Gry

To największa rewolucja w grach wideo od czasów ruchowych kontrolerów. Brawo!

Kamil Świtalski
To największa rewolucja w grach wideo od czasów ruchowych kontrolerów. Brawo!
Reklama

Nintendo LABO to projekt, który tuż po ogłoszeniu wywołał sporą falę dyskusji wśród graczy i miłośników technologii w ogóle. Oto firma, która przez wiele lat była wyśmiewana za swoje dziwne pomysły, proponuje dołączanie do konsoli akcesoriów zrobionych z... papieru. Dziś europejska premiera sprzętu, na której — dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora produktów N, firmy Conquest — miałem przyjemność uczestniczyć w Pradze, gdzie przygotowano do naszej dyspozycji wszystkie podstawowe zestawy, a także mieliśmy przyjemność część z nich składać samodzielnie. Jak LABO sprawdza się w praktyce?

Nintendo LABO: kartony w służbie dobrej zabawie

Dziecięcia wyobraźnia jest nieograniczona. I nikt nie ukrywa, że Nintendo LABO powstało z myślą o dzieciach — i to one mają się bawić przy nim najlepiej. Płachty kartonów które można złożyć w rozmaite konstrukcje pozwalające połączyć światy wirtualne z tym realnym? W to mi graj! Tym bardziej, że Nintendo LABO to nie tylko gotowe konstrukcje czekające na nas na sklepowych półkach, ale także spora dowolność dzięki tamtejszemu kreatorowi. Od razu mówię, że jeszcze nie miałem przyjemności zbudowania niczego od zera — tryb garażowy opiera się na prostym programowaniu obiektowym, które jednak jest niezwykle czasochłonne i w przypadku takiej imprezy... po prostu niewykonalne. Tym bardziej, że trzeba byłoby od razu mieć pomysł i sporo pustych kartonów, na jego idealną realizację. Ale mam cichą nadzieję, że i na to u mnie kiedyś przyjdzie czas.

Reklama

Nintendo LABO: kilka kartonów, masa frajdy

Swoją przygodę z Nintendo LABO rozpocząłem od budowy kartonowego samochodu. Tak, wiem jak głupkowato to brzmi — i choć po obejrzeniu reklam można było mieć wątpliwości czy to w ogóle zadziała, to teraz mogę wam już powiedzieć, że owszem — i daje masę frajdy! Dostępne w zestawie kartony i instrukcja krok po kroku na ekranie konsolki sprawiła, że nawet taki ignorant w sprawie podobnych zabaw dał sobie z tym doskonale radę. Później jeszcze chwila ozdabiania dostępnymi materiałami i... razem z innymi uczestnikami tych warsztatów przypominających lekcję plastyki w szkole podstawowej — ruszyliśmy do boju!

Naszymi bohaterami sterowaliśmy za pomocą konsolki. Wibrujące joycony wprawiały ich w ruch i pozwalały się swobodnie poruszać po powierzchni stołu. Zrobiliśmy nawet małą bitwę, która okazała się doskonałą zabawą. Warto też wspomnieć o fajnym dodatku, jakim jest wykrywanie przez joyconową kamerkę ciepła i poruszanie się za obiektem, który je generuje. Proste, ale satysfakcjonujące. Najbardziej jednak byłem pod wrażeniem tego, z jaką pieczołowitością twórcy podeszli do tworzenia poradnika związanego ze składaniem — doskonale zdaję sobie sprawę że to jedna z najprostszych konstrukcji, ale ten samouczek sprawił, że jestem przekonany iż bardziej skomplikowane będą równie przyjemne w obsłudze, choć ich złożenie zajmie już nie kilka minut, a parę godzin.


Tych Nintendo LABO nie składałem, ale też udało im się mnie zachwycić!

Poza własnym pojazdem, miałem też szansę sprawdzić na własnej skórze jak działa pianino, wędkowanie i wyścigi. I każda z tych trzech mini-gierek wypadła wzorowo. Bo to skupienie się na szczegółach (zmiana dźwięków przy wkładaniu poszczególnych części, zniekształcanie dźwięku zgodnie ze wzorkiem na wyciętej przez nas kartce) i fantastyczny pomysł okazały się kluczem do sukcesu. Joycony wyposażone w cały zestaw szczegółowych czujników idealnie sprawdziły się jako kontroler ruchowy przy wyścigach, a także łowieniu ryb. Szczerze? Wiedziałem, że to będzie fajne, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak dokładne, aż tak responsywne i... aż tak atrakcyjne!

Jak widać na załączonych obrazkach — na premierze nie zabrakło także dzieci, które były chyba jeszcze bardziej oczarowane niż dorośli. I jestem przekonany, że kiedy dostaną pełne narzędzia w swoje ręce i będą ograniczeni tylko własną wyobraźnią — powstaną z tego niesamowite kombinacje.

Nieco gorzej w moich oczach wypadł jednak motyw z robotem. Bo choć gracze uzbrojeni po pachy w cały zestaw akcesoriów wyglądają czadersko, zaś obserwując jak to działa w praktyce można się zauroczyć, tak kilkuminutowe zakładanie całości i dość spore rozmiary sprawiają, że... całość jest po prostu nieporęczna. Może kiedy uda mi się zbudować i ozdobić swojego własnego Evangeliona podejdę do tematu inaczej, póki co jednak — nie jestem do końca przekonany ;).

Pierwsze wrażenia z Nintendo LABO są jak najbardziej pozytywne. Pamiętacie jak przed laty wszyscy wyśmiewali ruchowe kontrolery Wii, które dały początek ruchowej rewolucji w branży? Mocno trzymam kciuki i za tę inicjatywę, która może wygląda głupio, składanie kartonów może nie być na pierwszy rzut oka najbardziej porywającą rozrywką świata, ale uwierzcie, że to naprawdę działa. I już nie mogę się doczekać, aż co bardziej kreatywni pokażą swoje propozycje z wykorzystaniem tych rozwiązań!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama