Konsole

Kontrolery Nintendo Switch psują się na niewyobrażalną skalę. Do serwisu trafiają tysiące sztuk tygodniowo

Kamil Świtalski
Kontrolery Nintendo Switch psują się na niewyobrażalną skalę. Do serwisu trafiają tysiące sztuk tygodniowo
Reklama

Switch jest konsolą dość wyjątkową — i wielkim powrotem Nintendo na szczyt. Niestety, problem z kontrolerami ciągnie się od premiery — i jego skala jest... prawdziwie porażająca.

Nintendo Switch z dnia na dzień okazało się ogromnym hitem. Firmie udało się zakończyć fatalną passę po Wii U i ruszyła z kopyta. Sprzęt od premiery okazał się światowym hitem — i choć w Polsce tak tego nie widzieliśmy (głównie ze względu na lokalną popularność, a może raczej brak popularności, Nintendo), to konsole znikały z półek w mgnieniu oka, zaś kolejki ciągnęły się miesiącami. Switch jednak od początku miał piętę achillesową, która spędzała sen z powiek wielu użytkownikom: kontrolery Joy-Con. Tamtejsze analogi okazały się niezwykle awaryjne. O tym że są problematyczne - wiedzą wszyscy. Ale dopiero teraz można sobie wyobrazić jak ogromna jest skala problemu.

Reklama

Tysiące zepsutych Joy-Conów w serwisie każdego tygodnia

Jak informuje Kotaku zewnętrzny serwis współpracujący na rynku amerykańskim z Nintendo każdego tygodnia dostawał tysiące kontrolerów Joy-Con do naprawy. Taka ilość wiązała się z nieustanną presją, koniecznością ekspresowych napraw — a co za tym idzie — błędami. Nintendo na tamtejszym rynku nie ma swoich serwisów — wszystko przekazuje bezpośrednio swoim współpracownikom (w tym konkretnym przypadku: United Radio). Tamtejsi pracownicy mówią, że co tydzień spokojnie przewijały się przez ich firmę tysiące uszkodzonych kontrolerów. Sprawa była na tyle poważna, że szefostwo firmy zadecydowało o utworzeniu specjalnej sekcji, która poświęcona będzie naprawie tylko tego jednego produktu. Na przestrzeni lat byliśmy świadkami najrozmaitszych wpadek serwisowania produktów Nintendo (od zwrotu konsoli z nieswoimi danymi, przez inne błędy, na brakujących komponentach kończąc). O ile jeszcze z klasycznymi Joy-Conami jest pół biedy, o tyle wszyscy zmuszeni odesłać całą konsolę Switch Lite (bo tam problem z dryftującym analogiem też występuje) są w znacznie gorszej sytuacji. Pracownicy (niewyszkoleni, regularnie się zmieniający) rzekomo mieli mieć maksymalnie 4 dni na naprawę i odesłanie urządzenia. Przy takiej ilości — stawało się to niezwykle skomplikowane, bo była to — dosłownie — walka z czasem.

Polecamy również: Pad do Nintendo Switch

Nintendo oficjalnie nie odniosło się do tych doniesień, ale w przeszłości regularnie komentowało problemy z kontrolerami. Czasem mówiąc że kolejne wersje konsoli są trwalsze, innym razem dając do zrozumienia, że to problem nienaprawialny. Jako użytkownik konsoli któremu w dłoniach zdążyły rozlecieć się już dwie takie konstrukcje (co ciekawe - sumarycznie korzystałem z nich nie więcej niż kilka-kilkanaście godzin, bo Switch jest dla mnie przede wszystkim konsolą stacjonarną, a jedyną wygodną opcją pozostaje Pro Controller), rozumiem doskonale frustrację użytkowników... i nie ufam Nintendo tak bardzo, że mimo wielkich chęci — po dziś dzień nie skusiłem się na tę wygodniejszą, niewielką, prawdziwie przenośną wersję konsoli.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama