Słuchawki jakie są, każdy widzi. Technologie, jakie znajdują na ogół tutaj zastosowanie sprowadzają się właściwie do kilku aspektów: jakości dźwięku, ...
Słuchawki jakie są, każdy widzi. Technologie, jakie znajdują na ogół tutaj zastosowanie sprowadzają się właściwie do kilku aspektów: jakości dźwięku, łączności oraz konstrukcji. Na wczorajszej konferencji firma Plantronics pokazała, że można więcej.
Plantronics był dotąd obecny na polskim rynku, ale nie komunikował w należyty sposób swoich nowości. Tymczasem jest to marka o ogromnym dorobku - swego czasu produkowała i dostarczała słuchawki m.in. dla NASA. Dziś są gigantem w segmencie B2B. Przedstawiciele firmy ujawnili, że wśród firm typu call-center aż 90 proc. stosowanych słuchawek nosi ich logo.
Dlatego byłem szczególnie ciekawy wczorajszej konferencji tej marki. Jej bohaterami były dwa modele: Backbeat Sense oraz Voyager Focus UC. Nie jestem specjalistą od tego typu urządzeń, ale uważnie śledzę trendy i staram się być na bieżąco ze stosowanymi technologiami. Muszę przyznać, że rozwiązania, jakie zastosowano tutaj zrobiły na mnie duże wrażenie.
Backbeat Sense to model prostszy i przeznaczony do raczej konsumenckich zastosowań. Słuchawki mają nauszne muszle. Zastosowanie znalazła tutaj pianka, która ma zapamiętywać kształt ucha. Pałąk jest metalowy, ale wsparto go elastyczną opaską, która reguluje się automatycznie. Konstrukcja jest dość delikatna, ale przez to Backbeat Sense są jednymi z najlżejszych słuchawek na rynku - ważą 140 gramów. Przyznaję, że po założeniu, właściwie nie czułem, że mam je na głowie. Na prawej muszli mamy pokrętło regulacji głośności oraz sterowania odtwarzaniem.
Backbeat Sense obsługują łączność Bluetooth (wspierając tym samym profile EDR, A2DP, AVRCP, HFP 1.6 wideband oraz HSP 1.2). Technologia multipoint pozwala jednocześnie połączyć się z dwoma urządzeniamiZastosowana litowo-jonowa bateria pozwala na 18 godzin ciągłego słuchania (21 dni w trybie standby lub 180 dni w trybie deepsleep). Jej pełne naładowanie trwa 2,5 godziny. No dobrze, ale co z tymi "fajnymi" technologiami? Producent zastosował tutaj czujniki, które monitorują, kiedy słuchawki mamy na głowie. Na tej podstawie automatycznie wznawianie i zatrzymywanie odtwarzania. Na tym nie koniec - będąc podłączonym do dzwoniącego telefonu, po zdjęciu słuchawek możemy odebrać połączenie normalnie. Ponadto, mamy tutaj dwa mikrofony. W podstawowym trybie jeden służy do nagrywania, a drugi redukuje szumy. Możemy jednak za pomocą dedykowanego przycisku aktywować funkcję OpenMic, która wykorzystuje mikrofony do nagrywania dźwięku i natychmiastowego odtwarzania go w słuchawkach. Przydatne, bo Backbeat Sense dobrze tłumią dźwięki z otoczenia (choć robią to pasywnie).
Za to wszystko przyjdzie nam jednak słono zapłacić. Cenę słuchawek ustalono na 729 złotych. Ale to nic w porównaniu z ceną drugiego modelu - Voyager Focus UC, który wyceniono na 1250 złotych. Za co dopłacamy?
Plantronics Voyager Focus UC to już zdecydowanie bardziej biznesowy sprzęt. Zresztą tak go też przedstawiono - jako idealne narzędzie do pracy oraz odcinania się od biurowej rzeczywistości (co ma szczególne znaczenie, gdy pracujemy np. w open space). Konstrukcja słuchawek jest niemal identyczna - różni je jedynie mikrofon (podobnie zresztą jak większość oferowanych technologii). Co ciekawe, zależnie od tego, jak ustawimy, słuchawki przypiszą kanał lewy i prawy do poszczególnych muszli (stąd też brak oznaczenia L i R). Ogółem zastosowanie znalazły tutaj aż trzy mikrofony (wraz z funkcją OpenMic). Zestaw dopełnia specjalna stacja dokująca z magnetycznym uchwytem, która służy do ładowania baterii. Ta wystarcza na 12 godzin słuchania. Słuchawki posiadają również aktywną redukcję szumów i dedykowany moduł Bluetooth wpinany do portu USB w laptopie (oczywiście nie jest niezbędny). Funkcja dynamicznego powiadamiania o wyciszeniu zapobiega natomiast rozmawianiu bez aktywowanego mikrofonu (powiadamia o tym również aplikacja na PC).
Słuchawki nigdy nie były pasjonującym tematem dla przeciętnego konsumenta. Te jednak naszpikowano technologią, co czyni je ciekawymi produktami. A warto dodać do tego również dedykowane aplikacje mobilne, które pozwalają na regulację dźwięku i chociażby aktualizację firmware'u. Zastanawiam się tylko, czy jakikolwiek zwykły użytkownik będzie gotowy wyłożyć takie pieniądze na te urządzenia. O ile model biznesowy może jeszcze mieć szansę - jest dedykowany głównie firmowm - to Backbeat Sense muszą zaoferować naprawdę wysoką jakość dźwięku, by przyciągnąć największych zapaleńców. O tym jednak przekonam się już w trakcie testów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu