Fotografia

Nie ma na co czekać, oto pierwsze kroki z fotografią

Bartosz Gabiś
Nie ma na co czekać, oto pierwsze kroki z fotografią
Reklama

Fotografia to świetny sposób na kreatywne spędzenie czasu. Nie tylko daje frajdę z nauki, ale pozwala też tworzyć niezapomniane wspomnienia, czego dowodem są każdego dnia niezliczone storiski i posty lądujące na Instagramie. Nie ma co czekać, żyjemy w najlepszych czasach dla fotografii, każdy z nas ma aparat, więc jeden problem z głowy.

Najtrudniejszy jest pierwszy krok, potem już jest z górki

Obecnie jesteśmy pobłogosławieni ogromną ilością artystów, którzy kompletnie za darmo dzielą się latami swojego doświadczenia. Łatwo byłoby powiedzieć, że wystarczy po nie sięgnąć, lecz byłoby to w zasadzie równie skuteczne jak próba złapania w garść przelewającej się wody. Możliwości jest tak wiele, że można dostać zawrotu głowy pod ciężarem pytania: gdzie zacząć?

Reklama
fot. Bartosz Gabiś

Kilka lat temu, jak wielu z nas, nagle miałem w rękach mnóstwo wolnego czasu, żeby zacząć lub wrócić do dawno porzuconych hobby. Tak się zaczął mój powrót do rysowania (z tym że po raz pierwszy cyfrowego), od którego krok po kroku przeszedłem do fotografii. I tak minęło już kilka lat tej amatorskiej fotografii, w trakcie których zebrałem już pewną dozę doświadczenia. Chciałbym się podzielić się teraz nim podzielić, aby każdy inny mógł uniknąć moich początkowych problemów i móc się dowiedzieć: jaki wybrać aparat? Od czego zacząć? Z czego się uczyć? Pierwszy krok jest najtrudniejszy, potem już tylko łatwiej (z potknięciami, lecz łatwiej).

Pora na zdjęcia! Tylko czym je robić?

Osobiście uważam, że nadrzędnym wyborem, jest ładny, prosty w obsłudze aparat. Może brzmieć to jak bzdura, ale co prędzej zachęci do robienia zdjęć? Narzędzie, które do nas woła i nie potrafimy się powstrzymać od spoglądania i jego dotykania? Czy skomplikowany arcydzieło techniki, którego nie rozumiemy? Proste rozwiązania nie zawodzą, a w tym równaniu traci tylko ten, kto nie robi zdjęć.

Aparat cyfrowy

Zacznijmy od bardzo uogólnionego, podstawowego podziału. Zdjęcia możemy robić aparatem cyfrowym lub na kliszę. Na tym jednak etapie, kliszę lepiej raczej zostawić i skupić się na cyfrze, a to ze względu na wygodniejszą formę analizowania własnych zdjęć i raczej tańszą, klisze są w dzisiejszych czasach szalenie drogie. Jeżeli ktoś bardzo nalega, polecam zajrzeć do przeglądu różnych opcji.

fot. Bartosz Gabiś

Aparaty cyfrowe również się dzielą na wiele kategorii. Kieszonkowe, lusterkowce, bezlusterkowce, można od tego dostać zawrotu głowy. W przypadku tego rodzaju aparatów warto najpierw przeszukać strychy, piwnice i szafy, czy aby nie skrywają darmowego modelu. Żaden aparat nie będzie tak dobry, jak darmowy aparat. Jeżeli takiego nie znajdziemy, to używane, kieszonkowe aparaty cyfrowe znajdziemy po taniości na różnych portalach.

Droższą opcją są cyfrowe aparaty lusterkowe oraz bezlusterkowe. W tych kategoriach polecam szukać APS-C, są to aparaty o mniejszej matrycy, tańsze niż tzw. pełnoklatkowce i średni format. Z całego serca polecam ograniczyć poszukiwania do Canona, są one super przyjazne początkującym, ze względu na proste menu. Wraz z nim może być na przykład obiektyw 50mm EF, używane są bardzo tanie lub Sigma 18-35mm EF, który będzie miłością na całe życie i da wiele możliwości w przystępnej cenie.

Podsumowując: aparat kieszonkowy cyfrowy (odnalezioy w domu) lub lusterkowiec Canon. Bonus: kategorycznie odradzam Fujifilmy jako pierwszy aparat. Są trudniejsze w obsłudze, wiedza zdobyta z łatwiejszymi urządzeniami, jest wysoce wskazana.

Telefon

Trudno mi zaznaczyć jak bardzo, bardzo dużego mają farta wszyscy, którzy chcą robić zdjęcia, że żyjemy w tych czasach. Najtrudniejszym elementem jest w zasadzie wygłuszyć kpiące komentarze internetowe, że telefon nie nadaje się do robienia zdjęć. Jest to tylko przykład ignorancji, którą najlepiej zignorować. Robienie zdjęć telefonem nie będzie łatwe, ale nauka nie pójdzie w las, wiedza zdobyta podczas tych prób, zostanie rozwinięta w dalszych krokach. Dzisiejsze telefony pozwalają też pobawić się szerokością kątów, więc w chwilach nudy, można popuścić wodze fantazji.

Reklama

Obiektywy - podstawowa wiedza

Przy poszukiwaniach obiektywów dla aparatów, w których można to robić, jest istotne, aby pamiętać o pewnych rzeczach.

  1. literki nie są przypadkowe. Producenci aparatów stosują różne mocowania, np. EF dla starszych Canonów i RF dla nowszej linii, a do tego mogą mieć -S, wskazujące na przeznaczenie dla APS-C. To oznacza, że nieodzowne będzie skontrolowanie z Google lub specjalistą w sklepie czy na pewno dobieramy właściwy obiektyw pod body aparatu.
  2. Cyfry z kolei wskazują na:
    • ogniskową. Mówiąc podręcznikowo: jest to odległość od punktu, gdzie światło spotyka się wewnątrz obiektywu, do czujnika aparatu, podawana na obiektywie w mm. 18mm da szeroki kąt widzenia, zaś 75mm sprawi, że obiekt będzie "bliżej". Im niższa wartość, tym szerszy kąt widzenia, a obraz z czasem nawet zniekształcony. Im wyższa jest ta liczba, tym ciaśniejszy obraz osiągniemy,
    • światło, które jest podawane, np. f1.8. Coraz niższa liczba identyfikuje większą ilość światła wpuszczaną do obiektywu, a to oznacza coraz mniejszą głębię ostrości, rozmazując tło fotografowanego obiektu. Im niższa jest tam wartość, tym większa cena i wielkość obiektywu oraz jego ciężar. Fizyki nie da się oszukać. Jest to pożądane w fotografii portretowej oraz nocnej.
  3. Mogą być manualne i automatyczne. W dawnych czasach nie było wyboru, obecnie jesteśmy rozpieszczani przez technologię i możemy światło, prędkość migawki i ISO ustawiać w aparacie (automatyczne).
  4. Gdy zaczynałem tę zabawę, najbardziej lubiłem obiektywy z możliwością zoomu. Pewnie dlatego, że było to najbliższe doświadczenie z telefonem. Obecnie wolę zdecydowanie stałe wartości, które wymagają fizycznego zaangażowania, podejścia do obiektu. Sprawia to, że staję się bardziej świadom przestrzeni i jak ją wykorzystać. Warto jednak sprawdzić co jest lepsze dla nas.

Od czego zacząć? Fotografia portretowa? Plener?! Dlaczego musi być tyle opcji?

Skoro już mamy aparat, to nie ma co siedzieć w domu, prawda? Zamiast zasypywać umysł wiedzą, która jeszcze niczego nam nie mówi, warto wyjść i się pobawić, ewentualnie obfotografować wszystko, co jest w domu. Polecam to w celu złapania bakcyla i poczucia frajdy z robienia zdjęć, w niedalekiej przyszłości przyjdzie jeszcze wiele wątpliwości, więc nie ma co od razu się zniechęcać. Bez krępacji można ustawić tryb pełnego automatu i potestować najpierw co daje nam więcej frajdy? Robienie zdjęć ulicznych, portretów, a może po prostu roślin.

Reklama

Podstawowe informacje o trybach

  1. Preselekcja przysłony (aperture priority), często oznacza w aparatach na gałkach lub w menu jako Av lub A. Jest to świetne narzędzie dla początkujących. Oddajemy systemowi dobieranie ISO i prędkości migawki (shutter speed). My wtedy musimy dobrać jedynie, ile światła wpuszczamy do obiektywu.
  2. Priorytet migawki (shutter priority), znów oddajemy część władzy w ręce systemu. Tym razem po stronie fotografa jest wybór prędkości migawki. Przysłona i ISO zostanie dostosowane automatycznie. Oznaczenie to Tv.
  3. Tryb manualny, czyli M. JAk nazwa wskazuje, wszystko ustawiamy samodzielnie.
  4. Pełen automat, często oznaczany jako P. Niczym sobie nie zawracamy głowy.
  5. RAW, bardzo ważny format zdjęć do ustawienia w menu. Aparat robi wtedy zdjęcia zapisując je ze wszystkimi informacjami, bez formatowania. Dzięki temu jesteśmy później w stanie edytować zdjęcia z zachowaniem największej swobody.

Warto potestować każdą z tych wersji, a potem po zrzuceniu zdjęć na komputer czy nawet na telefon, warto podejrzeć informacje o pliku. Będzie tam napisana wartość przysłony, ISO i prędkości migawki. Taka analiza da dobrą podstawę, żeby później pobawić się różnymi wartościami w trybie manualnym i po prostu sobie potestować jak wygląda fotografia poddana różnym opcjom. Gdy już poczujemy, kiedy czujemy się najswobodniej z aparatem, jakie obiekty interesują nas najbardziej, wtedy warto się zatrzymać na nich. To znaczy na jakiś czas skupić na robieniu właśnie takich zdjęć. Zdecydowanie ułatwi to kolejny krok, czyli...

Pozyskiwanie wiedzy, jak szlifować kunszt?

Teraz przychodzi pora na naukę i szukanie materiałów. Załóżmy, że to, co najbardziej nas interesowało to fotografia uliczna. Będzie to od teraz nasz punkt startowy do poszerzania wiedzy o fotografii i trenowanie naszego oka. Warto wykorzystać darmowe źródła, czyli YouTube, Instagram, Threads. Są to rzeczy wypełnione artystami, którzy chętnie się dzielą wiedzą, lepiej jednak unikać rolek i polecam postawić na rozbudowane filmiki poświęcone jednemu tematowi. Zwiększamy wtedy szansę na znalezienie czegoś, co odpowie na nasze obecne pytania oraz te, o których jeszcze nie pomyśleliśmy.

Instagram pomoże nam w obserwacji. Bardzo polecam tworzenie kolekcji na Instagramie, w których możemy gromadzić inspirujące nas treści. Oglądane przez nas zdjęcia nie muszą być perfekcyjne, ważne jest skupić się na elemencie, który przykuł naszą uwagę. Analizowanie cudzych zdjęć prowadzi nas do prób ich odtworzenia, w trakcie tego procesu poszerzamy naszą wiedzę oraz rozwijamy własny styl. Najlepiej mieć nawet kilka kolekcji dedykowanych kolejnym rzeczom. Zapożyczyłem tę metodę podczas nauki rysowania, dzięki temu możemy chłonąć tricki z różnych źródeł, które do nas przemawiają: atmosfera, kolorystyka, kadrowanie, temat, ustawienie obiektów. Nie ma wstydu z bycia mniej doświadczonym lub wcale. Utytułowani i lepsi artyści istnieją po to, żebyśmy my się od nich uczyli i sami stawali lepsi. Instagram daje jeszcze jedną możliwość, można wprost podpytać autora, jak dany obraz osiągnięto. Trzeba tylko pamiętać, żeby się nie porównywać na zasadzie gorszy — lepszy, a jedynie; czego jeszcze mogę się od Ciebie nauczyć.

YouTube pomoże zrozumieć teorię, której nie należy ignorować, bo jest nudna. Nasze zdjęcia staną się o wiele lepsze, gdy zapoznamy się z trójkątem ekspozycji (exposure triangle), fundamentem wszystkiego. Doprowadzi to naszego większego zadowolenia ze zdjęć. Bardzo polecam też zapoznanie się z groźnie brzmiącym prawem odwrotności kwadratów (inverse square law), który wskaże nam coś, co w pierwszej chwili wydaje się nielogiczne, a bardzo przydatne podczas fotografowania z lampą błyskową.

Będą wzloty i upadki, ale na tym to polega. Zawsze będzie coś do nauki, lecz to oznacza nieskończoną frajdę ze wspaniałym hobby. Krok po kroku.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama