Militaria

Niemcy rękami i nogami bronią się przed wysłaniem Leopardów na Ukrainę

Krzysztof Kurdyła

...

Reklama

Stało się, zachodnie państwa przełamują się i za naszym przykładem wyślą zachodnie czołgi na Ukrainę. Nie jest to jeszcze idealnie rozplanowane, opisałem już logistyczno-serwisowe pułapki tkwiące w  planie składkowym, ale może uda się to dopracować. A co teraz zrobią Niemcy?

Stan na dziś

W przeciwieństwie do tematu Patriotów, w temacie zachodnich czołgów to Polska gra pierwsze skrzypce. I to my postanowiliśmy wykonać pierwszy krok (choć oczywiście nie wykluczone, że uzgodniony z kilkoma krajami) deklarując we Lwowie wysyłkę kompanii Leopardów 2 w ramach składkowego pakietu pomocowego dla Ukrainy. Może więc chodzić o 11 lub 14 szt. zależnie czy miano na myśli kompanię ukraińską, czy polską.

Reklama

Na dziś nie wiemy, które z posiadanych modeli Leoparda chcemy wysłać na wschód. Na uzbrojeniu mamy trzy podtypu, najstarsze to Leo 2 A4, młodsze i znacznie nowocześniejsze Leo 2 A5 oraz Leo 2PL, czyli modernizowane i remontowane własnymi siłami wersje A4. Do Polski mają dołączyć też inne państwa, niestety wciąż w grze jest temat Challengerów 2, którymi w obecnej sytuacji Ukrainy nie powinniśmy obarczać (ani siebie, a widziałem takie pomysły).

Niemcy na nie

Jeśli zastanawialiście się, podobie jak ja, jak zareaguje na taką inicjatywę najważniejsze z punktu widzenia Leopardów 2 państwo, czyli Niemcy, ich producent, to już nie musicie. Niemcy już zdążyli rozpocząć chocholi taniec w tej kwestii, najpierw pisząc rękami jednego z przedstawicieli rządu, że dołączenie przez ten kraj do tej inicjatywy jest wątpliwe, a potem stwierdzono, że może się zastanowią, jeśli Stany Zjednoczone wyślą swoje Abramsy.

Swoją drogą podejścia Amerykanów w sprawie starszych też nie rozumiem, Ci jednak wysyłają sprzęt i amunicję w takich ilościach, że trudno mieć do nich pretensje. Niemcy z kolei wciąż działają tak schizofrenicznie, jak tylko się da. Nie można zaprzeczyć im zasług w temacie wzmacniania obrony przeciwlotniczej, wysłali zaawansowany system OPL Iris-T, sporą ilość Gepardów, tych ostatnich zamierzają też odkupić dla Ukrainy więcej.

Dość homeopatycznie, ale jednak złamali się Niemcy też w sprawie PzH 2000, ostatnio Amerykanie przekonali ich do wysyłki Marderów (choć tu trwają jakieś dziwne, wewnątrz niemiecki przepychanki), ale z czołgami jak się zacieli, tak nie chcą na krok ustąpić. A nie da się ukryć, że ich obecność jest w sprawie Leopardów ważna nie tylko ze względu na same czołgi, ale też na to, że to oni mają największą wiedzę i zaplecze logistyczno-serwisowe do nich.

Jak mocny jest ich opór, okaże się ostatecznie 20 stycznia. Będzie wtedy miało miejsce spotkanie w bazie Ramstein, na którym zostaną ustalone szczegóły dalszej pomocy. Upór Niemców jest irytujący, ale jest jedna sytuacja, w której mógłby okazać się cenny. Jeśli dostatecznie zirytują Amerykanów, że ci zdecydują się na przekazanie Abramsów, to Ukraina zyskałaby podwójnie.

Co z polskimi T-72 i PT-91

W tym kontekście ciekawe jest też to, co stanie się z resztką polskich czołgów o radzieckich korzeniach. Czy trafią na Ukrainę w pierwszej kolejności, czy będą czekać, aż pojawią się w Polsce odpowiednie ilości nowo zamówionych czołgów? Myślę, że również tutaj 20 stycznia może być datą kluczową, a klucz do nich będą trzymać Amerykanie z tematem kolejnych Abramsów dla nas. Mam nadzieję, że cała ta sytuacja szerzej otworzy drzwi dla ofensywnego zachodniego uzbrojenia dla Ukrainy, także w temacie lotnictwa. W 2023 r. Ukraina będzie ich bardzo potrzebować.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama