Rok Linuksa najwyraźniej się skończył. Teraz mamy rok krytykowania Linuksa. I to ze stron, z których najmniej byśmy się tego spodziewali. Ostatnio par...
Rok Linuksa najwyraźniej się skończył. Teraz mamy rok krytykowania Linuksa. I to ze stron, z których najmniej byśmy się tego spodziewali. Ostatnio parę trudnych słów na temat otwartego systemu operacyjnego padło z ust osoby bardzo zasłużonej dla środowiska. Zdaniem założyciela projektu GNOME Linux na desktopy jest martwy. A wykończył go... Apple.
Całkiem możliwe, że nie słyszeliście dotąd o panu Miguelu de Icaza, jednym z twórców środowiska graficznego GNOME. W świecie linuksowym jest to jednak dość ważna persona – bądź co bądź z GNOME korzysta nadal większość dystrybucji. Ostatnio twórcy środowiska wpadli na pomysł, aby przekształcić je w pełnoprawne wydanie Linuksa na smartfony. Koncepcja moim zdaniem fatalna, ale to zupełnie inna bajka.
To właśnie system Apple’a pokonał Linuksa – twierdzi de Icaza. A bardziej konkretnie, odwołuje się do artykułu z „The Wired”, w którym Klint Finley stawia podobną tezę, zresztą powołując się na założyciela GNOME. Zdaniem de Icazy problemem jest przede wszystkim brak spójnego systemu pracy. Efektem tego jest np. brak kompatybilności wstecznej w aplikacjach czy zamieszanie z różnorodnymi dystrybucjami Linuksa.
Wygrywa OS X, który jest prostszy, ma Mac App Store i oferuje użytkownikowi bardziej stabilne środowisko pracy, twierdzi de Icaza. Wybierają go również deweloperzy, dla których tworzenie aplikacji na Linuksa to istna mordęga. Wszystko dlatego, że twórcy dystrybucji Linuksa nie potrafią się dogadać w kwestii zgodności bibliotek, dystrybucji pakietów itp.
Podsumowując:
- zmiany wprowadzane są zbyt szybko i chaotycznie,
- dystrybucje nie są kompatybilne ze sobą
Opinia de Icazy nie we wszystkim przypadła do gustu Linusowi Torvaldsowi, który odpowiedział na Google+. Jego zdaniem do niepowodzenia Linuksa w dużej mierze przyczynili się... twórcy GNOME. Torvalds już wcześniej krytykował środowisko, propagując alternatywne rozwiązanie, czyli Xfce. Z tym argumentem mogę się zgodzić – jako sporadyczny użytkownik Linuksa uważam, że GNOME nie jest najszczęśliwszym, zwłaszcza od wersji 3.0, rozwiązaniem dla użytkowników pecetów.
Nie powiedziałbym, że Linux na desktopy jest martwy, jak twierdzi de Icaza. Nadal ma spore możliwości i potencjał. A także sporą grupę ludzi zainteresowanych jego rozwojem. Przykładem chociażby decyzja Valve o wydaniu Steama na Linuksa. Problem jednak moim zdaniem leży zupełnie gdzie indziej. Trochę czuje go Canonical, od lat próbujący zrobić pełnoprawny produkt z Ubuntu. Porównując Linuksa na desktopy z OS X Apple’a widać przede wszystkim niedoróbki. System firmy z Cupertino to skończony, dopieszczony w detalach, nastawiony na użytkownika i przede wszystkim świetnie wypromowany produkt. Linux to nadal rzecz niepewna dla zwykłego odbiorcy. Póki to się nie zmieni, nie ma szans aby można było mówić o powodzeniu otwartego systemu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu