Mobile

Nie ma rzeczy, których Xiaomi nie potrafiłoby skopiować. Co powiecie na smartfona Mi Edge?

Tomasz Popielarczyk
Nie ma rzeczy, których Xiaomi nie potrafiłoby skopiować. Co powiecie na smartfona Mi Edge?
Reklama

Xiaomi zdecydowanie nie można odmówić wielu atutów. Niestety zdarzają się momenty i premiery, w których firma tak staje się kwintesencją całego chińsk...

Xiaomi zdecydowanie nie można odmówić wielu atutów. Niestety zdarzają się momenty i premiery, w których firma tak staje się kwintesencją całego chińskiego rynku technologii i bez skrępowania kopiuje rozwiązania konkurencji. Cóż, najwyraźniej się opłaca.

Reklama

Pogłoski o smartfonie Xiaomi z zakrzywionymi krawędziami krążą po sieci już od dłuższego czasu, ciągle wracając niczym bumerang. Pierwsze doniesienia i koncepcyjne grafiki pojawiły się już rok temu - po premierze Galaxy Note'a Edge. Coś jednak ewidentnie musi być na rzeczy, skoro regularnie pojawiają się nowe informacje na temat urządzenia. Mi Edge miałby być największym (bo jedynym) konkurentem dla Samsunga Galaxy S6 Edge. Wcześniej mówiło się o jeszcze innej nazwie dla tego modelu - Xiaomi Arch.


Smartfon ma mieć 5,2-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 2560 x 1440 px (zagęszczenie 556 PPI). Jak wskazuje nazwa, obie krawędzie mają być mocno zakrzywione, a odpowiednie funkcje software'owe powalać na efektywne wykorzystanie ich na co dzień - zupełnie tak, jak u Samsunga. Do tego dodajcie Snadragona 808 z 3/4 GB RAM-u. Przecieki wskazują nawet na obecność czytnika linii papilarnych oraz cenę. Mi Edge ma kosztować równowartość 391 dolarów, a więc, jak łatwo się domyślić, zdecydowanie mniej niż konkurencyjny Samsung. Premierę podobno zaplanowano już na październik.

Smartfony Xiaomi cieszą się ogromną popularnością w Chinach i ciągle nie są dostępne na rynkach zachodnich. Patrząc na tę praktykę, prawdopodobnie długo nie będą, bo jeżeli firma ma zamiar tak skrupulatnie korzystać z pomysłów konkurencji, to wystawiłaby się na ostrzał oraz dziesiątki pozwów patentowych. Nic zatem dziwnego, że póki co wprowadzono jedynie sprzedaż akcesoriów do USA. Ta strategia ma zdecydowanie sens.

Czy jednak takie urządzenie jest w ogóle realne? Prawdę powiedziawszy, nie byłbym ani trochę zdziwiony widząc takiego naśladowcę. Xiaomi niejednokrotnie chwytało się technologii opracowanych przez inne firmy. Momentami praktyka ta była wręcz oburzająca. Weźmy chociażby przycisk wbudowywany w złącze minijack w telefonie, który był kopią projektu z Kickstartera - Pressy. Sęk w tym, że Chińczycy byli w stanie produkować swoje odpowiedniki 17-krotnie taniej. Oczywiście mocno uderzyło to w raczkujący startup i podważyło sens jego istnienia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama