Felietony

Nie zagracie zbyt szybko, nawet jeśli dostaniecie konsolę w dniu premiery

Weronika Makuch
Nie zagracie zbyt szybko, nawet jeśli dostaniecie konsolę w dniu premiery
52

Konsole nowej generacji są już niemal na wyciagnięcie naszych rąk. Wielu graczy zdecydowało się kupić je przedpremierowo lub jest pewna, że kupi w przeciągu kilku miesięcy po premierze. A jednak to już nie te czasy, w których gra się niemal natychmiast.

Kiedyś to były czasy, teraz już nie ma czasów! Pamiętacie, że kiedyś faktycznie dało się kupić sprzęt lub grę, wszystko podłączyć i... grać? Nawet jeśli instalacja z płyty trwała kilkanaście minut, nie było tak źle. Oczywiście wtedy wydawało się to czasem wręcz nie do wytrzymania, skandalicznym! A teraz? Im technologia bardziej zaawansowana, tym dłużej musimy czekać, tym z większą liczbą rzeczy musimy się certolić. Oczywiście dzięki temu otrzymujemy masę nowych opcji, o których kiedyś nawet nie śniliśmy. Czekanie jednak potrafi zrobić swoje. Ciekawe, czy konsole nowej generacji zaserwują nam podobne doznania.

Pasek pobierania zdaje się nie mieć końca

Wątpię, że któraś z konsol będzie wyjątkiem od reguły. W ostatecznym rozrachunku, pod tym względem, nie będzie miało znaczenia, czy zainwestowaliśmy w sprzęt od Microsoftu czy Sony. Zabawa w pierwszy dzień będzie trwała prawdopodobnie tyle samo. I nie mam tu na myśli rozrywki wypływającej z samego grania. W dniu premiery, gdy wszystko wreszcie ruszy, pewnie będzie jeszcze trochę inaczej. Kupienie konsoli już po wielkim boomie będzie się jednak wiązało z podobnymi przygodami. Sama jestem posiadaczką sprzętu od Sony. PlayStation 4 kupiłam niedawno, bo na ostatni Black Friday. Konsola nie leży więc w moim salonie nawet roku. Pamiętam jednak dzień, w którym sprzęt do mnie przyszedł, bo niecierpliwie na niego czekałam.

To nie są już czasy, w których podłączamy sprzęt do prądu, wkładamy płytę i gramy. Teraz ze wszystkim jest dużo więcej roboty. Przede wszystkim musimy mieć pada. Tak to niestety bywa, że kontrolery przychodzą do użytkowników niemal całkowicie rozładowane. Jeżeli planujemy wielogodzinną sesję z graniem, musimy trochę podładować kontroler, co rzecz jasna chwilę trwa. Najpierw jednak warto użyć go do nawigowania po okienkach konfiguracji. Zakładanie konta w PSN, liczne formularze, potwierdzanie danych, rejestracja użytkownika, aktywacja konta... uff. Niby nic wielkiego, a czas leci.

Czeka nas jeszcze konfiguracja ustawień konsoli oraz naszego profilu użytkownika. Wybieramy poszczególne opcje, nie mając pewności, że faktycznie będą nam opowiadać. Z czasem część z nich i tak pozmieniamy, spersonalizujemy lepiej, ale poklikać trzeba. Do tego dochodzi jeszcze konfiguracja sieci, bez której daleko nie zajedziemy. Gdy wreszcie połączymy się z internetem czeka nas pobieranie aktualizacji oprogramowania. Trzymamy kciuki za nasze łącze, aby zabawa potrwała tylko kilkanaście minut. Wszystko musi się przemielić, zresetować, zainstalować. Gdy konsola wreszcie uruchomi się jak należy, czeka nas instalacja gry. Jeżeli pobieramy ją z biblioteki, znów musimy czekać. Im później od premiery kupujemy, tym większa szansa na pobieranie łatek. A czas cały czas leci i leci.

Konsole nowej generacji mają zapewnić nam nową jakość rozrywki i grania. Będzie lepiej, szybciej, wydajnej i w ogóle cudownie. Przynajmniej tak twierdzą twórcy. Jak będzie faktycznie? Przekonamy się już niedługo. Niecierpliwi przez lata z pewnością przyzwyczaili się już do czekania, a przynajmniej potrafią się na nie nastawić. Myślicie, że nowa generacja przyniesie im jakąś ulgę?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu