Czy Pixar zaczyna odcinać kupony, skoro przygotowuje film, który istniał w świecie "Toy Story" i opowiadał o pierwowzorze zabawki Buzza Astrala? Takie wrażenie można odnieść przed wejściem na salę kinową, ale gdy z niej wyjdziemy jesteśmy zadowoleni, że tę historię opowiedziano.
Nikt nie pytał o ten film, ale wszyscy na niego czekali. Buzz Astral - recenzja
Toy Story to jedna z kluczowych, jeśli nie najważniejsza marka w portfolio Pixara. Do pewnego momentu nie decydowano się na jej zbytnią eksploatację, bo poza dwoma filmami przygotowywano tylko krótkie metraże na różne okazje. Gdy machina ruszyła, studio nie zamierza najwyraźniej rezygnować z rozwoju tego... uniwersum. Po dwóch nowych filmach i kolejnych krótkich animacjach nadszedł czas na pełnometrażową produkcję, jakiej nikt się nie spodziewał. To pierwszy film Pixara wyświetlany na dużym ekranie po przerwie z powodu pandemii, więc oczekiwania i głód widzów mogą być znacznie większe niż zazwyczaj.
Z drugiej zaś strony wkraczamy na zupełnie nowe obszary, bo studio nie zdecydowało się nakręcić kontynuacji, prequela czy nawet typowego spin-offa. Podejrzewam, że tytuł jest dla sporej grupy osób jasną zapowiedzią samodzielnych przygód zabawki Andy'ego, a nie produkcji sci-fi z dorosłym facetem w centrum wydarzeń i to w filmie obejrzanym przez wspomnianego dzieciaka wewnątrz fikcyjnego świata. Pokręcone? Trochę tak, ale twórcy dość szybko wyjaśniają te zawiłości na początkowych planszach, a później dzieje się magia.
To Buzz Astral jakiego (nie) znacie
Wkraczamy w świat, który jest jednocześnie doskonale nam znany, bo kojarzymy niektórych bohaterów i relacje między nimi, ale z każdą sceną odkrywamy coś nowego. Albo jest to fakt na temat rzeczywistości, w której funkcjonują albo powody, dla których zachowują się tak, a nie inaczej. Na pewno niektórzy zapytają, dlaczego przy tak rozpoznawalnej produkcji w świecie To Story znane były tylko zabawki Buzza i Zurga, ale przecież niezbędne było stworzenie zupełnie nowych bohaterów, by wypełnić fabułę filmu trwającego prawie 1 godzinę 40 minut.
Właśnie ten czas trwania "Buzza Astrala" sprawił, że odrobinę obawiałem się przeciągniętego seansu i nużącego filmu. Nic z tych rzeczy. Akcji i dynamiki filmowi nie brakuje na żadnym etapie, ale są też chwile, gdy twórcom udało się na chwilę zwolnić w celu refleksji czy wprowadzenia elementu humorystycznego. Tych ostatnich nie brakuje, a jakże, i są naprawdę dobre. Może nie tak dobre, jak w "Toy Story" czy sequelu, ale niezależnie od wieku każdy widz na sali wielokrotnie szeroko się uśmiechnie i zaśmieje. Polska wersja językowa nie zawodzi i podobnie jak w przypadku wielu innych animowanych produkcji, dubbing do "Buzza Astrala" pokazuje, że cały czas potrafimy zlokalizować takie produkcje na najwyższym poziomie pod względem tłumaczenia i podkładania głosów.
Dużo śmiechu, sporo refleksji i pozytywnych emocji
Historia jest raczej mało skomplikowana, ale uwypukla największe wady i zalety tytułowego bohatera. To pozwala mu przejść pewną przemianę na przestrzeni całego filmu, dzięki czemu i my mamy szansę się czegoś nauczyć. To świetna lekcja tego, jak ulotne potrafią być chwile i doskonałe przypomnienie o przemijaniu oraz ograniczonym czasie, jaki nam jest dany na tym świecie. Nie zawsze uda nam się spędzić te lata czy dekady z tymi, z którymi byśmy chcieli i w miejscu, jakie sobie wymarzyliśmy, ale być może nowe realia staną się tymi, których nie wymienilibyśmy na cokolwiek innego. Buzz dostaje nie lada nauczkę po nauczce i popełnia błąd za błędem, ale uczy się na nich i wyciąga wnioski.
Kwestie techniczne nigdy nie były problemem filmów Pixara i analogicznie jest też w tej sytuacji. "Buzz Astral" pokazuje, że studio sprawnie i skutecznie pracuje nad swoimi filmami z niemałą dbałością o szczegóły. Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że najnowszy film nie podnosi poprzeczki dla konkurencji i nie wprawia w osłupienie. Czy musiał to robić? Oczywiście, że nie, ale staram się tonować oczekiwania tych, którzy spodziewali się przełomu. Wpływ na takie okoliczności ma też to, że stylistyka filmu została niejako narzucona przez fakt powiązania z serią Toy Story, dlatego cały świat musiał zostać zaprojektowany zgodnie z tym, jak prezentowały się zabawki Buzza czy Zurga.
Co po Buzzie Astralu? Na koniec uniwersum i jeszcze dalej?
"Buzz Astral" to kolejna znakomita animacja studia Pixar i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Jeśli podjęta zostanie decyzja o powstaniu kontynuacji, nie będę tym faktem w ogóle zdziwiony, ale mam nadzieję, że twórcy nie rozhulają się na tyle, by w następnych latach uniwersum Toy Story nie zaczęło rosnąć jak na drożdżach (podobnie jak Gwiezdne Wojny czy MCU).
Po zakończeniu filmu zostańcie na sali - przed Wami jeszcze trzy dodatkowe sceny w środku napisach, po napisach oraz po końcowych planszach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu