Apple

Nie będę bronił iOS6, liczyłem na coś więcej

Konrad Kozłowski
Nie będę bronił iOS6, liczyłem na coś więcej
Reklama

Natchniony wczorajszą konferencją Research in Motion postanowiłem ponownie wziąć do ręki swojego iPhone'a i ocenić, co takiego naprawdę pojawiło się w...


Natchniony wczorajszą konferencją Research in Motion postanowiłem ponownie wziąć do ręki swojego iPhone'a i ocenić, co takiego naprawdę pojawiło się w iOS6, że kolejna wersja tego systemu zasłużyła na numerek "6". Po kilku minutach tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że równie dobrze mógł to być iOS 5.5.

Reklama

Oczywiście śledząc konferencję WWDC, gdzie po raz pierwszy poznaliśmy listę nowości, które pojawią się w następnej wersji mobilnego systemu od Apple, nie oczekiwałem wcale żadnego przewrotu. Liczyłem na rozwój - tymczasem Apple zaserwowało nam "łatkę" na iOS5, inaczej niestety wprowadzonych zmian nazwać nie mogę.

Nie chcę po raz kolejny "wałkować" co nowego pojawiło się w udostępnionym przed tygodniem iOS6 (Kamil przygotował już taki artykuł), pragnę jedynie podkreślić kilka kwestii. Po pierwsze, co niewiele osób zauważyło tak naprawdę, górny pasek statusu uległ zmianie - "jakiej?" zapytacie. Wystarczy otworzyć pierwszą, lepszą aplikację systemową (wiadomości, kalendarz), by przekonać się, że srebrny pasek został zastąpiony wyblakniętym, niebieskim odcieniem. Konsekwencją tego jest mniej czytelna ikonka baterii czy godzina na zegarku w centrum paska. Co ciekawe, po otwarciu innej aplikacji, na przykładek notatek, pasek jest barwy czarnej z białym kolorem czcionek. Brak konsekwencji? Niby błahostka, ale mi to przeszkadza.


Spójrzmy - iOS4: wielozadaniowość, foldery. iOS5: powiadomienia, iMessage, AirPlay. Poprzednicy "szóstki" wnosili ważne nowości, natomiast iOS6 z poważniejszych udoskonaleń(?) ma tylko nowe mapy. Usprawnienia dla Siri? "Asystent" od Apple dostępny jest tylko w wybranych języka i pomimo faktu, że to w pełni rozumiem, to nie można po prostu powiedzieć, że jesto "pełnoprawna" nowość w iOS6. Integracja z Facebookiem zaś to tylko kolejny krok zeszłorocznego pomysłu (Twitter).

Nie jest też tak, że iOS6 nie przyniósł użytecznych zmian. Opcja "nie przeszkadzać", czy możliwość odrzucenia połączenia i wysłania wiadomości SMS za jednym zamachem to rzeczywiście przydatne w życiu codziennym funkcje, ale czy to rzeczywiście wystarczy, by "wznieść system iOS na kolejny poziom"?

Nie może więc być inaczej - kolejny rok czekania przede mną z nadziejami, że iOS7 spełni choć część moich oczekiwań: decydowanie o tym, która aplikacja stanie się tą domyślną (poczta, przeglądarka), by funkcja "Otwórz w..." faktycznie robiła to co sugeruje jej nazwa czy taka prozaiczna rzecz jak możliwość umieszczenia skrótów do Wi-Fi i/lub Bluetooth w centrum powiadomień. A jak nie iOS7, to może iOS8?

Źródła grafik: Gizmag, Endgadget.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama