Facebook

„Nie lubię”, „współczuję”, „przykro mi” – a może coś innego? Czym ma być nowy przycisk Facebooka?

Tomasz Popielarczyk
„Nie lubię”, „współczuję”, „przykro mi” – a może coś innego? Czym ma być nowy przycisk Facebooka?
9

Wczoraj wieczorem świat obiegła informacja o przycisku "nie lubię", który w niedalekiej przyszłości ma się pojawić na Facebooku. Nie będzie to jednak zwykła "łapka w dół" do wyrażania dezaprobaty i negatywnych emocji. Zuckerberg zapowiedział, że nowy przycisk ma być czymś więcej. Czym? Jak już ws...

Wczoraj wieczorem świat obiegła informacja o przycisku "nie lubię", który w niedalekiej przyszłości ma się pojawić na Facebooku. Nie będzie to jednak zwykła "łapka w dół" do wyrażania dezaprobaty i negatywnych emocji. Zuckerberg zapowiedział, że nowy przycisk ma być czymś więcej. Czym?

Jak już wspominałem wczoraj, Zuckerberg podczas sesji pytań od razu zaznaczył, że nie chce stworzyć jedynie przycisku "dislike". Nie chodzi bowiem jedynie o to, aby pozwolić użytkownikom wyrażać negatywne emocje. Przede wszystkim rozwiązanie to ma być odpowiedzią na takie wydarzenia, jak kryzys migracyjny czy informacje o śmierci bliskich czy celebrytów. Takich sytuacji można znaleźć na Facebooku całą masę: zwolniono mnie z pracy, zaginął mój pies, zniszczyłam ulubioną sukienkę, upuściłem telefon itd. Chodzi zatem o to, aby internauta miał więcej narzędzi do wyrażania uczuć oraz emocji - o wypełnienie pewnej luki w mechanizmie sprzężenia zwrotnego leżącym u podstaw komunikacji na Facebooku. Dokładne wyjaśnienie możecie zobaczyć na poniższym wideo:

https://vimeo.com/139401042

Zuckerberg zaznaczył, że nie chce zmienić swojego serwisu w platformę, gdzie coś się lubi i nie lubi. Jak sam tłumaczy:

Po tych wszystkich latach pytań o to (dislike - przyp. red.), zrozumieliśmy, że ludzie nie szukają możliwości do negatywnego oceniania postów innych. Tym, czego naprawdę potrzebują, jest wyrażanie empatii.

Nie doczekamy się zatem rozwiązania typowego dla YouTube'a, gdzie łapki w dół i w górę pełnią dość jednoznaczne funkcje. Nie będzie to też rozwiązanie takie, jak na Reddicie, za pomocą którego można wykopywać i zakopywać pewne treści. Za nowym przyciskiem stoi większa idea. Dlatego też twórca Facebooka dodał, że wdrożenie tej funkcji nie będzie wcale proste i ma się odbywać stopniowo (wraz z poprzedzającymi cały proces testami). Trudno się temu dziwić, bo za nową funkcją stoi ogromna liczba pytań. Sam wczoraj zadałem kilka z nich.

Zastanówmy się zatem, czym mógłby być taki przycisk. Raczej wątpliwe, że na guziczku pojawi się napis "współczuję" lub "przykro mi". Siłą "like'ów" była prostota oraz uniwersalność. Skoro coś lubię, to mogę to również kochać, uwielbiać, szanować, cenić itd. To ogólny sposób na wyrażenie aprobaty. Skoro nowa funkcja będzie czymś więcej niż tylko zwykłym "nie lubię", nie powinniśmy się raczej spodziewać prostego narzędzia do wyrażania dezaprobaty. Musi to być mechanizm równie uniwersalny co "lubię to", a przy tym nie może kojarzyć się jednoznacznie negatywnie. Nie jest zatem tak, że Facebook po prostu odwraca ikonkę kciuka. Otwiera to drogę do kolejnych spekulacji na temat innych przycisków. Niewykluczone, że wyrażanie empatii będzie stanowiło jedynie preludium do wyrażania większej liczby uczuć na Facebooku.

Pojawienie się nowej funkcji na pewno odciśnie pewne piętno na działaniu stron na Facebooku. Dotąd budowanie popularności opierało się tutaj na emanowaniu pozytywnymi emocjami. Im bardziej zabawy, optymistyczny, radosny i pozytywny post, tym na więcej polubień można było liczyć. Oczywiście to duże uproszczenie, ale chyba śmiało można sprowadzić "lajki" do swego rodzaju waluty, o którą każdy fanpage walczył na swój sposób. Nie bez powodu pojawiło się tak wiele stron z treściami określanymi jako "LOL content". Możemy teraz spekulować, jak będzie to wyglądało po zmianach.

Tutaj pojawiają się kolejne pytania. Czy informacja o "nie lubieniu" będzie wyświetlana w strumieniu aktywności lub na osi czasu? Jeśli tak, to administratorzy będą mieli interes w tym, żeby publikować więcej negatywnych treści. W rezultacie może się to przełożyć na wzrost liczby takich postów. A chyba nikt nie chce odwiedzać serwisu internetowego, który kojarzy się jedynie negatywnie, prawda?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu