Netflix powoli zamienia się w telewizję kablową. Będzie oferował oglądanie filmów przeplecione reklamami, w zamian za niższy abonament.

Netflix, jak każda usługa streamingowa, walczy obecnie o każdego klienta. Fakt, że rynek streamingu mocno się podzielił, sprawił, że nie każdy chce płacić abonament za 10 różnych usług, więc ludzie skrupulatnie wybierają, co chcą oglądać. To oznacza odpływ subskrybentów, których Netflix chętnie by zatrzymał. Dlatego też od długiego czasu sugerowano, że firma zaproponuje jeszcze tańszą opcję, ale "wzbogaconą" o reklamy, które pozwoliłyby jej odzyskać część utraconych zysków. Teraz w końcu wiemy, jak dokładnie taki pakiet będzie wyglądał.
Netflix Basic with Ads zadebiutuje na rynku 3 listopada
Nowy pakiet od Netflixa nie pojawi się od razu wszędzie. Na początku przyszłego miesiąca będą mogli go wykupić mieszkańcy Kanday, Francji, Niemiec, Włoch, Japonii, Korei Płd, Mexyku, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Brazylii. Ceny w każdym z tych regionów różnią się nieco od siebie (ba, różnią się nawet wewnątrz sąsiadujących ze sobą krajów strefie euro) i wyglądają następująco.
Czym niższy pakiet różni się od standardowego. Jak podaje sam Netflix, na każdą godzinę materiału serwowane będzie od 4 do 5 reklam o długości od 15 do 30 sekund każda. To oznacza od 45 sekund do dwóch i pół minuty niepomijalnych reklam na godzinę filmu. Dodatkowo, subskrybenci tego abonamentu nie będą mieli dostępu do pełnej biblioteki filmów i seriali. Pomimo tego myślę, że niższa cena przyciągnie niezdecydowanych, a jedynym możliwym wyjściem konkurencji będzie wykonanie dokładnie tego samego ruchu.
I w taki właśnie sposób Netflix (i inne usługi) powoli, acz konsekwentnie zamieniają się w telewizję kablową, którą przecież na początku miały wyprzeć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu