tej konstrukcji kilka elementów, które pozwalają na nieco chociaż łatwiejszy demontaż niektórych komponentów (jak chociażby łatwo dostępne paski za które wyciąga się baterię). Nie jest oczywiście tak źle jak w przypadku Apple, które paruje wewnętrznie różne komponenty do płyty głównej, znacznie utrudniając ich wymianę w taki sposób, by zachowały pełną funkcjonalność.
Nie da się jednak nie zauważyć, że jest to kolejny przykład na to, jak wygląd i estetyka przegrały z funkcjonalnością i projektowaniem urządzenia w taki sposób, by można było łatwo je naprawić. Nikt co prawda nie wymaga dziś, by telefony były robione tak, jak Fairphone'y, ze zdejmowaną obudową, wymienną baterią i możliwością rozłożenia całego telefonu przy pomocy jednego śrubokręta. Tutaj natomiast mamy mnóstwo zaślepek, ukrytych śrub, kabli i masę elementów, które trzeba usunąć by dostać się chociażby do wyświetlacza, czyli modułu, który jest wymieniany bardzo często ze względu na swoją podatność na uszkodzenia. Inną kwestią jest chociażby mała popularność Nothing Phone (1) co przekłada się na fakt, że części zamiennych do tego urządzenia praktycznie na rynku nie ma.
Dlatego mam szczerą nadzieję, że choć design Nothing Phone (1) może pociągnąć inne firmy do eksperymentów z taką formą, to nie przełoży się to na fakt, że za chwile wszystkie telefony na rynku staną się dwa razy trudniejsze w naprawie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu