Nokia N95 była urządzeniem, na swój sposób, niezwykłym. Miała wszystko, by nazwać ją smartfonem, choć nie była wyposażona w ekran dotykowy. W czym to przeszkadzało? Jak korzystało się z ostatniej Nokii, która dominowała na rynku? Oto najlepszy smartfon sprzed dotykowej rewolucji.
Nokia N95, a także jej udoskonalona wersja - Nokia N95 8 GB były najprawdopodobniej najlepszymi telefonami w historii marki Nokia. Bezlitośnie wskazywały konkurencji miejsce w szeregu, stając się obiektem westchnień miłośników nowych technologii. Wyposażenie? Prawdopodobnie najlepsze na rynku. Multimedia? W komplecie. System Symbian? Na swoim miejscu. Co takiego stało się z Nokią, że mimo tak imponującego portfolio musiała uznać wyższość innych producentów? Czy Nokia N95 była najlepszym smartfonem, który nie był wyposażony w ekran dotykowy? Niech ta krótka podróż do przeszłości i towarzyszące jej rozważania pomogą w odnalezieniu odpowiedzi na tak zadane pytania. Choć moja opinia o Nokii N95 jest jednoznaczna, być może znajdą się słuszne kontrargumenty, zgodnie z którymi wcale nie mam racji. Niemniej, dla mnie to właśnie ta Nokia była smartfonem numer jeden bez ekranu dotykowego i dostosowanego do niego interfejsu.
Choć tworząc ten materiał nie korzystam z żadnego egzemplarza tego ciekawego telefonu, wciąż jestem w stanie przypomnieć sobie wiele aspektów z jego codziennej obsługi. Wbrew pozorom, od czasów jego świetności wcale nie minęło aż tak wiele czasu, jak mogłoby się wydawać. Mimo że smartfon został zaprezentowany w marcu 2007 roku, ja swój egzemplarz kupiłem stosunkowo późno - w roku 2010. Co istotne, choć minęło aż 3 lata od premiery, nawet wtedy potrafił bardzo pozytywnie zaskoczyć. Czym konkretnie? Oto moja garść wspomnień z korzystania z Nokii N95.
Nokia N95 miała wszystko poza dotykowym ekranem
Gdybyśmy dziś wzięli do ręki telefon Nokia N95, w oczy rzuciłby się pierwszy, charakterystyczny szczegół dotyczący jego budowy. Nokia N95, jak na swoje czasy, była telefonem dużym, a nawet bardzo dużym. Choć współcześnie jej szerokość czy wysokość plasowałyby ją w kategorii smartfonów kompaktowych, wówczas było zgoła inaczej. Dość powiedzieć, że Nokia N95 to telefon typu slider, w dodatku naprawdę niezwykły. Co z tego wynika? Spora grubość, wynosząca w tym przypadku aż 21 milimetrów. Dlaczego był to niezwykły slider? Zwykle telefony tego typu rozsuwały się tylko w jedną stronę, oferując dostęp do fizycznej klawiatury. Nokia N95 rozsuwała się w dwie strony - w górę i w dół. Przesuwając górną część urządzenia w górę, standardowo, zyskiwaliśmy dostęp do klawiatury. Kiedy zaś przesunęliśmy ją w dół, naszym oczom ukazywał się... panel z przyciskami do kontroli multimediów. Działało to dokładnie tak, jak możecie sobie wyobrazić. Nie trzeba było kombinować z odblokowaniem telefonu, by móc sterować muzyką. Wystarczyło rozsunąć urządzenie, by wszystkie niezbędne przyciski znalazły się w zasięgu palca. Na owe czasy - genialne rozwiązanie.
Zanim jednak przejdę do dalszych zachwytów nad Nokią N95, kilka słów o jej specyfikacji technicznej. Oto jak się prezentowała:
- Model: Nokia N95,
- Data prezentacji: marzec 2007,
- Wymiary: 99 x 53 x 21 mm, 120 g,
- Wyświetlacz: 2,6 cala, 240 x 320 pikseli, 16 mln kolorów,
- System operacyjny: Symbian S60v3,
- Pamięć wbudowana: 160 MB,
- Pamięć RAM: 64 MB,
- Czytnik kart pamięci: tak, microSD,
- Aparat główny: 5 Mpix, AF
- Kamerka do rozmów: QVGA,
- Głośniki stereo: tak,
- Łączność przewodowa: wyjście słuchawkowe mini jack, miniUSB 2.0,
- Łączność bezprzewodowa: WiFi, GPS, Bluetooth 2.0, radio FM, GSM, HSPA, wyjście TV,
- Bateria: 950 mAh.
Jak na 2007 rok, w tej specyfikacji trudno było szukać jakichkolwiek słabych punktów. System operacyjny Symbian, pozwalający wówczas na bardzo szeroką personalizację i instalację wielu aplikacji, bardzo dobry aparat z optyką brandowaną marką Carl Zeiss, głośniki stereo, WiFi, GPS, a nawet wyjście TV (co istotne, odpowiedni przewód dołączony był do zestawu sprzedażowego telefonu). Jedynym mankamentem była bateria - 950 mAh, biorąc pod uwagę, możliwości i zapotrzebowanie urządzenia, to zdecydowanie zbyt mało. Na tle zdecydowanie prostszych urządzeń, Nokia N95 pracowała bardzo krótko. Dość powiedzieć, że wystarczyło włączyć mapy i uruchomić odbiornik GPS, by bateria wyczerpała się w zaledwie kilkadziesiąt minut.
Mimo tego poważnego mankamentu, smartfon potrafił zaimponować. Dość powiedzieć, że następny, równie zaawansowany telefon, z jakim miałem do czynienia, pracował już pod kontrolą Androida. Nokia N95, w czasach swojej świetności, miała dosłownie wszystko. Jak korzystało się z tak wyposażonego urządzenia?
Subiektywnie o Nokii N95
Przyznam szczerze, że moje pierwsze chwile z tym urządzeniem nie minęły szczególnie pozytywnie. Irytowała przede wszystkim klapka od baterii, która leżała zdecydowanie zbyt luźno i można było zgubić ją podczas użytkowania telefonu. Na szczęście okazało się, że to najprawdopodobniej wada tylko tego jednego egzemplarza, a wymiana klapki na (prawdopodobnie) nieoryginalną zażegnała problem na dobre. Kiedy już uporałem się z tym problemem, trzeba było przyzwyczaić się do konstrukcji Nokii N95 i nieco innego sposobu obsługi. To był mój pierwszy slider, dlatego zajęło to dość długo. Początkowo po prostu rozkładałem ją, w ogóle nie skupiając się na tym, co mógłbym zrobić bez dostępu do klawiatury.
Personalizacja ekranu startowego systemu Symbian to już była czysta przyjemność. O ile pamiętam można było skonfigurować go tak, by wszystkie niezbędne informacje i skróty mieć pod ręką. Dysponując takimi możliwościami, chęć posiadania urządzenia z ekranem dotykowym jakby nieco słabła. Słabła, ale tylko do momentu uruchomienia przeglądarki internetowej. Co prawda ówczesne serwisy były dostosowane do przeglądania na telefonach, jednak obsługa przy pomocy dotyku była nieporównywalnie wygodniejsza. Podobnie jak przy przeglądaniu multimediów - choć to zadanie nie stanowiło absolutnie żadnego wyzwania dla Nokii z Symbianem, na dużym, dotykowym ekranie odbywałoby się to zdecydowanie wygodniej.
Bardzo miło wspominam również aplikacje na system Symbian, które wówczas biły na głowę jakością te wydawane na telefony wspierające wyłącznie Java. Nokia N95 oferowała, między innymi, aplikację do nawigacji GPS czy... pakiet biurowy. Ciężko nie wspomnieć również o serwisie z grami, którym była platforma Nokia N-Gage. Tu również można było znaleźć wiele produkcji zapewniających długie godziny zabawy.
Choć z Nokii N95 korzystało mi się naprawdę dobrze i z pewnością jest najlepszym telefonem bez ekranu dotykowego, jaki gościł w mojej kieszeni, porzuciłem ją stosunkowo szybko. W momencie, gdy na rynku pojawiły się pierwsze, tańsze smartfony z Androidem, było dla mnie czymś oczywistym, że muszę spróbować czegoś zupełnie nowego. Okazało się, że Android jest zdecydowanie bardziej funkcjonalny od Symbiana, a obsługa dotykiem jest zdecydowanie wygodniejsza niż archaiczny slider. Choć Nokia N95 była świetna, po prostu musiała ustąpić miejsca nowszym, dotykowym smartfonom.
Nokia N95 8GB, czyli jak świetny telefon stał się jeszcze lepszy
Kilka miesięcy po premierze podstawowej Nokii N95, na rynek trafiła jej ulepszona, bardziej zaawansowana wersja - Nokia N95 8GB. Zapewne gdyby powstała dzisiaj, nazywałaby się po prostu Nokia N95 Pro. Cóż, wówczas mody na to, by wszystko miało słowo pro w nazwie nie było, dlatego producent musiał wykazać się nieco większą finezją. Nokia postanowiła podkreślić największy atut ulepszonego modelu względem podstawowego - wbudowaną pamięć o pojemności 8 GB. Co istotne, na tym zmiany wcale się nie kończyły. Nokia N95 8GB miała większy wyświetlacz (2,8 cala w miejsce 2,6 cala), a także mocniejszą baterię (1200 mAh). Niestety, nigdy nie dane mi było korzystać z tego smartfona, dlatego nie mogę podzielić się z Wami wrażeniami na jego temat. Z dostępnych opinii wynika jednak prosty wniosek - gdy tylko była taka możliwość, warto było postawić na nowszy model.
Podsumowując, Nokia N95 to kawał świetnego smartfona, który swoją funkcjonalnością mógł zachwycić niejednego miłośnika nowych technologii. Był demonstracją siły fińskiego producenta i niedoścignionym wzorem dla innych. Sęk w tym, że skoro inni nie doścignęli Nokii na wytyczonej przez nią ścieżce, postanowili pójść własną drogą. Naturalnie, wszystko zapoczątkował iPhone, w którym postawiono na coś, o czym Nokia wydawała się nie pamiętać. Choć pierwszy iPhone odbiegał funkcjonalnością od urządzeń z Symbianem, był bardzo wygodny, intuicyjny i przyjazny użytkownikowi. Czy to samo można było powiedzieć o systemie Symbian, obecnym w Nokii N95 i N95 8GB? Mam wrażenie, że nie.
Jak pokazały kolejne lata, Nokia już nigdy nie zaprezentowała smartfona, który tak rzuciłby wszystkich zainteresowanych na kolana, jak N95. Późniejsze próby, zwłaszcza od momentu wprowadzenia ekranu dotykowego, nie należały do udanych. Klienci, głosując portfelami, kilka lat później zdecydowali o końcu marki Nokia, jaką znaliśmy do tej pory, a jeszcze wcześniej o kresie popularności systemu Symbian.
Z perspektywy czasu mam wrażenie, że Nokia nie zrobiła wszystkiego, by obronić swoje produkty, a przynajmniej przedłużyć ich rynkową obecność o kilka kolejnych lat. To spektakularny upadek, który zapisał się w historii branży mobilnej na zawsze. A Wy, szanowni czytelnicy, wrócilibyście choć na chwilę do Nokii N95? Ja, przyznam szczerze, chciałbym ją mieć w szufladzie i uruchomić choć na chwilę, raz na jakiś czas, by przypomnieć sobie o tym, że istniały smartfony bez ekranów dotykowych. Właśnie Nokia N95 była, najprawdopodobniej, najlepszym z nich.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu