Google zmienia zasady doboru treści do zakładki "wiadomości" w wyszukiwarce. Od teraz znajdziemy tutaj nie tylko newsy z serwisów branżowych, portali,...
Niedaleko pada PR-owiec od dziennikarza
Jestem dziennikarzem z wykształcenia, pasji i powo...
Google zmienia zasady doboru treści do zakładki "wiadomości" w wyszukiwarce. Od teraz znajdziemy tutaj nie tylko newsy z serwisów branżowych, portali, wortali i blogów, ale również informacje prasowe. Argumentem jest tutaj konieczność jak najszybszego dostarczenia użytkownikowi informacji na dany temat, a komunikaty prasowe właśnie na to pozwalają. A co z rzetelnością i obiektywnym podejściem do opisywanych tematów?
O całej sprawie informuje agencja Reuters, która przytacza wypowiedź rzecznika prasowego Google tłumaczącego powody, dla których firma zdecydowała się na zmianę sposobu, w jaki dobierane są informacje zamieszczane w sekcji wiadomości w wyszukiwarce. Jest ona dość konkretna:
Celem wyszukiwarki jest dostarczenie użytkownikom trafnychwyników, tak szybko, jak to możliwe - to może być artykuł z opublikowany przez czołowego, mniejszego lub nawet niszowego wydawcę, albo również informacja prasowa.
Trudno się z tym kłócić praktyka pokazuje, że coraz większa liczba firm oraz agencji marketingowych i PR-owych posiada własne blogi, na które w pierwszej kolejności trafiają dane informacje. Dopiero potem są one publikowane przez media, gdzie dziennikarze potrzebują czasu do zredagowania tekstu na podstawie otrzymanych materiałów lub wspomnianej właśnie publikacji na blogu.
Sęk w tym, że traktowanie tych informacji prasowych jako rzeczywistych newsów może nieść za sobą wiele konsekwencji. Reuters słusznie wskazuje tutaj na historię z Gemalto dotyczącą masowego wycieku kluczy szyfrujących karty SIM. W wyszukiwarce nad wszystkimi newsami oraz artykułami dotyczącymi tego tematu górowała informacja z oficjalnego bloga firmy, gdzie całą sprawę zbagatelizowano i w absurdalny sposób usprawiedliwiono. Takich przykładów jest więcej. Celem PR-owca czy dowolnej innej osoby przygotowującej informację prasową nie jest informowanie w sposób rzetelny i obiektywny tylko wypromowanie danego produktu lub usługi. Większość prasówek, które otrzymuję na maila zachwalają, podkreślają pozytywne cechy i reklamują, ale nawet słowem nie wspominają o wadach, wątpliwościach czy problemach. Nie ma w nich również szerszego kontekstu, a więc nawiązywania do konkurencji, poprzednich premier i wydarzeń itp. Z dziennikarstwem czy nawet blogerskimi notkami ma to na ogół niewiele wspólnego.
Oczywiście są wyjątki. Firm, które traktują swoje blogi poważniej i zamiast perfidnych reklam, starają się dostarczać wartościowe treści oraz budować autentyczność w oczach przybywa. Mówi się wręcz tutaj o zjawisku "PR journalismu", w ramach którego dziennikarz jest pomijamy w procesie komunikacji z klientami. Jego rolę przejmuje PR-owiec, który ma o wiele większą swobodę i nie musi się liczyć z redakcją, panującymi tam zasadami oraz linią programową. Słowem "hulaj dusza, piekła nie ma".
Wizja ta nie przeraża mnie jedynie ze względu na to, że jej ziszczenie się odebrałoby mi pracę (choć biorąc pod uwagę fakt, że większość PR-owców to byli dziennikarze, powinienem być raczej spokojny). Internet, w którym informowanie nie bazuje na etyce (a przynajmniej nie na dziennikarskiej, bo w założeniu etyka zawodowa w tym zawodzie jest bardziej rygorystyczna i odbiega od tej PR-owej) to ogromne pole do nadużyć i manipulacji. Z drugiej strony, patrząc na to, jak wiele serwisów i blogów w sieci nie oznacza swoich materiałów prasowych, a profesjonalizacja w zawodzie dziennikarskim właściwie nie istnieje. zaczynam powoli się zastanawiać, czy ktokolwiek odczułby takie zmiany.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu