Felietony

Niemcy nakazują rodzicom zniszczyć lalkę szpiegującą dzieci

Marcin Hołowacz
Niemcy nakazują rodzicom zniszczyć lalkę szpiegującą dzieci
3

Niemiecka Federalna Agencja do Spraw Sieci (Bundesnetzagentur) poinstruowała rodziców, którzy kupili swoim dzieciom zabawkę nafaszerowaną mikrofonami aby ją zniszczyli, ponieważ stanowi zagrożenie związane z udostępnianiem wrażliwych informacji osobom trzecim. Z założenia celem „My Friend Cayla” jest nagrywanie dziecka i przesyłanie tego gdzieś daleko w świat, na serwery należące do firmy Nuance. Dzięki temu głos może zostać przekształcony w tekst, a tak uzyskane treści mogą być wpisywane do internetu, co z kolei pozwala na uzyskanie odpowiedzi na pytania typu „dlaczego pin do karty kredytowej mojego taty, to 1111?”. Odpowiedź zapewni lalka – tak, ma wbudowany głośnik.

Niebezpieczna zabawka

Niestety, zabawka przyszłości została uznana za niebezpieczną. O dziwo, jeśli damy dziecku mikrofon ukryty w lalce, który wykorzystując połączenie z internetem rozsyła nagrania jego głosu, może dojść do sytuacji jaką jest podsłuchiwanie przez osoby trzecie. Kto by pomyślał? Tak czy inaczej dochodzi do naruszenia prywatności dziecka, a czasem nawet do udostępnienia wrażliwych informacji.

Właśnie dlatego niemiecka BNetzA porównała zabawkę do zamaskowanego urządzenia transmitującego dane, co jest zabronione przez niemieckie prawo. Przede wszystkim, nawet jeśli wszystko działa jak należy, dochodzi do sytuacji w której jakaś firma przechowuje wszystkie wypowiedzi naszego dziecka, co już jest trochę dziwne. Inna sprawa, że jeszcze ktoś inny może zhakować lalkę, co pozwala nie tylko na podsłuchiwanie, ale również wykorzystywanie wbudowanego głośnika, po to aby coś mówić do dziecka (ew. puszczać mu nagrane kwestie z filmu o lalce Chucky).

Jestem ciekaw o jakich sytuacjach usłyszymy, gdy za 20 lat wielu ludzi będzie mieszkać w całkowicie inteligentnych domach albo nawet smart osiedlach mieszkaniowych. Dzisiaj dochodzi do włamań dosłownie wszędzie. Zwykła usługa związana z grami jak PlayStation Network jest przyczyną wycieków informacji na temat milionów ludzi, a są nawet włamania do organów rządowych jak KNF

Próbuję powiedzieć, że moim zdaniem nic nie jest na tyle dobrze zabezpieczone, aby czuć się bezpiecznie z nieustannym gromadzeniem i przesyłaniem całej masy informacji na swój temat. Cała idea internetu rzeczy jest dla mnie nietrafiona. Jeżeli w domu będziesz miał smart zamki, smart okna, smart lodówkę i całą masę różnych czujników, mikrofonów i kamer, które cały czas wszystko rejestrują, to nie jest to zbyt fajne, bo zawsze dochodzi do zhakowania niemal wszystkiego. Wtedy ktoś będzie mógł zamknąć cię we własnym domu, albo do niego wejść pod twoją nieobecność, w dodatku mając informację kiedy dokładnie cię nie ma. Albo po prostu włamie się do twojego smart asystenta robocika i będzie cię inwigilował.

Trochę wygody w zamian za zero prywatności, „dobry deal"?

Dziś są to kiepskie zabawki, a w przyszłości być może wszystko będzie w jakiś sposób podłączone do sieci (niby już tak jest, ale mam na myśli naprawdę wszystko) i w jakiś sposób będzie gromadzić dane na nasz temat. Trochę wygody w zamian za zero prywatności, „dobry deal”? Niedawno pisałem o Cortanie, która zacznie skrupulatnie skanować wiadomości swojego właściciela, aby wyłapywać czy akurat nie umówił się z kimś na spotkanie lub cokolwiek innego. Dzięki temu zacznie o tym przypominać z własnej inicjatywy. To jest prawie jak ta lalka, tyle że w wersji dla dorosłych.

Ktoś powie, żebym wyrzucił telefon, laptopa i zaczął żyć w lesie bez żadnej technologii. Jasne, rozumiem że od postępu nie da się uciec. Mówię tylko, że warto czasem mieć chwilę refleksji na temat kierunku w jakim to wszystko zmierza. Spojrzeć na temat odrobinę krytycznie.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

prywatność