Recenzja

"Niedobrani". Czyli komedia romantyczna z jajem, która mi się spodobała

Jakub Szczęsny
"Niedobrani". Czyli komedia romantyczna z jajem, która mi się spodobała
4

Ja w połączeniu z jakąkolwiek komedią romantyczną równa się efektowny, kinematograficzny duży ptak z rodziny kurowatych (tak, paw). Tyle, że komedia romantyczna może być słaba, przaśna i mdła, a może być także i taka "z jajem". I muszę przyznać absolutnie szczerze, że "Niedobrani" to właśnie taki film, który doskonale wpasowuje się w taką konwencję.

Wyobraźcie sobie związek nieokrzesanego, wyglądającego odrobinę jak nowoczesny menel dziennikarza oraz statecznej pani Sekretarz Stanu w Stanach Zjednoczonych. Trochę jak "Piękna i bestia", tyle, że tytułowa bestia wcale nie jest eleganckim, szarmanckim panem lecz mocno zakręconym, wykolejonym pismakiem z sztywnymi zasadami. To rzecz jasna kłóci się nieco z polityką, wokół której kręci się wątek miłosno - zawodowy Freda (Seth Rogen) oraz Charlotte (Charlize Theron).

Fred jest facetem, który kompletnie nie pasuje do Charlotte. Z bujną brodą, nieogarnięty, ordynarny, z brakiem instynktu samozachowawczego w trakcie wypowiadania się. Jego wybranka ma szansę zostać pierwszą kobietą - prezydentem Stanów Zjednoczonych. Poznali się jako nastolatkowie, gdy starsza od niego o 3 lata Charlotte była jego... niańką. Ona wyrosła na wytrawnego polityka, a on... na dziennikarza, który ostatecznie stracił pracę i ma szansę pomóc jej w osiągnięciu najwyższego urzędu, przechodząc do historii.

Seth Rogen to gwiazda tego filmu. Bezsprzecznie

Charlize Theron dobrą aktorką jest. Ale to Seth Rogen przyćmił ją swoim ogromnym talentem do odgrywania ról "nieogarów absolutnych". Pamiętacie "Wpadkę" i odgrywanego przez Rogena Bena Stone'a? W "Niedobranych" zobaczycie bohatera bardzo podobnego, ale i na porządnych sterydach. Fred to jeden z tych gości, o których opowiada się w kontekście imprezowo - przypałowych legend. Wszyscy mamy kumpla, który zrobił coś naprawdę głupiego, ale i imponującego na imprezie, spróbował wszystkich niedozwolonych substancji, które tylko istnieją, a przy okazji ma pod kopułą naprawdę sporo.

Gdyby Fred został złapany przez polskich policjantów w środku miasta, najpewniej wylądowałby na dołku, a po kilku dniach otrzymałby zarzuty nie tylko posiadania narkotyków, ale i rozprowadzania ich. Co taki człowiek miałby robić obok Sekretarz Stanu USA?

Charlotte objawia nam się jako polityk, który zwyczajnie chce zrobić coś dobrego, ale jednocześnie musi się liczyć z systemowym betonem, również w postaci samego Prezydenta. Na mocy jej osiągnięć oraz zaufania ze strony najwyższego urzędnika ma szansę zostać pierwszą kobietą - prezydentem amerykańskiego mocarstwa. Przy okazji, musi uważać na relacje z innymi możnymi tego świata. W tym wszystkim rzecz jasna nie pomaga jej Fred, który mimo wszystko odgrywa w jej kampanii przeogromną rolę.

Dialogi, którymi posługują się postacie w tym obrazie są nierzadko bardzo wulgarne, kontrowersyjne, ale bardzo otwartego widza z pewnością wpędzą w śmiech. Było mnóstwo momentów, w których parskałem śmiechem, pewnie ku nieuciesze zgromadzonych w kinie widzów. Jestem bardzo mocno zaskoczony tym, że nie było ich wcale tak wielu. Dziwi mnie to, bo "Niedobrani" to film naprawdę dobry - niewymagający, z mnóstwem lekkiego humoru, pozbawiony większych bolączek.

W trakcie projekcji, widz przekona się, że idealny czasami świat polityki, wewnątrz nie jest tak idealny i rządzi się brutalnymi prawami. Ludzie, którzy dbają o wizerunek polityków sami mają mnóstwo za uszami. Tym samym, szkoda że nie pociągnięto dalej wątku Maggie oraz Toma, którzy mimo wzajemnej nienawiści mają ze sobą wiele wspólnego.

Odniesienia do popkultury, bieżących wydarzeń, historii oraz... obecnej sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych to również bardzo mocny konik "Niedobranych". To nie jest typowa komedia romantyczna, w której po okresie burz, wydarzeń pokroju opery mydlanej oraz sensacji wszystko kończy się dobrze. Aczkolwiek to, co pokazano w filmie nie mogłoby się odbyć w rzeczywistości - nie ma na to żadnych szans. Ale czy ktoś o to dba w tak lekkiej, przyjemnej i ogólnie śmiesznej komedii? Nie wydaje mi się. Spełnia ona swoją rolę i jest po prostu dobra.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu