Mobile

Niedługo na rynek trafią smartfony za 20 dolarów

Maciej Sikorski
Niedługo na rynek trafią smartfony za 20 dolarów
Reklama

Branża mobilna nie przestanie mnie zadziwiać. Można to oczywiście powiedzieć o całym sektorze IT, a szerzej pewnie o wielu innych gałęziach gospodarki...

Branża mobilna nie przestanie mnie zadziwiać. Można to oczywiście powiedzieć o całym sektorze IT, a szerzej pewnie o wielu innych gałęziach gospodarki, ale to mobile wywołuje dzisiaj największe emocje i skupia na sobie uwagę milionów ludzi na całym świecie. Dzieje się to m.in. za sprawą doniesień takich, jak to: smartfon będzie można niedługo kupić już za 20 dolarów. Parę lat temu uznałbym to za mało prawdopodobne w perspektywie najbliższych lat, dzisiaj pozostaje odliczać miesiące do wprowadzenia sprzętu na rynek.

Reklama

Niejednokrotnie w swoich tekstach powoływałem się na słowa Erica Schmidta, czyli jednej z trzech najważniejszych osób w Google, który mówił o smartfonach z Androidem w cenie poniżej 100 dolarów i widział w tym sporą szansę nie tylko dla własnej firmy, ale też dla całej branży. Również czekałem na etap, w którym sprzęt mobilny zacznie szybko tanieć, a powodem była czysta ciekawość: intrygowało mnie do jakiego poziomu cenowego uda się zjechać i czy bardzo tanie smartfony będą sprzętem zapewniającym odpowiednią jakość użytkowania. Zmiany mnie zaskoczyły.

Musze przyznać, że nie spodziewałem się, iż łamanie kolejnych granic będzie postępowało tak dynamicznie. Od tanich smartfonów za sto kilkadziesiąt dolarów szybko doszliśmy do stu dolarów, potem siedemdziesięciu, następnie pięćdziesięciu (w ubiegłym roku uznałem to za naprawdę spore wydarzenie), MWC 2014 upływało m.in. pod znakiem smartfonu w cenie poniżej 30 dolarów, teraz w branży krążą prognozy specjalistów z ARM, którzy spodziewają się smartfonów za 20 dolarów jeszcze w tym roku. 20 dolarów, czyli grubo poniżej 100 złotych. Tyle, ile wydaje się na kilka zestawów w sieci fastfoodów.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że nie ma sensu przeliczać tych dwudziestu dolarów na złotówki, bo wydaje się mało prawdopodobne, bym pod koniec roku mógł kupić w Polsce smartfon za 70 złotych. Nie chodzi jedynie o cenę, ale też o dostępność – ten sprzęt ma trafiać przede wszystkim do klientów w uboższych krajach, gdzie 20 dolarów stanowi nadal sporą sumę. Należy także pamiętać o podzespołach użytych do produkcji smartfonów tego typu oraz o ich możliwościach/płynności pracy – to nie będą produkty wysokich lotów. Jednocześnie przypomnę, że jeszcze w poprzedniej dekadzie za telefon z jednordzeniowym procesorem, kilkoma GB pamięci wbudowanej i systemem operacyjnym trzeba było zapłacić naprawdę duże pieniądze.

Właśnie to fascynuje w całej sprawie najbardziej: szybkość, z jaką zmienił się rynek. Nie czekaliśmy na to kilkanaście lat, nawet nie dekadę – kilka lat wystarczyło, by producenci zaczęli dostarczać ludziom bardzo tanie urządzenia. Podejrzewam, że dochodzimy już do dolnej granicy cenowej, ale to nie oznacza, iż nastąpi koniec zmian – tanie smartfony zaczną po prostu zyskiwać na jakości. Za kilka lat w cenie 50 dolarów dostępne będą pewnie naprawdę ciekawe urządzenia, które trafią nie tylko na rynek afrykański czy południowoamerykański, ale też do Europy – także Zachodniej.

Doniesienia na temat spadku cen sprzętu, a także prognozy dotyczące wzrostu sprzedaży inteligentnych telefonów w kolejnych latach (zeszłoroczny miliard sprzedanych smartfonów zostanie podwojony jeszcze w tej dekadzie), brzmią bardzo ciekawie, gdy dorzuci się do nich inne wiadomości. Mam tu na myśli przede wszystkim plany szybkiego rozwoju Internetu, o których mówią ostatnio sporo Google i Facebook. Kolejne miliony ludzi na całym świecie uzyskają dostęp do Sieci i zostanie ona poważnie rozbudowana. Jakie będą efekty tych przemian? Trudno stwierdzić. Mam jedynie nadzieję, że nie skończy się na większej ilości treści z kotami w roli głównej oraz pokaźnym wzroście liczby odbiorców takiego contentu

Źródło grafiki: cnet.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama