Elektronika towarzyszy nam na co dzień co najmniej od czasu powstania pierwszych komputerów osobistych, ale dopiero urządzenia mobilne uczyniły z niej...
Urządzenia mobilne mają charakter nie tylko użytkowy, to element wizerunku, nowa biżuteria
Elektronika towarzyszy nam na co dzień co najmniej od czasu powstania pierwszych komputerów osobistych, ale dopiero urządzenia mobilne uczyniły z niej element naszego wizerunku i mam tu na myśli te urządzenia które zawsze mamy przy sobie i pokazujemy się z nimi w miejscach publicznie. Na tym polu bezkonkurencyjny jest telefon komórkowy, bez którego nie wychodzimy z domu i często paradujemy z nim publicznie, albo trzymając go przy uchu, albo pisząc SMS, sprawdzając trasę na mapie (chyba, że jest to iOS 6 ;), czy robiąc zdjęcia. Stąd powstaje "rasizm technologiczny" i nie on jest dziełem Apple.
Aby wyjaśnić o co chodzi posłużę się przykładem zegarka, takiego, który nosimy na ręku. Główną jego rolą jest informowanie właściciela o aktualnej godzinie. To funkcja czysto użytkowa, praktyczna. Żeby ją realizować wystarczy zegarek za dosłownie pięć złotych. Produkcja zegarków elektronicznych pozwoliła bardzo znacząco obniżyć ceny w stosunku do zegarków mechanicznych. Oczywiście czasem zegarki posiadają inne funkcje, włącznie z możliwością przechowywania kontaktów czy lokalizacją GPS, ale mimo wszystko wciąż główna funkcja zegarka naręcznego jest jedna.
Nie trzeba specjalnego rozeznania, żeby zorientować się, że większość zegarków nie kosztuje 5 zł, lecz oscyluje w okolicach kilkuset złotych. Na tym nie koniec, są setki modeli wartych kilka tysięcy, lub kilkadziesiąt tysięcy. W tej chwili na najpopularniejszym w Polsce portalu aukcyjnym jest kilka zegarków naręcznych przekraczających cenę stu tysięcy złotych i nie jest to żaden rekord, bo w niektórych przypadkach ceny sięgają wielu milinów dolarów, chociaż raczej już nie na polskich portalach aukcyjnych. Żeby było śmieszniej, te najdroższe zegarki zwykle nie posiadają żadnych dodatkowych funkcji czy gadżetów. Pokazują aktualny czas i najwyżej datę, najczęściej są to zegarki wskazówkowe, z zaawansowanym mechanizmem. Czemu zatem jeden zegarek kosztuje pięć złotych, a drugi pięć milionów dolarów, chociaż oba pokazują czas, a różnica w precyzji wskazywania tego czasu jest dla nas trudna do zauważenia?
Bo są częścią wizerunku i to właśnie za wizerunek płacimy. Męskie zegarki to męska biżuteria, coś co w dyskretny (lub nie) sposób może pokazać nasz status, gust, przynależność do jakiejś elitarnej grupy. Wszystko dlatego, że zegarek nosimy na ręku i inni ludzie mogą łatwo go zobaczyć. Odgrywa zgoła inną rolę niż zegar ścienny. Do garnituru wypada założyć elegancki zegarek wskazówkowy, nawet jeżeli na co dzień go nie nosimy, bo możemy sprawdzić godzinę na telefonie. Człowiek jest istotą społeczną, a w tym społeczeństwie wizerunek zawsze odgrywa istotną rolę, czy to się nam podoba czy nie.
Michał Majchrzycki przytoczył niedawno na łamach Antyweb wypowiedź Chiara Giaccardi - włoskiej profeseor, która w wywiadzie dla dziennika „Avvenire” powiedziała, że jesteśmy świadkami powstania "rasizmu technologicznego". Zdaniem profesor Giaccardi urządzenia już służą nie tylko jako narzędzie i ułatwienie życia, ale również jako wyznacznik statusu. Jak ktoś nie ma iPhone'a, ewentualnie innego topowego modelu smartfona, to jest gorszy.
Rzecz w tym, że ja nie widzę tutaj nic nowego, nic odkrywczego. To ten sam stary mechanizm, który funkcjonował przy drogich ubraniach i butach, drogich samochodach i wreszcie drogich zegarkach. Jeżeli z czymś występujemy w sferze publicznej, staje się częścią naszego wizerunku. A większość nas przykłada do niego wagę, zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że wszyscy, tylko niektórzy robią to w sposób odbiegający od powszechnych norm. Czemu zatem dopiero teraz zaczyna się mówić o roli technologii w naszym wizerunku, skoro przejmujemy się nim (wizerunkiem) od zawsze?
To proste, dopiero teraz technologia wchodzi na salony. Komputery osobiste, czyli pecety były i są nadal przywiązane do miejsca w którym stoją, mam tu na myśli przede wszystkim komputery stacjonarne. Swoim składakiem mogliśmy pochwalić się najwyżej najbliższym znajomym, którzy odwiedzają nas w domu, pod warunkiem, że nie był schowany za biurkiem. Laptop ewoluował w stronę strefy publicznej. Praca na topowym laptopie w restauracji czy kawiarni mogła wpływać na nasz wizerunek. Wciąż jednak takie sytuacje zdarzały się sporadycznie dla większości z nas. Najwięcej w miejscach publicznych pokazujemy się z telefonem w ręku.
Jest on naprawdę mobilny i często dzwonimy czy odbieramy SMS, ale spełnia też bardzo wiele innych funkcji. Słuchamy na nim muzyki, robimy zdjęcia, korzystamy z nawigacji, sprawdzamy informacje w internecie, czatujemy, sprawdzamy godzinę. W efekcie telefon jest w naszym ręku, a zatem na widoku, znacznie częściej niż jakakolwiek inna rzecz osobista, częściej niż sam zegarek czy portfel. Bardzo wiele z tych sytuacji ma miejsce w sferze publicznej, w zasadzie wszędzie, wyjątkiem może być kościół czy kino, chociaż ostatnio ktoś w czasie seansu na którym byłem odebrał telefon i nie krępując się rozmawiał kilka minut, co całkowicie zrujnowało jego wizerunek w moich oczach. Jak widać sam telefon niczego nie gwarantuje.
Wniosek może być tylko jeden, smartfon, czy w ogóle telefon musiał stać się częścią naszego wizerunku, taka nasza ludzka natura. Każda rzecz z którą zawsze nosimy przy sobie i pokazujemy się z nią publicznie staje się częścią naszego wizerunku. Dotyczy to np. również słuchawek. Na tym między innymi polegał sukces słuchawek Dr. Dre, producent po prostu docenił ten fakt. Nie oszukujmy się, nie da się tego uniknąć, to jak próbować przekonać, że ludzi nie powinno oceniać się po wyglądzie. Tak długo, jak telefon będzie gościł w naszym ręku, tak długo będzie miało znaczenie jakiej jest marki, jak wygląda, czy był drogi, czy jest uznany za dobry lub najlepszy. Zmienić to może tylko wyeliminowanie telefonów ze strefy publicznej np. poprzez wszczepienie ich bezpośrednio do naszego organizmu, ale to raczej szybko nie nastąpi.
Dlatego urządzenia mobilne stały się nową biżuterią, pasującą bez względu na wiek czy płeć, w przeciwieństwie do kolczyków czy pierścionków. Apple jest tutaj o tyle dobrym przykładem, że produkty tej firmy są z reguły drogie i postrzegane za ekskluzywne. Nie bez znaczenia jest tutaj charakterystyczny design, aluminiowe czy szklane obudowy. Coraz więcej producentów ma topowe modele z którymi chcielibyśmy się pokazać. Premiera iPhone 5 była dobrym pretekstem dla profesor Giaccardi do podjęcia tematu, mimo to zdecydowanie nie przypisywałbym Apple na wyłączność prawa do budowania wizerunku, ani żadnej innej firmie. Dziś to iPhone jest postrzegany jako "fajny telefon" ale konkurencja coraz bardziej nadrabia zaległości zarówno w designie jak i poprawiając postrzeganie swoich produktów. Nie zdziwiłbym się, gdyby za rok, dwa czy trzy to nie Apple był postrzegany jako producent najbardziej wizerunkowego smartfona. Moda, jak wiadomo ewoluuje i zmienia się.
Najważniejszy jest jednak prosty wniosek - funkcje telefonu nie są najważniejsze, zwłaszcza, że topowe telefony mają mocno zbliżone możliwości, wszystkie oferują dobre aparaty, ekrany o wysokiej rozdzielczości i wysoką wydajność. Liczy się również co posiadanie danego telefonu mówi o nas samych, podobnie jak spodnie Lee czy Big Stara, jak trampki Converse, czy zegarek marki Rolex. Nie oznacza to jednak, że taka sytuacja mi się podoba. Sam nie mam ani Roleksa, ani topowego smartfona i nie przymierzam się do zakupu. Po prostu swój wizerunek staram się opierać na czymś innymi, niż posiadane przedmioty. Nie mam jednak złudzeń, że właśnie przedmioty są najpopularniejszym narzędziem w kreowaniu wizerunku i telefony w tej roli spisują się świetnie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu