W internecie wypełnionym przez różnego rodzaju powiązania między witrynami i uniwersalne skrypty reklamowe bardzo łatwo wpaść w pułapkę złośliwego kod...
Nokaut znokautowany przez Google. Stronę zakwalifikowano jako zagrożenie
W internecie wypełnionym przez różnego rodzaju powiązania między witrynami i uniwersalne skrypty reklamowe bardzo łatwo wpaść w pułapkę złośliwego kodu. W wyniku ataku na oprogramowanie serwujące reklamy w porównywarce Nokaut.pl, strona została zakwalifikowana przez Google jako będąca zagrożeniem dla użytkowników.
Czytelnicy Antyweba chyba bardzo dobrze pamiętają historię z blokadą serwisu (wraz z AntyApps) przez algorytmy Google wykrywające na nim złośliwe oprogramowanie? Przez kilka godzin dostęp do strony był utrudniony, a za wszystkim stał Open X, serwer dostarczający reklamy. Niemalże identyczna sytuacja spotkała teraz Nokaut.
Administracja serwisu donosi, że problem został szybko wyeliminowany, a w tej chwili wyczekiwane jest zdjęcie blokady przez Google. Nic by nie było w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wiele serwisów w sieci korzysta z widżetów i skryptów Nokauta. Serwis dostarcza bowiem usługę programu partnerskiego, a także daje możliwość osadzania na stronach opinii na temat wybranych produktów. W związku z tym partnerzy serwisu otrzymali wiadomości e-mail instruujące, co należy zrobić, by możliwie najszybciej pozbyć się blokady. Jednocześnie Nokaut podjął współpracę z firmą Niebezpiecznik.pl, która ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa i ochronę przed podobnymi sytuacjami w przyszłości.
Algorytmy ochronne Google'a po raz kolejny dają o sobie znać. Trudno jednak winić kalifornijską firmę za ten stan rzeczy, bo trąciłoby to hipokryzją. Wielokrotnie przecież pisaliśmy na AW o kwestiach bezpieczeństwa i niejednokrotnie pozytywnie ocenialiśmy działania Google'a na tym polu. Kalifornijski gigant sukcesywnie gromadzi dane dotyczące potencjalnie szkodliwych witryn, co najczęściej odzwierciedlają komunikaty wyświetlane użytkownikom Chrome'a, ale blokada jest również widoczna podczas przechodzenia na strony z poziomu wyszukiwarki. W tym ostatnim przypadku dzieje się to niezależnie od przeglądarki, z której korzystamy.
Powyższy przykład pokazuje jednak, że nawet jeżeli mamy czyste ręce i w żaden sposób nie narażamy naszej witryny na zakwalifikowanie jako niebezpiecznej, możemy zarobić rykoszetem problemów, z którymi borykają się dostawcy reklam na naszej stronie, serwisy z których widżetów korzystamy itp. Warto mieć to na uwadze na przyszłość i ograniczać tego typu treści u siebie do minimum. Zaoszczędzimy w ten sposób kilka sekund na wczytywaniu się witryny, a w dodatku zminimalizujemy ryzyko otrzymania pstryczka w nos od google'owskich algorytmów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu