Felietony

Nosel naprawdę kręci - Czyli o monitorowaniu social mediów przez RadioZET

Grzegorz Marczak
Nosel naprawdę kręci - Czyli o monitorowaniu social mediów przez RadioZET
12

Autorami tego wpisu są Radosław Grzelaczyk i Filip Chmielewski. W XXI wieku serwisy społecznościowe z Facebookiem na czele odgrywają coraz większą rolę w życiu człowieka. Ich popularność i powszechność może prowadzić do całkiem niezwykłych wydarzeń. Przekonałem się o tym już nie raz, ale ostatnie...

Autorami tego wpisu są Radosław Grzelaczyk i Filip Chmielewski.

W XXI wieku serwisy społecznościowe z Facebookiem na czele odgrywają coraz większą rolę w życiu człowieka. Ich popularność i powszechność może prowadzić do całkiem niezwykłych wydarzeń. Przekonałem się o tym już nie raz, ale ostatnie wydarzenie jest warte opisania, jak i przeczytania o nim.

Nosel Kręci to popularna audycja emitowana przez Radio Zet, w której redaktor Kamil Nosel dzwoni do różnych osób i nabiera je, wkręcając w różnego rodzaju zabawne sytuacje. Ponieważ, jak stwierdził sam redaktor, z poczuciem humoru jest jak z d*upą - każdy ma swoje, nie każdemu charakter prezentowanego przez program humoru musi się podobać.

Tak właśnie było ze mną, gdy na Facebooku skrytykowałem audycję i jej moim zdaniem niski poziom nadając wpisowi status ,,publiczny’’. W social mediach najbardziej lubię szybkość otrzymywania informacji zwrotnej, która pojawiła się niemal natychmiast. W komentarzach pod wpisem rozgorzała dyskusja na temat programu i jego autora. Postawiłem tezę, że osoby, do których dzwoni Nosel, prawdopodobnie są o tym uprzedzane, nie ma bowiem ludzi tak naiwnych, by mogli się tak łatwo nabierać. Wystarczy chociażby obejrzeć na Youtube jakikolwiek z odcinków programu, by utrzymać się w podobnym przekonaniu. Inne zdanie wyraził Filip Chmielewski, który stwierdził, że jeśli Nosel zadzwoni do setki ludzi, to w końcu znajdzie się wśród nich ktoś łatwowierny, komu uda się wmówić jakąś głupotę.

Następnego dnia jak co rano sprawdzałem na iPhonie powiadomienia. Wówczas stało się coś niebywałego - sam twórca programu, czyli Kamil Nosel, trafił na wspomniany wpis i za pośrednictwem Facebooka zaprosił mnie i Filipa do udziału w nagraniu, byśmy przekonali się, który z nas ma rację co do sposobu powstawania audycji. Ciekawość dowiedzenia prawdy sprawiła, że nie mogliśmy odmówić i kilka dni później znaleźliśmy się w Warszawie.

Spotkanie miało miejsce we wtorek, 23. października. Redaktor Nosel okazał się zabawnym, otwartym człowiekiem. Oprowadził nas po całym biurowcu, w którym znajdowała się siedziba nie tylko Radia ZET, ale też takich stacji, jak Planeta FM czy Antyradio. Tym, co uderzyło mnie podczas zwiedzania stacji była wszechobecna... młodość - mówi Filip. - Wszyscy pracownicy Radia ZET to ludzie młodzi, pełni entuzjazmu i zapału do pracy, a przy tym bardzo otwarci. Z każdym mogliśmy porozmawiać i, jak się okazało większość kadry wiedziała już wcześniej o naszej wizycie. Kamil do nas też był bardzo pozytywnie nastawiony, chociaż kąśliwie stwierdził, że po wszystkim pewnie i tak go na Facebooku skrytykujemy. Okazało się, że często przeszukuje serwisy społecznościowe, by znać opinie słuchaczy o swoim programie, a gdy powiedziałem mu o istnieniu Brand24 - skomentował krótko - znam to, ale trzeba płacić :(.

Wykazał się przy tym nie lada klasą, że zaprosił nas do siebie, zamiast wdawać się w dyskusje.

W końcu przyszedł czas na nagranie kolejnego odcinka Nosel Kręci. Okazało się, że powstawanie programu odbywa się w prosty sposób, jest to jednak ciężka, żmudna praca. Redaktor Nosel posiada wielką bazę numerów telefonów, spisanych po prostu z książek telefonicznych oraz Internetu, podzielonych na kategorie - a to numery do sklepów mięsnych, biur podróży czy też urzędów pocztowych. Dzwoni do nich kolejno i próbuje wkręcać do skutku, aż w końcu uda mu się nagrać odpowiednio dobry materiał. - Najważniejszy jest pomysł - zdradza dziennikarz. - Całej rozmowy nie da się zaplanować, bo nigdy nie wiadomo w jakim kierunku pchnie ją rozmówca. Efekty często przechodzą moje oczekiwania. Dlatego staram się ciągnąć rozmowę nawet wtedy, gdy już wyjawię swoją tożsamość, bo to wówczas osobom, do których dzwonie najczęściej zdarza się powiedzieć coś zaskakującego.

Zasiedliśmy więc obok Kamila w studiu, włożyliśmy słuchawki, dzięki którym mogliśmy słyszeć jego rozmówców i urocza realizatorka- pani Edyta- dała znak, by zaczynać.

Po wielu nieudanych próbach podszycia się pod pracownika telekomunikacji postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Podaliśmy Kamilowi numer do naszego szkolnego sekretariatu. Panie z sekretariatu dały się wkręcić.

- Rozmowa trwała siedem minut. Teraz zabiorę to do domu, zmontuje z tego dwie minuty dobrego materiału i będzie można to wyemitować - mówi Nosel.

Potem przyszła kolej na celebrytów - są oni dla twórcy Nosel Kręci najbardziej łakomym kąskiem. Sobie tylko znanymi metodami Kamil wszedł w posiadanie numerów telefonicznych całego mnóstwa gwiazd. Zapamiętałem numery Ludwika Dorna, Marka Kondrata i Natalii Siwiec (do której jeszcze kiedyś zadzwonię ;>).

Dzwoniąc do sław, Kamil podszywał się pod pracownice banku. Ma on bowiem niezwykłą umiejętność modyfikowania swojego głosu tak, by przypominał żeński. - na żywo brzmi to jeszcze lepiej niż w radiu. Kamil powinien podkładać głosy w kreskówkach - twierdzi Filip.

Na pierwszy ogień poszła Małgorzata Rozenek, znana jako Perfekcyjna Pani Domu. Początkowo nie zwietrzyła podstępu i wdała się z Kamilem w dyskusje o spłacie kredytu hipotecznego, w końcu uświadomiła sobie jednak, że to żart i odłożyła słuchawkę. Za kare pewnie przyjedzie do Kamila i zrobi mu w studiu test białej rękawiczki. Z Robertem Makłowiczem również się nie udało, bo okazało się, że nie ma kredytu. Borys Szyc i Danuta Stenka nie odebrali telefonu - Szyc nigdy nie odbiera. Pewnie już ma od kogoś mój numer - śmieje się Kamil. Najzabawniejszym momentem całego nagrania była automatyczna sekretarka (sekretarz?), która przemówiła znanym każdemu miłośnikowi sportu głosem: - yyy. Tu telefon Jacka Gmocha, zostaw wiadomość...

Okazało się więc, że Nosel naprawdę kręci i robi to znakomicie, przy czym przygotowanie każdego odcinka okupuje ciężką pracą i wieloma nieudanymi próbami. Wróciliśmy z Warszawy bardzo zadowoleni i po cichu liczymy, że nowe znajomości jeszcze nam się przydadzą. Obiecujemy przy tym, że więcej nic złośliwego pod adresem Kamila nie napiszemy. No, chyba że naprawdę mocno nam podpadnie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

mediaSocial MediaRadio