Większości z widzów wydaje się, że Netflix to wciąż nowinka na filmowym rynku. Tak nie jest, bo od 21 lat firma zajmuje rozsyłaniem płyt DVD z filmami do klientów i właśnie przekroczyła próg 5 miliardów wysyłek. I oczywiście był to film, którego online na Netflix obejrzeć jeszcze nie można...
Netflix świętuje, bo zrewolucjonizował wypożyczalnie i streaming. Ale kina są nie do ruszenia
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Skoro w 2019 roku Netflix przekroczył próg 5 miliardów wysyłek, to mam dla Was zagadkę - ile czasu zajęło firmie przekroczenie pierwszego miliarda? Skoro wszystko zaczęło się 21 lat temu, to nie trzeba chyba było na to długo czekać, bo dopiero później rynek wypożyczalni (wysyłkowej) zaczął tracić tempo, prawda? Otóż nie. Netflix osiągnął taki wynik dopiero w 2007 roku, czyli pierwszy miliard zajął mu nieco poniżej dekady. Później wszystko się pozmieniało, bo dziś Netflix to przede wszystkim streaming i własne seriale, a gałąź związana z płytami DVD to jedynie dodatek. Warto jednak zaznaczyć, że wciąż opłacalny dodatek do interesu, bo choć liczba subskrybentów spadła z 14 milionów w 2011 roku do 2,4 miliona w drugim kwartale tego roku, to do budżetu firmy wciąż wpadają pewne pieniądze, a dokładnie mówiąc 46 milionów dolarów w II kwartale tego roku. Jesteście ciekawi, jaki film znalazł się w 5 miliardowej wysyłce? Był to Rocketman, czyli film o karierze Eltona Johna - produkcja wciąż nie jest dostępna online na Netflix.
Netflix kupi sobie kino i to w Hollywood
Ponad 60 razy mniej klientów, ale DVD wciąż przynoszą zysk
Zestawienie ze sobą liczby klientów wysyłkowej wypożyczalni i usługi online (2,4 mln użytkowników vs. ponad 150 mln widzów online) pokazuje, jak bardzo zmienił się Netflix i cała branża, ale jest część tego przemysłu, która wciąż opiera się rewolucjom. To źle i dobrze zarazem, bo jako ogromny fan kina nie chciałbym, by zbyt wiele się w nim zmieniło, a tym bardziej, by miały kompletnie zniknąć z rynku, ale z drugiej strony jest przecież tyle do poprawy i niemało miejsca na innowacje.
Jasne jest, że nikt nie przepada za reklamami w kinach i stosunkowo wysokimi cenami biletów - na to nic nie poradzimy. Tego, czego można oczekiwać i się po części spodziewać, to poprawa jakości obrazu i dźwięku, a także poszerzenia repertuaru o filmy, które do Polski (lub wybranych kin) po prostu nie docierają. Wynika to z bardzo wielu czynników, ale pod tym względem liczę na solidną poprawę, ponieważ pojawienie się w polskich kinach filmu, który reszta świata zobaczyła pół roku wcześniej, zakrawa na kpinę. Inna sprawa, to ograniczona dystrybucja filmów Netfliksa, która jest tak pokręconą kwestią, że momentami trudno jest się w tym wszystkim odnaleźć.
Irlandczyk od Netflix w polskich kinach?
W polskich kinach gościły już filmy Netfliksa, między innymi 22 lipca opowiadający o zamachu na wyspie Utoya w Norwegii. Później nie otrzymaliśmy jednak żadnych takich pokazów, mimo wielu okazji - niejedna produkcja, na przykład Potrójna granica, wydawała się filmem o sporym potencjale kinowym, ale stało się inaczej. Teraz okazuje się, że nawet nazwiska Scorsese, Pacino, De Niro i Pesci nie są wystarczające. Hollywood Reporter doniósł, że kina nie zdołały osiągnąć kompromisu w rozmowach z Netfliksem, więc Irlandczyk będzie pokazywany tylko przez kilka dni w kilku kinach, a później pojawi się w ofercie online. Krótkie okienko dostępności wynika naturalnie z chęci udziału Netfliksa w wyścigu po Oscary. Akademia Filmowa podjęła już próbę wydłużenia wymaganego okresu obecności w repertuarach kin do 90 dni przed debiutem w serwisie, ale nie przyniosło to na razie żadnych rezultatów, dlatego Netflix oraz inni mogą polegać na tak krótkim okienku. Niektóre źródła twierdzą, że Netflix proponował dokładnie 30 dni odstępu, a mimo to kina nie zgodził się na tę propozycję.
Irlandczyk - zwiastun filmu The Irishman od Netflix
Ostatecznie film pojawi się w studyjnych kinach w USA 1 listopada, natomiast na Netflix będzie go można oglądać od 27 listopada. Nie wiemy, czy i na jakim etapie znajdują się rozmowy Netfliksa z europejskimi, a przede wszystkimi polskimi dystrybutorami - na konkrety musimy zaczekać, dlatego pozostaje jedynie trzymać kciuki, że Irlandczyka będzie można zobaczyć na dużym ekranie, a później zorganizować sobie powtórkę w domowym zaciszu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu