Felietony

Nigdy wcześniej nie grałem tyle na smartfonie i tablecie. Co się zmieniło?

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

16

Z czym kojarzą Wam się smartfony, tablety i mobilne granie? Bo dziś realia są całkiem inne, niż kilka lat temu i to znacząco wpłynęło na to, kiedy i jak gram.

Do dziś wspominam jedną z pierwszych gier z serii FIFA na iPhone'a - takiej grafiki i gameplay'u na takim urządzeniu mobilnym nie widziano nigdy wcześniej. Spędziłem wtedy naprawdę niemało czasu grając na telefonie, ale w następnych latach powodów, dla których miałbym sięgnąć po smartfon lub tablet, by grać było coraz mniej. Rozwój tego rodzaju gier, a także wielu innych, które mnie interesowały stanął w miejscu lub wręcz stosowano drogę na skróty do tego stopnia, że niektóre wyścigowe tytuły nie wymagały większej aktywności ze strony gracza, by w ogóle ukończyć odcinek. Zanim pojawiły się akcesoria, jak Razer Kishi, dedykowane urządzeniom mobilnym kontrolery lub wsparcie z poziomu systemu operacyjnego dla najpopularniejszych padów na rynku, zdążyłem całkowicie zrezygnować z mobilnego grania. Od czasu do czasu sięgałem po prostsze tytuły lub najbardziej interesujące mnie marki/franczyzy, ale smartfon i tablet stały się dla mnie wszystkim innym, ale nie konsolą do grania.

Sprzęt mobilny, ale gry pełnoprawne

Sytuacja zaczęła się zmieniać w momencie, gdy mobilne gry przestały być jedyną propozycją. Owszem, ostatnie lata to okres niemałego rozwoju gier dla iOS-a i Androida, ale wciąż nie przyrównamy ich do produkcji z konsol i pecetów, a jedynym sposobem na przeniesienie ich na mały ekran jest chmura. W tym obszarze możemy cieszyć się prawdziwym urodzajem, bo w Polsce skorzystamy ze wszystkich kluczowych platform i nad Wisłą brakuje tak naprawdę jedynie Amazon Luna i PlayStation Now (w ramach PlayStation Plus Premium) spośród najważniejszych usług. Nie ma jednak nad czym rozpaczać, ponieważ Google Stadia, GeForce NOW i xCloud z grami z Xboksa powinny zaoferować wystarczająco dużo nawet bardziej wymagającym użytkownikom. Katalog gier, subskrypcje i dowolność w dobieraniu sposobu opłacania za usługę są na tyle różnorodne, że nie jest trudno wybrać coś dla siebie. Dość regularnie korzystam z każdej platformy, ponieważ w różnych okolicznościach każda z nich zapewnia coś innego. Najbardziej wszechstronna jest Stadia, GeForce NOW to najlepsza oprawa wizualna, a xCloud i Xbox Game Pass to spore oszczędności na nowych tytułach.

Chmura sprawiła, że mobilne urządzenia nie muszą być ekstra wydajne

Zauważyłem, że właśnie ta swoboda odgrywa tu największą rolę. Nie sądzę, bym miał ochotę włączać np. Far Cry 6 na konsoli czy pececie każdego popołudnia, ale szansa na uruchomienie tej gry ze Stadii na smartfonie w etui z przyciskami fizycznymi do grania czy tablecie w parze z kontrolerem sprawia, że częściej organizuję sobie takie krótsze sesje. Faktem jest, że Stadia nie zapewni wrażeń wizualnych porównywalnych do mocnego peceta czy konsoli, ale na mniejszym ekranie urządzenia mobilnego jest to jakość naprawdę w pełni wystarczająca, by rozgrywka była przyjemnością. Sterowanie odbywa się w ten sam komfortowy sposób, więc wyzwaniem może być tak naprawdę jedynie stabilność i wydajność łącza, a tu kłopoty pojawią się naprawdę sporadycznie.

Największym ograniczeniem pozostaje oczywiście swoboda grania poza zasięgiem sieci Wi-Fi, bo nawet jeśli LTE lub 5G zapewnią nam odpowiednią przepustowość, to nawet pokaźniejsze pakiety danych będą znikać w mgnieniu oka podczas regularnych sesji. Tylko kilkukrotnie uruchamiałem gry na internecie mobilnym i zdarzały się spadki jakości czy opóźnienia w sterowaniu, dlatego zazwyczaj unikam takiego połączenia i polegam na solidnym Wi-Fi. Jednocześnie znalazłem też zastosowanie dla starszego iPada, który służy też np. jako cyfrowy kalendarz na biurku pokazujący wszystkie wydarzenia i aktualizuje się w czasie rzeczywistym. Słabsza wydajność wieloletniego procesora nie jest przeszkodą, bo najważniejsze obliczenia odbywają się po stronie serwera, a skoro tablet radził sobie z odtwarzaniem wideo, to przy graniu w chmurze przez przeglądarkę też staje na wysokości zadania.

Co teraz? Pozostaje czekać na kolejne kroki w rozwoju

Dość jasne jest, że jesteśmy też na w miarę wstępnym etapie rozwoju usług w chmurze, jeśli chodzi o streaming gier. Możliwości są co prawda znacznie większe, niż kilka lat temu, ale wyobrażenia i marzenia dotyczące tego rynku są też znacznie większe, dlatego wraz z upływem czasu sytuacja będzie się polepszać. Na przykład, liczyłem że już w tym roku będzie nam dane zagrać w tytuły z PlayStation na PC w streamingu dzięki nowej ofercie PS Plus, ale wcale się na to nie zanosi, a przecież kolejnym krokiem w rozwoju usługi powinny być aplikacje mobilne lub dostępność w przeglądarce. Wtedy po smartfona i tablet sięgałbym jeszcze częściej, bo chmura wyklucza też potrzebę posiadania konkretnego sprzętu, co dla wielu osób może być fundamentalne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu