Space Exploration Technologies Corp, czyli SpaceX ma nowe ambitne plany w związku z częstotliwością przyszłych lotów dla ich rakiet Falcon 9. „Powinniśmy startować co dwa, trzy tygodnie” – stwierdziła Gwynne Shotwell, dyrektor ds. operacyjnych (COO) i szefowa rady nadzorczej. Takie tempo będzie najszybszym od 7 lat i jakby tego było mało, zaledwie 5 miesięcy wcześniej doszło do poważnego wypadku podczas wykonywania rutynowych testów przed jednym z zaplanowanych lotów. W wyniku eksplozji doszło do zniszczeń o wartości kilkuset milionów USD. Od tego czasu odbył się tylko jeden lot.
Kosztowny incydent na Cape Canaveral
Naprawy związane z wypadkiem z 1 września w kosmodromie na przylądku Cape Canaveral trwają do dziś. Ich koszty są wysokie, a na dodatek kolejne zaplanowane loty musiały zostać wstrzymane, co jedynie pogłębiło straty. Ucierpiała również reputacja firmy, chociaż jej szybszy niż to planowano powrót do lotów mógł być imponujący.
Od 2010 roku SpaceX z powodzeniem przeprowadziło 27 lotów rakiet Falcon 9 z łącznie zaplanowanych 29. Już niebawem, gdy zostaną ukończone ostatnie prace nad najnowszym kosmodromem, który będzie na północ od Cape Canaveral, w należącym do NASA Kennedy Space Center, w życie zostanie wprowadzone nowe tempo wykonywania lotów. Jest co nadrabiać, ponieważ od ostatniego nieszczęśliwego incydentu, na realizację oczekuje ponad 70 zaplanowanych misji o łącznej wartości ponad 10 miliardów USD.
Nowy lepszy kosmodrom i nowe imponujące tempo
Nowy kosmodrom zostanie oddany do użytku już w przyszłym tygodniu. Jego koszt jest znacznie mniejszy niż naprawy związane z Cape Canaveral, bo jest to tylko 100 milionów USD (a nie kilkaset). Jednak najważniejsze jest to, że od tej pory starty Falcon 9 będą się odbywać parę razy w miesiącu. Dobre tempo musi zostać utrzymane, a poważne wypadki od tej pory nie mogą mieć już miejsca. Jakby na to nie patrzeć, ostatecznie jest to biznes, który musi zarabiać.
NASA zamierza korzystać z usług SpaceX w celu transportowania astronautów z i do stacji ISS. Kapsuły Dragon dla załogi znajdą się na rakietach nośnych Falcon 9. Wtedy nie będzie już miejsca na jakiekolwiek błędy, inaczej może to kosztować czyjeś życie. Właśnie dlatego, ze znacznym wyprzedzeniem dojdzie do zainstalowania oraz przetestowania nowych turbopomp, dostarczających paliwo napędowe do silników. Ma to zażegnać możliwość występowania pęknięć, które mogą być potencjalnie niebezpieczne. Dodatkowo w celu wyeliminowania występowania takich defektów, opracowano również poprawki softwareowe (software fix) oraz dokonano zmian w projekcie turbiny. NASA oraz Air Force bardzo naciskały w tym temacie.
Do tej pory firma SpaceX pomagała w dostarczaniu zapasów dla astronautów znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz współpracowała z prywatnymi firmami w zakresie umieszczania satelit na orbicie. Jeżeli pod koniec 2018 roku uda się realizować misje załogowe dla NASA, będzie to zupełnie nowy rozdział w życiu Elona Muska. Później powinno już pójść z górki, aż do samego „postawienia wioski na Marsie”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu