Felietony

Hater to Tinder dla hejterów. Bo kto powiedział, że nienawiść nie może łączyć ludzi?

Jakub Szczęsny
Hater to Tinder dla hejterów. Bo kto powiedział, że nienawiść nie może łączyć ludzi?
Reklama

Tinder dla "hejterów"? Takie uproszczenie jest co najmniej nieprecyzyjne. Podczas, gdy zdecydowania większość portali randkowych / społecznościowych bardziej skupia się na tym, jakie tematy preferujemy, Hater dobiera do nas osoby, które nie lubią tych samych rzeczy, co my. Brzmi głupio? Niekoniecznie. Natomiast, trudno jest oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia jedynie z chwilową modą.

Hater jest dostępny jedynie na platformę iOS w wersji beta. Program wypytuje nas o opinie w 3000 różnych tematach - od naszego stosunku do imigrantów, aż po to, co sądzimy o zdjęciach pośladków. Do wyboru użytkownik ma 4 odpowiedzi reprezentowane przez buźki - od najbardziej uśmiechniętej, aż po tą najbardziej zdegustowaną. Podobnie jak na Tinderze, aby odpowiedzieć na pytanie, musimy odpowiednio przesunąć palcem po ekranie. Brzmi prosto.

Reklama

Po tym, jak odpowiemy już na część pytań, możemy przejść do sekcji, w której znajdziemy pasujące do nas osoby. Tam nawigacja odbywa się już dokładnie tak samo jak na Tinderze - albo lubimy daną propozycję, albo nie. Hater prezentuje nam dane na temat odległości, jaka dzieli nas od dopasowanych do nas osób. Jeżeli wszystko poszło dobrze... powinniśmy znaleźć naszą bratnią duszę dzięki tematom, których nie lubimy.


Początkowo aplikacja była jedynie żartem

Brandal Alper, który stoi za Haterem porzucił pracę w Goldman Sachs postanowił zażartować sobie z serwisów randkowych i stąd właśnie wziął się pomysł na Hatera. Szybko okazało się, że może to być całkiem ciekawy pomysł na biznes - przecież równie ważne w dobieraniu się osób w pary są nie tylko wspólne zainteresowania, ale również te rzeczy, których wspólnie się nie lubi. A dobrze wiadomo, że nic tak czasami nie łączy ludzi, jak nienawiść.

Mimo tego, że Hater ostatecznie okazał się "poważną" aplikacją randkową, trudno jest mi znaleźć choćby jeden powód, żeby go uważać za realną alternatywę dla Tindera, Badoo i całej reszty mainstreamowych platform. Po pierwsze, wyszukiwanie pasujących do nas osób nie powinno się opierać jedynie na tym, czego się nie lubi - to znacznie bardziej złożony proces. Po drugie, wspomniałem o chwilowej modzie. Hater nie będzie w stanie pozbyć się swojego "rodowodu" - pierwotnym założeniem twórcy było obśmianie popularnych platform randkowych i to się udało. Nie wyobrażam sobie jednak, by Hater mógł wyewoluować do pełnoprawnego serwisu, który pozwoli użytkownikom na dobieranie się w pary.

Ogromną przeszkodą może być fakt, iż aplikacja jest dostępna jedynie na platformę iOS, w dodatku tylko w wersji beta, która działa... co najmniej kontrowersyjnie. Nawigacja po aplikacji odbywa się nierzadko ze sporymi opóźnieniami. Do tego, należy zalogować się do programu kontem na Facebooku - to właśnie stamtąd Hater czerpie podstawowe informacje o nas.


Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców


Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama