Wyobraźmy sobie, że jest rok 2050 i wspominamy początki działalności Netfliksa. Na liście najważniejszych wydarzeń i to bardzo wysoko znajdzie się decyzja z 2017 roku, gdy Netflix przejął wydawcę komiksów Millarworld.

Nazwa Netflix jest ostatnio wymieniana przez wszystkie przypadki. Nic dziwnego, skoro działalność giganta branży VOD jest tak dynamiczna. Co rusz ogłaszane są nowe projekty, mniejsze lub większe sukcesy, a także obawy i problemy. Każdego miesiąca lista nowych pozycji w katalogu liczy kilkadziesiąt tytułów, z których spora część, to produkcje oryginalne. Wśród nich na miano flagowych z pewnością zasługują te we współpracy z Marvelem.
Historia pokazała, że widzowie uwielbiają ekranizacje komiksów
Wszystko rozpoczęło się od rewelacyjnego Daredevila, który nieco obniżył swój poziom w drugim sezonie, ale wciąż należy do czołówki seriali o superbohaterach. Jessica Jones, Luke Cage i Iron Fist były następne, a kulminacją dotychczasowej strategii firmy Reeda Hastingsa jest sierpniowa premiera The Defenders, gdzie obejrzymy całą czwórkę razem na ekranie. Po pierwszych 4 odcinkach moje uczucia są dość mieszane, ale mam ochotę na więcej, a twórcy obiecują, że druga połowa sezonu jest znacznie lepsza. To się jeszcze okaże, a przecież na horyzoncie są kolejne produkcje: wyczekiwany The Punisher oraz następne sezony czwórki wspominanych superbohaterów. Lista superprodukcji wkrótce poszerzy się o kolejne, ale nie wystąpią w nic postacie pojawiające się na kartach komiksów Marvela. Będą to superbohaterowie z komiksów Millarworld, którego właścicielem stał się Netflix.
Netflix przejmuje Millarworld
Kwota transakcji nie została ujawniona, ale to nie ona jest tutaj najważniejsza. Najistotniejszą rolę odgrywa tu pozycja, w jakiej chce się znaleźć Netflix. Serwis, który zaczynał swoją działalność od oferty opartej o licencje, teraz kroczy ku kompletnej samodzielności i niezależności od wielkich studio. To jedynie początek drogi, ale przejęcie właściciela wielu popularnych i pełnych potencjału serii komiksów, to ogromny krok naprzód. Portfolio oryginalnych produkcji rośnie jak na drożdżach, Netflix uczy się na swoich błędach, choć nie rezygnuje z eksperymentów. Dysponuje czymś, o czym inni mogą pomarzyć - to przeogromna baza danych na temat widzów. To ich zachowanie i oczekiwania determinują plany oraz decyzje o realizacji konkretnych produkcji.
To przejęcie to wyraźny znak, że choć Netflix uwielbia występować w roli partnera, to autonomiczność jest nadrzędnym celem firmy. Zamiast negocjować zakup praw do ekranizacji danego komiksu, nabywa cały katalog oraz zespoły odpowiedzialne za powstanie kolejnych tytułów i postaci. Otwiera sobie możliwość do... zablokowania konkurencji, która byłaby skłonna nakłonić Millarworld do współpracy. Do najbardziej znanych komiksów z tej stajni należą Kick Ass, Wanted i Kingsman, które przecież świetnie poradziły sobie na kinowym ekranie.
To nie jest już ten Netflix, który wykonywał niektóre ruchy nieśmiało, zwlekał z decyzjami. Myślę, że w niedalekiej przyszłości można spodziewać się podobnych posunięć, bo Netflix z pewnością będzie chciał pójść za ciosem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu