Felietony

Fatalne tłumaczenia filmów i seriali na Netflixie to dopiero początek. Okazuje się że może być jeszcze gorzej

Kamil Świtalski
Fatalne tłumaczenia filmów i seriali na Netflixie to dopiero początek. Okazuje się że może być jeszcze gorzej
2

Załamywaliście kiedyś ręce nad poziomem tłumaczeń na Netflixie? Nie pocieszę was, okazuje się, że byki w filmach i serialach to dopiero wierzchołek góry lodowej.

O tym że (przynajmniej polskie) tłumaczenia na Netflixie są, delikatnie mówiąc, słabe — mówi się od dawna. Co jakiś czas viralowo po sieci rozprzestrzeniają się porównania tekstów oryginalnych i tłumaczeń z różnych filmów i seriali, miejscami tak kuriozalne, że trudno w nie uwierzyć (jak December 24, 2019 przetłumaczony na 24 kwietnia 2019 roku). Ale jeżeli wydawało wam się, że to już przesada to... macie rację — wydawało wam się. Ostatnio miałem okazję obejrzeć nowy sezon kulinarnego konkursu Zumbo's Just Desserts z polskimi napisami i... zastanawiam się, jak to się stało, że takiej jakości tłumaczenie w ogóle zostało wypuszczone na platformie?

Tłumaczenie nie tylko fatalne, ale też kompletnie bez sensu

Od dawna panuje przekonanie, że netflixowi tłumacze nie mają podglądu materiału nad którym pracują — stąd część błędów jest... tak naprawdę od nich niezależna. Nie zawsze mogą wywnioskować rzeczy z kontekstu — nawet takie proste, jak płeć bohaterów, bo język angielski rządzi się nieco innymi prawami. Zawsze jednak powtarza się, że zanim tłumacz zasiądzie do pracy: musi zgłębić temat, który będzie opracowywał. Ale w przypadku tłumaczenia Zumbo's Just Desserts problemem nie były żadne zaawansowane techniki. Problemy pojawiały się nawet w przypadku podstaw. I to tak kuriozalnych, jak tłumaczenie vanilla bean cake na ciasto waniliowo fasolowe, nagminne mylenie kremu ze śmietanką (nawet w kontekście whipping cream), musy się rozklejały zamiast warzyć (split), a rzeczy takie jak lime/lemon curd były w tłumaczeniach twarożkami, a nie budyniami, kremami czy jakkolwiek by je nazwać (choć w tym przypadku chyba najlepiej nie tłumaczyć, bo z tego co się orientuję — nie mają one nazewnictwa w j. polskim). I zakładam, że odpowiedzialny za przygotowanie polskiego przekładu autor* też nie miał wglądu w to, co dzieje się w programie. Jednocześnie jednak jestem przekonany, że nie miał on pojęcia o temacie.

Czy Netflix nie ma żadnej kontroli jakości?

Z ciekawości od początku do końca program oglądałem z polskimi napisami — i nie było odcinka, by nie roiło się od byków. Jak się szybko okazało — w innych kulinarnych programach sprawy nie mają się wcale lepiej. Ale to że autorzy tłumaczeń zrobili błędy przez które wiele elementów widzianych na ekranie nie miało sensu to jedno, ale zupełnie inną kwestią pozostaje sprawa kontroli jakości. Doskonale rozumiem że każdego tygodnia pojawia się (aż za dużo) godzin nowych treści do obejrzenia, ale mam wrażenie, że nawet fanowskie napisy przed laty udostępniane za darmo w sieci były lepszej jakości niż to, za co tłumacze netflixowych materiałów biorą pieniądze. Ale najwyraźniej użytkownikom to specjalnie nie przeszkadza, bo w temacie awantur brak. Może kiedyś się zaczną — i wtedy Netflix zadba nie tylko o kontrolę jakości, ale także zapewnienie tłumaczom dostępu do materiałów nad którymi pracują. A póki co — wracam do angielskich napisów ;-).

* po wpisaniu jego imienia i nazwiska Google podpowiedziało mi, że jest tłumaczeniowym wolnym strzelcem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu