Polska

Nie chcesz być jak Uber, więc robisz stronę jak... Uber

Maciej Sikorski
Nie chcesz być jak Uber, więc robisz stronę jak... Uber

Media informują, że powstał "polski Uber". Nazywa się LYNK, wystartował w Trójmieście, działa legalnie. I próbuje przekonać klientów do swoich usług. ...

Media informują, że powstał "polski Uber". Nazywa się LYNK, wystartował w Trójmieście, działa legalnie. I próbuje przekonać klientów do swoich usług. Argumenty brzmią sensownie: dajemy komfort i bezpieczeństwo, jesteśmy lokalnym biznesem, więc dostosowujemy się szybko do lokalnych warunków. Biuro w Polsce, a nie w USA. Fajnie. Tylko dlaczego strona LYNK tak bardzo przypomina stronę Ubera?

Ktoś może stwierdzić, że to zwykłe czepianie się, ewentualnie napisze, że podobieństwa nie są aż tak duże. Jednak moim zdaniem natychmiast rzucają się w oczy, można pomylić te strony. Podejrzewam, że to nie jest dzieło przypadku - wiadomo przecież, że lubimy te piosenki, które już znamy. Ruch LYNK można zrozumieć, ale jeśli już ktoś próbuje pokazać, że jest inny niż Uber, szerzej niż pozostałe biznesy tego typu, powinien to mocniej akcentować. Także swoją stroną, która stanowi wizytówkę firmy.

Sama usługa diametralnie różni się od poprzedników? Raczej nie. Mamy aplikację, eliminowana jest gotówka (opcja prepaid), wszystko ma się dziać szybko, komfortowo dla pasażera i za rozsądne pieniądze. Największa nowość, element wyróżniający ten biznes na tle konkurencji? Gwarancja ceny:

Cenę przejazdu poznasz jeszcze przed wejściem do samochodu. Aplikacja w Twoim smartfonie wyliczy koszt przejazdu na podstawie mapy i warunków drogowych w momencie wyceny. Żaden objazd czy stanie w korku nie wpłynie na cenę.

To rzeczywiście przyciąga uwagę i podnosi atrakcyjność usługi, eliminuje niespodzianki. Powiem jednak szczerze, że jeśli w przeszłości pytałem kierowcę, ile może kosztować przejazd, który rozpoczynałem, to zazwyczaj podawał kwotę, która finalnie nie odbiegała zbytnio od tej płaconej. Prognozy się sprawdzały. LYNK idzie krok dalej, ale zakładam, że porównywane będą przede wszystkim ceny. Jak wyglądają one w przypadku startupu z Trójmiasta? Cennik podany niżej, podejrzewam, że część Czytelników stwierdzi, że Uber robi to taniej.

Ale czy taniej znaczy równie dobrze? LYNK przekonuje, że działa legalnie, posiada niezbędne pozwolenia, kierowcy mają licencje. Część jeździ swoimi samochodami, część firmową flotą. Podkreśla się, że komfort ma być wysoki - tak firma chce zdobywać klientów i utrzymywać ich przy sobie. Czyli na cenie świat się nie kończy. Przewiduje się także nagradzanie aktywnej społeczności - za ocenianie i polecanie usługi można liczyć na bonusy, tańsze/darmowe przejazdy.

Na razie biznes działa tylko w Trójmieście, tam powstał i pewnie przez jakiś czas skupi się tylko na tej lokalizacji. Nadal oznacza to jednak, że z usługi może korzystać sporo osób - nie tylko mieszkańcy, ale też turyści, których tam nie brakuje. Uber również działa w Trójmieście, więc usługi można porównać. Sam chętnie bym to zrobił, jeśli ktoś już ma za sobą takie doświadczenie, to chętnie poznam opinię.


Jeżeli biznes faktycznie funkcjonuje zgodnie z prawem i nie wzbudza kontrowersji, to gratuluję i życzę powodzenia. Nie tylko dlatego, że jest polski - po prostu warto promować rozwiązania, które są nie tylko innowacyjne, ale też unikają destrukcji, a tak postrzegany jest np. Uber.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu