Sekcja rekomendowanych i wyniki wyszukiwania są pod większą kontrolą Netfliksa, niż niektórzy sądzą. Dla jednych to nic nowego, dla drugich spora niespodzianka, gdy okazuje się, że serwis mógł chować film przed widzami.

Sprawa dotyczy premiery z zeszłego roku, gdy jesienią na Netfliksie debiutowały "Gwiazdeczki". Oryginalny francuski tytuł brzmi "Mignonnes", a w wersji angielskiej "Cuties". Nie jest to zbyt fortunny dobór tytułu, ale też w pewnym stopniu taka była konwencja, bo debiutujący na festiwalu Sundance film to komentarz reżyserki Maïmouna Doucouré na temat social mediów i seksualizacji młodych dziewczyn. W Netflix nie podjęto jednak właściwej decyzji w kontekście plakatu promującego produkcję, gdyż na grafice znalazły się 12-latki w skąpych spodenkach i bluzkach przyjmując efektowne i prowokacyjne pozy taneczne.
Błyskawicznie to dostrzeżono, ponieważ o ile film jest świadomy komentowanej sprawy, to plakat wcale nie przejawia czegoś takiego. Pod hashtagiem #CancelNetflix pojawiło się mnóstwo tweetów, a petycja na Change.org wnioskująca o usunięcie filmu z oferty doczekała się 40 tys. podpisów. Netflix przeprosił za plakat, ale bronił filmu. Według Deadline współszefujący Netfliksowi Ted Sarandos skontkatował się z reżyserką, by osobiście przyznać się do popełnionego przez firmę błędu, ale filmu nie usunięto. Zauważono jednak co innego.
Jak donosi The Verge, Netflix miał skorzystać z dostępnych narzędzi, by móc kontrolować zasięgi filmu. Przed premierą "Gwiazdeczki" nie pojawiały wśród zapowiedzi i nadchodzących tytułów, nie wyświetlano go wśród "popularnych wyszukiwań" i nie znajdowało się wśród wyników na frazę "cute". Dostosowano algorytmy w ten sposób, by film nie pojawiał się w kontekście filmów dla dzieci ani mocniejszych tytułów, gdzie wspominana jest seksualność.
Redakcja dotarła do dokumentów wewnętrznych firmy, w których pojawiają się takie polecenia jak "tłumienie promocji i powiązanych zapytań wyszukiwania". W odpowiedzi na pytanie The Verge, rzecznik Netfliksa powiedział: Nasze rekomendacje pomagają użytkownikom znaleźć świetne tytuły do obejrzenia wśród wszystkich opcji dostępnych w serwisie Netflix. Nie każdy tytuł jest promowany w ten sam sposób, podobnie jak strona główna każdego użytkownika jest inna.
Sytuacja staje się jeszcze poważniejsza, gdy okazuje się, że w styczniu 2020 roku zespół odpowiedzialny ze przegląd filmów przed premierą na platformie przygotował notatkę ostrzegającą przed potencjalnymi problemami. Napisano w niej: "Sceny taneczne są prowokacyjne, mają charakter seksualny i czasami mogą być niewygodne do oglądania, zawierają ujęcia w zwolnionym tempie. gdy 11-letnie dziewczynki ssą palce i zawierają zbliżenia na ich krocze i pośladki". Problemów z tłumaczeniem było więcej, bo w anglojęzycznym opisie znalazło się słowo "twerking" (rodzaj tańca erotycznego), więc hiszpański opis zawierał zwrot "taniec sensualny". Porzucono oryginalny plakat prezentujący młode dziewczyny z torbami zakupowymi i przygotowano własny. Znacznie bardziej prowokujący. Po premierze zapowiedzi i filmu Netflix wystosował przeprosiny.
W tekście dla Washington Post Maïmouna Doucouré napisała, że "jej celem było otwarcie ludziom oczu na to, co naprawdę dzieje się w szkołach i na social mediach, gdzie spotykane są młode dziewczyny z makijażem, wystrojone i sugestywnie tańczące naśladując swoich idoli." Koniec końców zamieszanie wokół filmu przyćmiło samą produkcję, którą później Netflix starał się schować przed widzami korzystając z dostępnych mu narzędzi. Swoboda i kontrola, jaką posiada platforma to jedno, ale zmarnowana szansa na zwrócenie uwagi widzów na problem seksualizacji dzieci to jeszcze coś innego.
Źródła: plakaty Decider,
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu