Premiera Nexusa 6, największego urządzenia z tej linii w historii już za nami. Ten ruch sprawił, że Google (a właściwie Motorola) zaczął rywalizować w...
Premiera Nexusa 6, największego urządzenia z tej linii w historii już za nami. Ten ruch sprawił, że Google (a właściwie Motorola) zaczął rywalizować w zupełnie innym segmencie phabletów. Nie muszę chyba dodawać, że jest to bardzo ryzykowne posunięcie ze względu na oczywisty fakt, że nie każdy potrzebuje/chce nosić 6 cali w kieszeni. Jak jednak odnajduje się Nexus 6 w nowej rzeczywistości i wobec swojego największego rywala - Samsunga Galaxy Note 4?
Granica, po przekroczeniu której urządzenie staje się dziś phabletem, jest nieustannie przesuwana. Jeszcze rok temu trudno było sobie wyobrazić flagowca z ekranem o przekątnej 5,5 cala. Dziś takie wyświetlacze mają LG G3, One Plus One i wiele innych modeli, które wcale nie aspirują do miana phabletów. Wobec tego 5,7 cala, które Samsung pielęgnuje w swojej serii Galaxy Note przestaje być czymś wyjątkowym. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę inne modele - Ascenda Mate 7, Vibe Z2 Pro czy w końcu zaprezentowanego wczoraj Nexusa 6.
Większy wyświetlacz to większe rozmiary obudowy. Ale Nexus 6 nie jest największą słuchawką w zestawieniu. Palmę pierwszeństwa odbiera mu 6-calowa Lumia 1520, która miała swoją premierę już kawałek czasu temu. Na drugim końcu zestawienia znalazł się niespodziewanie Lenovo Vibe Z2 Pro, który jest jednocześnie drugim (po iPhone 6 Plus) najcieńszym modelem w tabeli. Wiele dobrego można też napisać o propozycji Huawei z tego segmentu, w której gabaryty również udało się utrzymać w ryzach - choć wagę już niekoniecznie.
W bezpośrednim pojedynku parametrów Nexus 6 i Galaxy Note 4 różnią się właściwie detalami. Ten pierwszy ma oczywiście nieco większą przekątną ekranu, ale za to prawdopodobnie polegnie podczas porównania aparatów - zarówno z przodu jak i z tyłu. Samsung zawsze mocno przywiązywał do tego wagę i ma już duże doświadczenie. Niemniej warto zauważyć, że oba urządzenia mają stosunkowo jasne obiektywy z przysłonmi f/2.0 (Nexus) i f.2.2 (Note 4) oraz optyczną stabilizację obrazu. Oba też potrafią rejestrować wideo w rozdzielczości Full HD.
Patrząc na zastosowane układy napędzające nowoczesne phablety, możemy dojść do tych samych wniosków, co rok temu. W segmencie Androida bryluje Qualcomm, a gigaherce przekraczają granice zdrowego rozsądku. Apple stawia na swoje rozwiązania i wychodzi na tym dobrze, bo nowy iOS nie potrzebuje do szczęścia i płynnego działania nic więcej. To samo można powiedzieć o Windowsie Phone, gdzie zastosowanie Snapdragona 800 daje w pełni satysfakcjonującą wydajność.
Ciekawostką są przebijające się autorskie chipy, a więc stosunkowo udane Kiriny od Huawei. W niedalekiej przyszłości powinny do nich dołączyć układy Odin od LG, o których mówi się coraz głośniej. Jest też oczywiście Exynos Samsunga, którego znajdziemy w jednym z dwóch dostępnych na rynku (również polskim) wariantów Galaxy Note'a 4. Koreańczycy niedawno rozpoczęli produkcje własnych chipsetów ze zintegrowanymi modemami 4G i właściwie już do niczego nie potrzebują Qualcomma.
Warto zwrócić też uwagę na rząd zestawiający pojemności baterii. Tutaj brylują Huawei i Lenovo, w których udało się wcisnąć ogniwa o pojemności 4100 i 4000 mAh. W pierwszym przypadku co prawda nie musi to wcale oznaczać rewolucji, bo nie wiemy dokładnie jaką efektywność na polu zarządzania energią mają autorskie procesory chińskiej firmy. W drugim natomiast mamy Snapdragona 801 i ekran Quad HD, co również nie jest w pełni satysfakcjonującym rozwiązaniem (dopiero w modelu 805 Qualcomm okiełznał tak wysoką rozdzielczość). Dwaj główni bohaterowie, a więc Galaxy Note 4 i Nexus 6 mają identyczne ogniwa. W obu też zastosowano technologię szybkiego ładowania. Cudowny zbieg okoliczności?
Nexus 6 ma jedną znaczącą przewagę nad Samsungiem Galaxy Note 4 - jest nią odporność na wodę. W swojej recenzji phabletu Koreańczyków zwracałem na to uwagę jako na jedną z największych (i nielicznych...) wad tego modelu. Znów z drugiej strony nowy Note ma gadżeciarskie rozwiązania znane z SGS5, a więc pulsometr i czytnik linii papilarnych. Nie bez znaczenia jest również obecność rysika, który stał się obecnie przydatny, jak nigdy wcześniej.
Z mniej widocznych w specyfikacji kwestii, warto też zwrócić uwagę na ulokowanie głośników multimedialnych. Nexus 6 ma dwie stereofoniczne jednostki na froncie - tuż nad i pod ekranem. W Galaxy Note 4 znajdziemy jeden mały i nieszczególnie imponujący głośniczek na tyle obudowy. Dla wielu osób będzie to odgrywało istotną rolę.
Co z cenami? Nexusa 6 w wersji 32 GB wyceniono na 649 dolarów (wersja 64 GB - 699 dol.). W bezpośrednim przeliczeniu jest to ok. 2150 zł, ale o takiej cenie możemy pomarzyć. W Europie ceny będą się kształtować na poziomie odpowiednio 569 oraz 649 euro, co daje już w najlepszym przypadku 2450 zł, jednak to również mało prawdopodobna kwota. Z drugiej strony w Polsce ten model pojawi się z lekkim opóźnieniem, więc niewykluczone, że producent postawi na coś ok. 2499 zł. Dla porównania wyjściowa cena Galaxy Note'a 4 wynosi 2999 zł (+180 zł na akcesoria). Najdroższy Nexus w historii zatem wypada mimo wszystko korzystniej na tym polu.
Wprowadzając Nexusa 6 na rynek Googlei Motorola mocno zawęzili grono jego odbiorców. Zupełnie odwrotnie zrobił Samsung, bo Galaxy Note z ekranem 5,7 cala na tle coraz większej konkurencji nie wydaje się być wcale takim gigantem i łatwiej go zaakceptować przeciętnemu użytkownikowi. Sęk w tym, że kiedy Motorola, Huawei i Lenovo idą ku 6-calom, będący prekursorem tego segmentu Samsung nie ma nic do zaoferowania użytkownikom pożądającym analogicznej przekątnej (pomijam tutaj wszelkie middle-endy). Gdyby nie rysik, Note 4 stałby się dziś zatem całkiem zwyczajną słuchawką, a przecież nie o to Samsungowi chodzi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu