Felietony

Niezły produkt HP. Recenzja ultrabooka Envy 4-1020sw

Maciej Sikorski
Niezły produkt HP. Recenzja ultrabooka Envy 4-1020sw
17

Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy na AW pojawiały się recenzje ultrabooków różnych firm. Choć urządzenia tego typu w wielu aspektach są do siebie bardzo podobne (bo trudno dokonać radykalnych zmian np. w zakresie specyfikacji), to każdy producent próbuje w jakiś sposób wyróżnić swój sprzęt i p...

Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy na AW pojawiały się recenzje ultrabooków różnych firm. Choć urządzenia tego typu w wielu aspektach są do siebie bardzo podobne (bo trudno dokonać radykalnych zmian np. w zakresie specyfikacji), to każdy producent próbuje w jakiś sposób wyróżnić swój sprzęt i przekonać klientów do własnego pomysłu/produktu. Jak z tym zadaniem poradziła sobie firma HP, która stworzyła model Envy 4-1020sw?

Dane techniczne

Teksty tego typu należy chyba zaczynać od specyfikacji urządzenia, by każdy wiedział, z czym mamy do czynienia. Ultrabook wyposażono m.in. w dwurdzeniowy procesor Core i5 3317U o taktowaniu 1,7 GHz (karta graficzna Intel HD Graphics 4000), 6 GB pamięci RAM, dysk twardy o pojemności 500 GB (do tego 32 GB pamięci SSD) oraz 14-calowy ekran o rozdzielczości 1366x768 pikseli. Jak już wspominałem we wstępie: w kwestii specyfikacji trudno zdziałać cuda – podobne parametry posiada np. testowany przez Jana Lenovo U310. Warto wspomnieć jeszcze o obecności Bluetootha (w Lenovo zabrakło) i platformie Windows 7. Resztę informacji łatwo znaleźć w Sieci, więc nie ma sensu tego przepisywać.

Na oddzielną uwagę zasługują porty, jakie znajdziemy po bokach komputera oraz ich rozmieszczenie – wiele osób pewnie zwraca na to uwagę przy zakupie sprzętu. Po lewej stronie umieszczono gniazdo sieciowe (RJ-45), potem kolejno port HDMI, dwa porty USB oraz czytnik kart pamięci. Po prawej stronie znajdziemy złącze zasilania, USB, wejścia na słuchawki oraz mikrofon i otwór na linkę zabezpieczającą. Plus oczywiście różne diody. Przejdźmy jednak do tego, co w recenzji najważniejsze – użytkowania.

Użytkowanie

Od razu zaznaczę, że tester ze mnie mizerny i opiszę użytkowanie produktu z perspektywy klienta, który nie zwraca uwagi na benchmarki, nie wie, jakie osiągi ma konkurencja i o czym zapomniał producent. Aby zachować jakiś porządek zamierzam posiłkować się stroną producenta i skonfrontować swoje doświadczenia z zawartymi na niej informacjami.

Design, wykonanie, wrażenie

Zacznę od designu i wykonania. Ultrabook ma niecałe 20 mm grubości (wysokości) i da się to zauważyć – jest na tyle cienki, że w futerale na laptopa w moim plecaku (a ten ma już kilka ładnych lat i nie był tworzony z myślą o takich produktach) komputer zajmuje niewiele miejsca. W porównaniu z wysłużonym Acerem, na którym pracowałem wcześniej, prezentuje się bardzo dobrze i pod względem grubości stanowi połowę tamtego urządzenia. HP zwraca uwagę nie tylko na jego grubość, ale również na masę, określając produkt mianem lekkiego. Początkowo wydawało mi się, że 1,8 kg to faktycznie bardzo dobry wynik. Trwało to do momentu, w którym kolega wziął ultrabooka do ręki i powiedział: ciężki. Zacząłem więc sprawdzać ten parametr w innych modelach i okazało się, że faktycznie część z nich jest lżejsza. Wspomniane 1,8 kg (niecałe) nie jest jednak problemem – komputer nie sprawia dzięki temu wrażenia, jakby wykonano go z plastiku.

Tu dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii. Producent zachwala obudowę z lśniącego metalu i trzeba przyznać, że faktycznie prezentuje się ona bardzo dobrze. Surowa czerń nie jest w tej branży czymś rzadko spotykanym, ale już w połączeniu z czerwienią na spodzie daje to bardzo ciekawy efekt (nazywam to czerwienią, ponieważ mózg mężczyzny zna 4-5 kolorów; w rzeczywistości mamy pewnie do czynienia z innym kolorem). Zawsze jest jednak pewne „ale”. W tym przypadku należy wspomnieć, że producent nie zapomniał o wkomponowaniu w obudowę plastikowych elementów, które nie sprawiają już tak dobrego wrażenia (zarówno pod względem designu, jak i wytrzymałości). Kolejny problem stanowi kwestia utrzymania notebooka w czystości. Obudowa łatwo się brudzi (efekt palcowania) i jest to stosunkowo widoczne. Walka z tymi śladami to walka z wiatrakami i nierzadko trzeba się posiłkować specjalnymi środkami czyszczącymi. To samo zresztą odnosi się do touchpada, ale do tego motywu jeszcze wrócimy.

Opływowe kształty, kolorystyka, zastosowane materiały (przynajmniej w większości) świadczą na korzyść urządzenia – design to zdecydowanie jedna z jego mocniejszych stron. Poszczególne elementy zostały do siebie dobrze dopasowane i nie można narzekać na trzeszczenie, szpary, odstające ramki. I oby tak pozostało.

Touchpad i klawiatura

Nawiązałem już do touchpada, więc podążę tą ścieżką. Nie będę owijał w bawełnę – jestem rozczarowany. Od lat korzystam w laptopach z gładzików i zazwyczaj nie podłączam myszki. W tym przypadku jest jednak inaczej, ponieważ do touchpada trudno jest się przystosować i korzystać z niego w wygodny sposób. Posiadałem kiedyś model HP, który dzisiaj uznalibyśmy za przedpotopowy i touchpad w tamtym urządzeniu dawał dużo większy komfort pracy. Także i tu występuje problem palcowania, ale to tylko jedno z niedociągnięć.

Testowany model posiada na touchpadzie (lewy górny róg) prostokąt, który dezaktywuje ten element. Być może rzecz całkiem przydatna, ale nie dla osoby leworęcznej. A taka również miała dostęp do tego komputera. Przy sporej części kliknięć, wyłączała ona sobie gładzik. Czy łatwo to wyeliminować? Może i tak, ale „przeciętny użytkownik” miał z tym problem – ostatecznie dał sobie spokój i musiał uznać wyższość technologii.

Dużo lepiej sprawa wygląda w przypadku klawiatury. Przy pierwszym podejściu można oczywiście wzywać na ratunek Niebiosa, ale to kwestia przyzwyczajenia do sprzętu, z której korzystało się do tej pory. Po kilku dniach jest już ok i pisanie (a także inne czynności) nie sprawia już większych problemów. Ze względu na wykonywany zawód, stanowi to dla mnie niezwykle istotną sprawę. Klawisze wykonano solidnie i nie można mieć uwag do tego elementu. Gdyby nie ten touchpad…

Wydajność pracy i bateria

Na początku wymieniłem najważniejsze podzespoły ultrabooka i mniej więcej wiadomo, czego można się po nich spodziewać. Praca jest płynna nawet przy większym obciążeniu i można mówić o sporym komforcie użytkowania. Jednocześnie należy oczywiście wyjaśnić, co oznacza większe obciążenie: kilkanaście kart w przeglądarce, kilka aplikacji, Office, multimedia. Czyli to, do czego został stworzony ten produkt. Zapewne można na tym sprzęcie pograć w kilka ciekawych tytułów, ale raczej nie jest to maszyna stworzona z myślą o graczach.

W przypadku ultrabooków jednym z najważniejszych parametrów jest oczywiście akumulator. HP zapewnia, że w przypadku serii ENVY zadbano o długi czas pracy na jednym ładowaniu. Wspomina się nawet o 9 godzinach, ale jednocześnie producent sam tłumaczy, że długość pracy na baterii zależy od wielu czynników. Jak to wygląda w przypadku testowanego modelu? Tak sobie – przy codziennych czynnościach (surfowanie po Sieci, multimedia, Office) komputer pracuje na jednym ładowaniu niecałe 4 h (3 godziny i 45 minut). Podobny wynik osiągnąłem zarówno w trybie zalecanym przez HP, jak i w trybie oszczędzania energii. Jasność ekranu wynosiła w obu przypadkach 70%. Jeżeli przesuniemy ten wskaźnik w lewo, wyłączymy 10 kart i multimedia, to pewnie można zaoszczędzić sporo energii, ale miało być o wrażeniach z użytkowania.

Mam jeszcze jeden zarzut do producenta – wtyk kabla ładowarki rusza się w gnieździe. Najwidoczniej jest to problem, z którym firma nie może sobie poradzić od lat, ponieważ w starym modelu HP borykałem się z tą samą wadą. Wielu osobom zapewne nie będzie to przeszkadzało, ale ma się wrażenie, że wtyczka zaraz wypadnie ze złącza zasilania. Nie można tego zrzucić na częste wyjmowanie i wkładanie tego elementu, gdyż problem pojawił się już na samym początku użytkowania. Mała rzecz, ale drażni.

Pod ten paragraf chciałbym jeszcze „podpiąć” ekran. W gruncie rzeczy, nie ma się nad czym rozpisywać. Element, który nie wyróżnia się na tle innych – nie mam wobec niego zastrzeżeń, na szczególne pochwały tez nie zasłużył.

Chłodzenie

Producent przekonuje, że sprzęt nie przegrzewa się, ponieważ zastosowano w nim technologię HP CoolSense. Marketing? Chyba nie – sprzęt faktycznie nieźle sobie radzi z obniżaniem temperatury, co w przypadku wielu urządzeń tej firmy było zmorą użytkowników. Jeżeli ktoś nie położy sobie komputera na kolanach i nie przykryje go kocem, to raczej nie powinien narzekać na wysoką temperaturę produktu. Warto przy tym wspomnieć, że wiatraki nie są podzespołem przyciągającym naszą uwagę – jeżeli nie będziemy się przysłuchiwać, to raczej nie zauważymy ich pracy. To z kolei ma spory wpływ na kolejną kwestię – dźwięk.

Beats Audio

Ultrabook posiada wbudowany system Beats Audio. W połączeniu z podwójnymi głośnikami i subwooferem ma to dawać bezkonkurencyjną jakość dźwięku. Przyznam szczerze, iż podchodziłem do tych zapewnień bardzo sceptycznie – notebook z dobrym dźwiękiem to dla mnie oksymoron. HTC próbowało niedawno wykorzystać prestiż Beats Audio w swoich smartfonach, ale niewiele to dało – z HP jest podobnie?

Jakość dźwięku jest faktycznie lepsza. Zwłaszcza, gdy porówna się ten model z innymi notebookami – nie jestem audiofilem, ale te różnice można wyłapać. Podobno jest to jeszcze bardziej odczuwalne przy korzystaniu z dobrej jakości słuchawek (zwłaszcza sprzętu Beats Electronics), ale nie było mi dane tego sprawdzić. Wnioski są takie, że muzyka w ultrabooku HP faktycznie brzmi lepiej, ale podejrzewam, iż wiele osób zrezygnowałoby z tego dodatku na rzecz niższej ceny sprzętu. Zdania nie zmieniłem – notebook nie jest urządzeniem do słuchania muzyki (przynajmniej w wersji audiofilskiej).

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=RSS_fJvi7Sg

Reasumując

Z pewnością nie jest to sprzęt idealny – za touchpad, palcowanie i nie do końca satysfakcjonujący czas pracy na baterii można solidnie skarcić producenta (sam komputer nie zawinił). „Plusy dodatnie” przeważają jednak nad „plusami ujemnymi”: ciekawy design, dobre wykonanie, wydajna praca, satysfakcja przy korzystaniu z multimediów – ten sprzęt z pewnością ma kilka atutów. Jeżeli ktoś i tak zamierza podłączyć do ultrabooka myszkę i korzystać z niego raczej stacjonarnie, to nie powinien narzekać na produkt HP.

Na koniec chciałbym podziękować miłej Pani Procesor z IEM za pomoc w sesji fotograficznej ultrabooka.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hpRecenzjanasze testy