Felietony

Elon Musk szokuje na Twitterze: niebawem weźmie się za łączenie człowieka z maszyną i drążenie tuneli

Maciej Sikorski
Elon Musk szokuje na Twitterze: niebawem weźmie się za łączenie człowieka z maszyną i drążenie tuneli
8

Twitter to serwis-paradoks: z jednej strony biznes nie przynosi zysków i nie rozwija się, z drugiej strony dzieje się na nim mnóstwo ciekawych rzeczy, toczące się za jego pośrednictwem dyskusje przyciągają uwagę całego świata. To oczywiście zasługa społeczności, w której znajdziemy polityków, biznesmenów, celebrytów, sportowców, artystów czy dziennikarzy. Jedną z gwiazd tego medium jest Elon Musk: miliarder ostatnio wstrząsa Twitterem, publikuje posty, które szybko trafiają do mediów.

Elon Musk może napisać jedno zdanie i po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach będą o tym mówić ludzie po drugiej stronie globu. Taka siła mediów społecznościowych, ale też tego konkretnego człowieka. Uwagę przykuł ostatnio m.in. jego wpis dotyczący Rexa Tillersona, Sekretarza Stanu w gabinecie prezydenta Donalda Trumpa. Tillerson przez dekady pracował w Exxon Mobile, gigancie z rynku wydobywczego, naftowym imperium. Przez dziesięć lat pełnił funkcję CEO w tej firmie. Mogłoby się wydawać, że dla Muska krytykującego ten sektor, Tillerson jest "naturalnym wrogiem". Tymczasem...

Elon Musk może napisać jedno zdanie i po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach będą o tym mówić ludzie po drugiej stronie globu. Taka siła mediów społecznościowych, ale też tego konkretnego człowieka. Uwagę przykuł ostatnio m.in. jego wpis dotyczący Rexa Tillersona, Sekretarza Stanu w gabinecie prezydenta Donalda Trumpa. Tillerson przez dekady pracował w Exxon Mobile, gigancie z rynku wydobywczego, naftowym imperium. Przez dziesięć lat pełnił funkcję CEO w tej firmie. Mogłoby się wydawać, że dla Muska krytykującego ten sektor, Tillerson jest "naturalnym wrogiem". Tymczasem...

Tymczasem szef Tesli stwierdził na Twitterze, że Tillerson ma potencjał, by doskonale sprawdzić się w nowej roli. Oczywiście natychmiast został poproszony o rozwinięcie swojej myśli. W odpowiedzi napisał, że nowy sekretarz dobrze sprawdzał się jako CEO wielkiej firmy, że zna się na geopolityce i może się przysłużyć Ameryce. Dla niektórych to musiał być szok. Zwłaszcza dla krytyków nowej władzy - mogą odnieść wrażenie, że tracą wpływowego sojusznika. Elon Musk jeszcze niedawno krytykował Donalda Trumpa, a teraz zmienia front?

To mogą być zbyt daleko posunięte wnioski, ale warto przypomnieć, że szef SpaceX znalazł się w gronie doradców nowego prezydenta. I trudno dziwić się jego poczynaniom: po pierwsze, może mieć rację co do Tillersona, nie ma sensu krytykować go przed podjęciem działań. A nuż będzie to wytrawny polityk, który pomoże USA wykaraskać się z tarapatów? Po drugie, biznesy Muska potrzebują pomocy państwa. Na różnych poziomach. To mogą być ulgi podatkowe czy zamówienia rządowe. Bez tego jego korporacjom z pewnością będzie trudniej szybko się rozwijać. Po co walczyć z władzami i robić sobie wrogów w tym obozie, skoro można znaleźć nić porozumienia i zyskać na tym? Jeśli nie możesz kogoś pokonać, przyłącz się do niego...

Ta zasada chyba znajdzie zastosowanie w innym projekcie amerykańskiego miliardera - tym razem chodzi o rozwój sztucznej inteligencji. Elon Musk niejednokrotnie mówił, że obawia się, iż te działania wymkną się spod kontroli, że człowiek może doprowadzić do autozagłady (m.in. te zagadnienia podejmuje projekt OpenAI, w którym uczestniczy Musk). Ciekawie zrobiło się kilka miesięcy temu, gdy biznesmen zaczął mówić o siatce/koronce neuronowej, o rozwiązaniu, które miałoby połączyć człowieka z maszyną. Skoro jesteśmy istotami zbyt ograniczonymi, by przeciwstawić się rozwojowi SI i w dłuższej perspektywie z nią przegramy, może warto już teraz połączyć ludzki mózg z tym nierzeczywistym światem? Chodzi głównie o usprawnienie systemu wprowadzania i odbierania informacji na linii człowiek-maszyna. Miałby on wejść na tak wysoki poziom, że SI straciłoby przewagę nad ludźmi. O ile tych można będzie jeszcze nazwać w taki sposób.

Elon Musk dość tajemniczo wypowiadał się na ten temat w przeszłości, ale na Twitterze poinformował niedawno, że w bliższej przyszłości może podać więcej szczegółów. Przekonamy się zatem, czy chodzi jedynie o prace teoretyczne, powołanie zespołu, który ma zająć się tym tematem, czy też o konkretne osiągnięcia przybliżające nas do wpakowania swojej świadomości w cyfrowy świat (ale też do działań w odwrotnym kierunku: dlaczego ludzki mózg nie miałby zostać połączony bezpośrednio z Internetem jako odbiornik?). Mało wstrząsów? Mam kolejny.

Kilka tygodni temu przywoływałem wypowiedzi szefa Tesli, który narzekał na korki i stwierdzał, że weźmie się za tworzenie tuneli. Ludzie nie wiedzieli, czy to żarty czy też miliarder faktycznie ruszy z nowym projektem. Sprawa przycichła, by teraz powrócić. I to ze zdwojona siłą: Musk przekonuje, że prace ruszą niebawem i nie są to żarty. Czy miliarder rzeczywiście chce tworzyć tunel(e) pod Los Angeles lub innymi amerykańskimi miastami, by usprawnić ruch? Przecież przygotowania do takich prac trwają bardzo długo i trudno ukryć je przed mediami, powinny być jakoś udokumentowane. A tu cisza.

Może zatem Elon Musk bawi się z ludźmi i planuje coś innego, niż tworzenie podziemnych autostrad? Jakiś projekt dotyczący tworzenia miast pod powierzchnią Marsa? Skoro zamierza kolonizować tę planetę... Sporo pytań i niedomówień, ale sprawy mają się niebawem zacząć klarować. Jedno jest pewne: Twitter będzie jeszcze świadkiem wpisów Muska wywołujących spore zamieszanie.

Grafika tytułowa: youtube.com

Tymczasem szef Tesli stwierdził na Twitterze, że Tillerson ma potencjał, by doskonale sprawdzić się w nowej roli. Oczywiście natychmiast został poproszony o rozwinięcie swojej myśli. W odpowiedzi napisał, że nowy sekretarz dobrze sprawdzał się jako CEO wielkiej firmy, że zna się na geopolityce i może się przysłużyć Ameryce. Dla niektórych to musiał być szok. Zwłaszcza dla krytyków nowej władzy - mogą odnieść wrażenie, że tracą wpływowego sojusznika. Elon Musk jeszcze niedawno krytykował Donalda Trumpa, a teraz zmienia front?

Elon Musk może napisać jedno zdanie i po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach będą o tym mówić ludzie po drugiej stronie globu. Taka siła mediów społecznościowych, ale też tego konkretnego człowieka. Uwagę przykuł ostatnio m.in. jego wpis dotyczący Rexa Tillersona, Sekretarza Stanu w gabinecie prezydenta Donalda Trumpa. Tillerson przez dekady pracował w Exxon Mobile, gigancie z rynku wydobywczego, naftowym imperium. Przez dziesięć lat pełnił funkcję CEO w tej firmie. Mogłoby się wydawać, że dla Muska krytykującego ten sektor, Tillerson jest "naturalnym wrogiem". Tymczasem...

Tymczasem szef Tesli stwierdził na Twitterze, że Tillerson ma potencjał, by doskonale sprawdzić się w nowej roli. Oczywiście natychmiast został poproszony o rozwinięcie swojej myśli. W odpowiedzi napisał, że nowy sekretarz dobrze sprawdzał się jako CEO wielkiej firmy, że zna się na geopolityce i może się przysłużyć Ameryce. Dla niektórych to musiał być szok. Zwłaszcza dla krytyków nowej władzy - mogą odnieść wrażenie, że tracą wpływowego sojusznika. Elon Musk jeszcze niedawno krytykował Donalda Trumpa, a teraz zmienia front?

To mogą być zbyt daleko posunięte wnioski, ale warto przypomnieć, że szef SpaceX znalazł się w gronie doradców nowego prezydenta. I trudno dziwić się jego poczynaniom: po pierwsze, może mieć rację co do Tillersona, nie ma sensu krytykować go przed podjęciem działań. A nuż będzie to wytrawny polityk, który pomoże USA wykaraskać się z tarapatów? Po drugie, biznesy Muska potrzebują pomocy państwa. Na różnych poziomach. To mogą być ulgi podatkowe czy zamówienia rządowe. Bez tego jego korporacjom z pewnością będzie trudniej szybko się rozwijać. Po co walczyć z władzami i robić sobie wrogów w tym obozie, skoro można znaleźć nić porozumienia i zyskać na tym? Jeśli nie możesz kogoś pokonać, przyłącz się do niego...

Ta zasada chyba znajdzie zastosowanie w innym projekcie amerykańskiego miliardera - tym razem chodzi o rozwój sztucznej inteligencji. Elon Musk niejednokrotnie mówił, że obawia się, iż te działania wymkną się spod kontroli, że człowiek może doprowadzić do autozagłady (m.in. te zagadnienia podejmuje projekt OpenAI, w którym uczestniczy Musk). Ciekawie zrobiło się kilka miesięcy temu, gdy biznesmen zaczął mówić o siatce/koronce neuronowej, o rozwiązaniu, które miałoby połączyć człowieka z maszyną. Skoro jesteśmy istotami zbyt ograniczonymi, by przeciwstawić się rozwojowi SI i w dłuższej perspektywie z nią przegramy, może warto już teraz połączyć ludzki mózg z tym nierzeczywistym światem? Chodzi głównie o usprawnienie systemu wprowadzania i odbierania informacji na linii człowiek-maszyna. Miałby on wejść na tak wysoki poziom, że SI straciłoby przewagę nad ludźmi. O ile tych można będzie jeszcze nazwać w taki sposób.

Elon Musk dość tajemniczo wypowiadał się na ten temat w przeszłości, ale na Twitterze poinformował niedawno, że w bliższej przyszłości może podać więcej szczegółów. Przekonamy się zatem, czy chodzi jedynie o prace teoretyczne, powołanie zespołu, który ma zająć się tym tematem, czy też o konkretne osiągnięcia przybliżające nas do wpakowania swojej świadomości w cyfrowy świat (ale też do działań w odwrotnym kierunku: dlaczego ludzki mózg nie miałby zostać połączony bezpośrednio z Internetem jako odbiornik?). Mało wstrząsów? Mam kolejny.

Kilka tygodni temu przywoływałem wypowiedzi szefa Tesli, który narzekał na korki i stwierdzał, że weźmie się za tworzenie tuneli. Ludzie nie wiedzieli, czy to żarty czy też miliarder faktycznie ruszy z nowym projektem. Sprawa przycichła, by teraz powrócić. I to ze zdwojona siłą: Musk przekonuje, że prace ruszą niebawem i nie są to żarty. Czy miliarder rzeczywiście chce tworzyć tunel(e) pod Los Angeles lub innymi amerykańskimi miastami, by usprawnić ruch? Przecież przygotowania do takich prac trwają bardzo długo i trudno ukryć je przed mediami, powinny być jakoś udokumentowane. A tu cisza.

Może zatem Elon Musk bawi się z ludźmi i planuje coś innego, niż tworzenie podziemnych autostrad? Jakiś projekt dotyczący tworzenia miast pod powierzchnią Marsa? Skoro zamierza kolonizować tę planetę... Sporo pytań i niedomówień, ale sprawy mają się niebawem zacząć klarować. Jedno jest pewne: Twitter będzie jeszcze świadkiem wpisów Muska wywołujących spore zamieszanie.

Grafika tytułowa: youtube.com

To mogą być zbyt daleko posunięte wnioski, ale warto przypomnieć, że szef SpaceX znalazł się w gronie doradców nowego prezydenta. I trudno dziwić się jego poczynaniom: po pierwsze, może mieć rację co do Tillersona, nie ma sensu krytykować go przed podjęciem działań. A nuż będzie to wytrawny polityk, który pomoże USA wykaraskać się z tarapatów? Po drugie, biznesy Muska potrzebują pomocy państwa. Na różnych poziomach. To mogą być ulgi podatkowe czy zamówienia rządowe. Bez tego jego korporacjom z pewnością będzie trudniej szybko się rozwijać. Po co walczyć z władzami i robić sobie wrogów w tym obozie, skoro można znaleźć nić porozumienia i zyskać na tym? Jeśli nie możesz kogoś pokonać, przyłącz się do niego...

Ta zasada chyba znajdzie zastosowanie w innym projekcie amerykańskiego miliardera - tym razem chodzi o rozwój sztucznej inteligencji. Elon Musk niejednokrotnie mówił, że obawia się, iż te działania wymkną się spod kontroli, że człowiek może doprowadzić do autozagłady (m.in. te zagadnienia podejmuje projekt OpenAI, w którym uczestniczy Musk). Ciekawie zrobiło się kilka miesięcy temu, gdy biznesmen zaczął mówić o siatce/koronce neuronowej, o rozwiązaniu, które miałoby połączyć człowieka z maszyną. Skoro jesteśmy istotami zbyt ograniczonymi, by przeciwstawić się rozwojowi SI i w dłuższej perspektywie z nią przegramy, może warto już teraz połączyć ludzki mózg z tym nierzeczywistym światem? Chodzi głównie o usprawnienie systemu wprowadzania i odbierania informacji na linii człowiek-maszyna. Miałby on wejść na tak wysoki poziom, że SI straciłoby przewagę nad ludźmi. O ile tych można będzie jeszcze nazwać w taki sposób.

Elon Musk może napisać jedno zdanie i po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach będą o tym mówić ludzie po drugiej stronie globu. Taka siła mediów społecznościowych, ale też tego konkretnego człowieka. Uwagę przykuł ostatnio m.in. jego wpis dotyczący Rexa Tillersona, Sekretarza Stanu w gabinecie prezydenta Donalda Trumpa. Tillerson przez dekady pracował w Exxon Mobile, gigancie z rynku wydobywczego, naftowym imperium. Przez dziesięć lat pełnił funkcję CEO w tej firmie. Mogłoby się wydawać, że dla Muska krytykującego ten sektor, Tillerson jest "naturalnym wrogiem". Tymczasem...

Tymczasem szef Tesli stwierdził na Twitterze, że Tillerson ma potencjał, by doskonale sprawdzić się w nowej roli. Oczywiście natychmiast został poproszony o rozwinięcie swojej myśli. W odpowiedzi napisał, że nowy sekretarz dobrze sprawdzał się jako CEO wielkiej firmy, że zna się na geopolityce i może się przysłużyć Ameryce. Dla niektórych to musiał być szok. Zwłaszcza dla krytyków nowej władzy - mogą odnieść wrażenie, że tracą wpływowego sojusznika. Elon Musk jeszcze niedawno krytykował Donalda Trumpa, a teraz zmienia front?

To mogą być zbyt daleko posunięte wnioski, ale warto przypomnieć, że szef SpaceX znalazł się w gronie doradców nowego prezydenta. I trudno dziwić się jego poczynaniom: po pierwsze, może mieć rację co do Tillersona, nie ma sensu krytykować go przed podjęciem działań. A nuż będzie to wytrawny polityk, który pomoże USA wykaraskać się z tarapatów? Po drugie, biznesy Muska potrzebują pomocy państwa. Na różnych poziomach. To mogą być ulgi podatkowe czy zamówienia rządowe. Bez tego jego korporacjom z pewnością będzie trudniej szybko się rozwijać. Po co walczyć z władzami i robić sobie wrogów w tym obozie, skoro można znaleźć nić porozumienia i zyskać na tym? Jeśli nie możesz kogoś pokonać, przyłącz się do niego...

Ta zasada chyba znajdzie zastosowanie w innym projekcie amerykańskiego miliardera - tym razem chodzi o rozwój sztucznej inteligencji. Elon Musk niejednokrotnie mówił, że obawia się, iż te działania wymkną się spod kontroli, że człowiek może doprowadzić do autozagłady (m.in. te zagadnienia podejmuje projekt OpenAI, w którym uczestniczy Musk). Ciekawie zrobiło się kilka miesięcy temu, gdy biznesmen zaczął mówić o siatce/koronce neuronowej, o rozwiązaniu, które miałoby połączyć człowieka z maszyną. Skoro jesteśmy istotami zbyt ograniczonymi, by przeciwstawić się rozwojowi SI i w dłuższej perspektywie z nią przegramy, może warto już teraz połączyć ludzki mózg z tym nierzeczywistym światem? Chodzi głównie o usprawnienie systemu wprowadzania i odbierania informacji na linii człowiek-maszyna. Miałby on wejść na tak wysoki poziom, że SI straciłoby przewagę nad ludźmi. O ile tych można będzie jeszcze nazwać w taki sposób.

Elon Musk dość tajemniczo wypowiadał się na ten temat w przeszłości, ale na Twitterze poinformował niedawno, że w bliższej przyszłości może podać więcej szczegółów. Przekonamy się zatem, czy chodzi jedynie o prace teoretyczne, powołanie zespołu, który ma zająć się tym tematem, czy też o konkretne osiągnięcia przybliżające nas do wpakowania swojej świadomości w cyfrowy świat (ale też do działań w odwrotnym kierunku: dlaczego ludzki mózg nie miałby zostać połączony bezpośrednio z Internetem jako odbiornik?). Mało wstrząsów? Mam kolejny.

Kilka tygodni temu przywoływałem wypowiedzi szefa Tesli, który narzekał na korki i stwierdzał, że weźmie się za tworzenie tuneli. Ludzie nie wiedzieli, czy to żarty czy też miliarder faktycznie ruszy z nowym projektem. Sprawa przycichła, by teraz powrócić. I to ze zdwojona siłą: Musk przekonuje, że prace ruszą niebawem i nie są to żarty. Czy miliarder rzeczywiście chce tworzyć tunel(e) pod Los Angeles lub innymi amerykańskimi miastami, by usprawnić ruch? Przecież przygotowania do takich prac trwają bardzo długo i trudno ukryć je przed mediami, powinny być jakoś udokumentowane. A tu cisza.

Może zatem Elon Musk bawi się z ludźmi i planuje coś innego, niż tworzenie podziemnych autostrad? Jakiś projekt dotyczący tworzenia miast pod powierzchnią Marsa? Skoro zamierza kolonizować tę planetę... Sporo pytań i niedomówień, ale sprawy mają się niebawem zacząć klarować. Jedno jest pewne: Twitter będzie jeszcze świadkiem wpisów Muska wywołujących spore zamieszanie.

Grafika tytułowa: youtube.com

Elon Musk dość tajemniczo wypowiadał się na ten temat w przeszłości, ale na Twitterze poinformował niedawno, że w bliższej przyszłości może podać więcej szczegółów. Przekonamy się zatem, czy chodzi jedynie o prace teoretyczne, powołanie zespołu, który ma zająć się tym tematem, czy też o konkretne osiągnięcia przybliżające nas do wpakowania swojej świadomości w cyfrowy świat (ale też do działań w odwrotnym kierunku: dlaczego ludzki mózg nie miałby zostać połączony bezpośrednio z Internetem jako odbiornik?). Mało wstrząsów? Mam kolejny.

Kilka tygodni temu przywoływałem wypowiedzi szefa Tesli, który narzekał na korki i stwierdzał, że weźmie się za tworzenie tuneli. Ludzie nie wiedzieli, czy to żarty czy też miliarder faktycznie ruszy z nowym projektem. Sprawa przycichła, by teraz powrócić. I to ze zdwojona siłą: Musk przekonuje, że prace ruszą niebawem i nie są to żarty. Czy miliarder rzeczywiście chce tworzyć tunel(e) pod Los Angeles lub innymi amerykańskimi miastami, by usprawnić ruch? Przecież przygotowania do takich prac trwają bardzo długo i trudno ukryć je przed mediami, powinny być jakoś udokumentowane. A tu cisza.

Elon Musk może napisać jedno zdanie i po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach będą o tym mówić ludzie po drugiej stronie globu. Taka siła mediów społecznościowych, ale też tego konkretnego człowieka. Uwagę przykuł ostatnio m.in. jego wpis dotyczący Rexa Tillersona, Sekretarza Stanu w gabinecie prezydenta Donalda Trumpa. Tillerson przez dekady pracował w Exxon Mobile, gigancie z rynku wydobywczego, naftowym imperium. Przez dziesięć lat pełnił funkcję CEO w tej firmie. Mogłoby się wydawać, że dla Muska krytykującego ten sektor, Tillerson jest "naturalnym wrogiem". Tymczasem...

Tymczasem szef Tesli stwierdził na Twitterze, że Tillerson ma potencjał, by doskonale sprawdzić się w nowej roli. Oczywiście natychmiast został poproszony o rozwinięcie swojej myśli. W odpowiedzi napisał, że nowy sekretarz dobrze sprawdzał się jako CEO wielkiej firmy, że zna się na geopolityce i może się przysłużyć Ameryce. Dla niektórych to musiał być szok. Zwłaszcza dla krytyków nowej władzy - mogą odnieść wrażenie, że tracą wpływowego sojusznika. Elon Musk jeszcze niedawno krytykował Donalda Trumpa, a teraz zmienia front?

To mogą być zbyt daleko posunięte wnioski, ale warto przypomnieć, że szef SpaceX znalazł się w gronie doradców nowego prezydenta. I trudno dziwić się jego poczynaniom: po pierwsze, może mieć rację co do Tillersona, nie ma sensu krytykować go przed podjęciem działań. A nuż będzie to wytrawny polityk, który pomoże USA wykaraskać się z tarapatów? Po drugie, biznesy Muska potrzebują pomocy państwa. Na różnych poziomach. To mogą być ulgi podatkowe czy zamówienia rządowe. Bez tego jego korporacjom z pewnością będzie trudniej szybko się rozwijać. Po co walczyć z władzami i robić sobie wrogów w tym obozie, skoro można znaleźć nić porozumienia i zyskać na tym? Jeśli nie możesz kogoś pokonać, przyłącz się do niego...

Ta zasada chyba znajdzie zastosowanie w innym projekcie amerykańskiego miliardera - tym razem chodzi o rozwój sztucznej inteligencji. Elon Musk niejednokrotnie mówił, że obawia się, iż te działania wymkną się spod kontroli, że człowiek może doprowadzić do autozagłady (m.in. te zagadnienia podejmuje projekt OpenAI, w którym uczestniczy Musk). Ciekawie zrobiło się kilka miesięcy temu, gdy biznesmen zaczął mówić o siatce/koronce neuronowej, o rozwiązaniu, które miałoby połączyć człowieka z maszyną. Skoro jesteśmy istotami zbyt ograniczonymi, by przeciwstawić się rozwojowi SI i w dłuższej perspektywie z nią przegramy, może warto już teraz połączyć ludzki mózg z tym nierzeczywistym światem? Chodzi głównie o usprawnienie systemu wprowadzania i odbierania informacji na linii człowiek-maszyna. Miałby on wejść na tak wysoki poziom, że SI straciłoby przewagę nad ludźmi. O ile tych można będzie jeszcze nazwać w taki sposób.

Elon Musk dość tajemniczo wypowiadał się na ten temat w przeszłości, ale na Twitterze poinformował niedawno, że w bliższej przyszłości może podać więcej szczegółów. Przekonamy się zatem, czy chodzi jedynie o prace teoretyczne, powołanie zespołu, który ma zająć się tym tematem, czy też o konkretne osiągnięcia przybliżające nas do wpakowania swojej świadomości w cyfrowy świat (ale też do działań w odwrotnym kierunku: dlaczego ludzki mózg nie miałby zostać połączony bezpośrednio z Internetem jako odbiornik?). Mało wstrząsów? Mam kolejny.

Kilka tygodni temu przywoływałem wypowiedzi szefa Tesli, który narzekał na korki i stwierdzał, że weźmie się za tworzenie tuneli. Ludzie nie wiedzieli, czy to żarty czy też miliarder faktycznie ruszy z nowym projektem. Sprawa przycichła, by teraz powrócić. I to ze zdwojona siłą: Musk przekonuje, że prace ruszą niebawem i nie są to żarty. Czy miliarder rzeczywiście chce tworzyć tunel(e) pod Los Angeles lub innymi amerykańskimi miastami, by usprawnić ruch? Przecież przygotowania do takich prac trwają bardzo długo i trudno ukryć je przed mediami, powinny być jakoś udokumentowane. A tu cisza.

Może zatem Elon Musk bawi się z ludźmi i planuje coś innego, niż tworzenie podziemnych autostrad? Jakiś projekt dotyczący tworzenia miast pod powierzchnią Marsa? Skoro zamierza kolonizować tę planetę... Sporo pytań i niedomówień, ale sprawy mają się niebawem zacząć klarować. Jedno jest pewne: Twitter będzie jeszcze świadkiem wpisów Muska wywołujących spore zamieszanie.

Grafika tytułowa: youtube.com

Może zatem Elon Musk bawi się z ludźmi i planuje coś innego, niż tworzenie podziemnych autostrad? Jakiś projekt dotyczący tworzenia miast pod powierzchnią Marsa? Skoro zamierza kolonizować tę planetę... Sporo pytań i niedomówień, ale sprawy mają się niebawem zacząć klarować. Jedno jest pewne: Twitter będzie jeszcze świadkiem wpisów Muska wywołujących spore zamieszanie.

Grafika tytułowa: youtube.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu