Nissan kazał nam długo czekać na następcę modelu 370Z, który został wycofany z oferty już jakiś czas temu. I niestety wiele wskazuje na to, że w Europie możemy się wcale nie doczekać Nissana Z, który zapowiada się wyśmienicie.
Nissan Z to coupe z krwi i kości
Tradycja sportowych modeli z literką Z w nazwie sięgają w Nissanie jeszcze roku 1969 i modelu Datsun 240Z. Najnowszy reprezentant tej rodziny to już 7. generacja, która zastępuje bardzo wysłużony model 370Z (był na rynku ponad 10 lat). Zgodnie z powszechnymi praktykami, Nissan Z jest jeszcze mocniejszy i szybszy niż swój poprzednik, ale przy tym nie stracił nic ze swojego charakteru i możliwości.
Nabywcy będą mieli do dyspozycji trzylitrowy, sześciocylindrowy i podwójnie doładowany silnik benzynowy o mocy 405 KM i oferujący 475 Nm momentu obrotowego. To między innymi dlatego nowy model miał nazywać się 400Z, ale ostatecznie zdecydowano się po prostu na Nissan Z. Napęd przekazywany jest na tylne koła przy pomocy wału napędowego wykonanego z włókna węglowego i za pośrednictwem manualnej, sześciobiegowej lub automatycznej, dziewięciobiegowej skrzyni. Użytkownik ma też do dyspozycji system wspomagania startu (launch control) i dopasowania obrotów (rev-matching), a to wszystko powinno przełożyć się na przyśpieszenie do 100 km/h w czasie poniżej 5 sekund (nie podano dokładnego czasu).
Inżynierowie Nissana w dużym stopniu skupili się na poprawie właściwości jezdnych. Cała konstrukcja jest sztywniejsza niż w modelu 370Z, zmieniono zawieszenie aby było bardziej stabilne na prostych, a za poprawę przyczepności odpowiadają między innymi szersze opony z przodu. W wersji Z Performance do dyspozycji mamy również mechaniczną szperę. Jeśli dodamy do tego jeszcze tradycyjny hamulec ręczny, to myślę, że jesteście sobie w stanie wyobrazić ile frajdy może dać ten samochód.
Nissan Z nawiązuje do historii
Nissan w projekcie modelu Z postanowił też mocno nawiązać do przeszłości. Przód wzorowany jest na Datsunie 240Z, szczególną uwagę zwraca prostokątny wlot powietrza do silnika oraz światła dzienne LED składające się w okręg. Całość prezentuje się dosyć futurystycznie.
Z tyłu mamy natomiast nawiązanie do modelu 300ZX, światła w technologii LED zostały podzielone w niemal identyczny sposób, a na całej szerokości nadwozia ciągnie się czarny pas ze znaczkiem Nissana. Takie nawiązanie do historii powinno się podobać. Nie zapomniano jednak o aerodynamice, Japończycy pochwalili się, że przedni spliter i niewielki tylny spojler pozytywnie wpływają na docisk w przy wyższych prędkościach. To zasługa wiedzy jaką udało się zdobyć podczas rozwoju modelu GT-R.
We wnętrzu jest za to nowocześnie. Przed kierowcą są wirtualne zegary wyświetlane na ekranie o przekątnej 12,3 cala, a na środku konsoli znalazł się dotykowy wyświetlacz systemu inforozrywki o przekątnej 8 cali. Nad nim mamy natomiast wyloty powietrza oraz trzy analogowe wskaźniki pokazujące między innymi temperaturę oleju i ciśnienie doładowania. Całość zwieńcza niewielka kierownica oraz krótki drążek zmiany biegów.
Niestety jak już wspominałem, Nissan Z raczej nie trafi oficjalnie do sprzedaży w Europie. Oczywiście chodzi o normy emisji spalin, których 3-litrowy silnik w żadnym wypadku nie spełnia. Zawsze jednak pozostaje indywidualny import. Cena nie została jeszcze ujawniona.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu