15 lipca 1983 roku do sprzedaży trafiła konsola, którą spośród wszystkich 8-bitowców wspominam najcieplej - Nintendo Entertainment System, czyli po pr...
15 lipca 1983 roku do sprzedaży trafiła konsola, którą spośród wszystkich 8-bitowców wspominam najcieplej - Nintendo Entertainment System, czyli po prostu NES, albo jak nazywają go Japończycy Famicom. Jednak ja nie kojarzę go pod żadną ze wspomnianych nazw, ale za to uśmiechem na ustach przywołuję swojsko brzmiącego Pegasusa. To wraz z nim straciłem wiele godzin swojego życia, ale żadnej z nich nie żałuję, czego niestety nie mogę powiedzieć o wielu nowych tytułach.
Kiedyś gry były lepsze – ten utarty slogan towarzyszy elektronicznej rozrywce już od paru ładnych lat. Nie ma znaczenia, że przeważnie stare tytuły obrastają w naszych wspomnieniach w woale sentymentu, a każdy kontakt z nimi po latach, to wbijanie sobie igieł w komputerowe serce.
I tak, w mojej pamięci „Contra” do dziś wywoływała od wiele większe emocje niż każde „Call of Duty”, „Micro Machines” dawały pokaźniejszy zastrzyk adrenaliny od „GRIDA 2”, a „Goal 3” był po prostu lepszą kopanką niż najnowsza „FIFA”.
Trzeba przyznać, że NES, alias Pegasus miał pokaźną biblioteczkę grową, rozprowadzaną na kartridżach typu „100 hitów w 1”. A najwcześniej skorzystać z nich mogli właśnie przed 30 laty Japończycy. Dopiero po sukcesie jaki sprzęt odniósł w Kraju Kwitnącej Wiśni, Nintendo zdecydowało się na przeniesienie konsoli na inne rynki. Amerykanie mogli cieszyć się NESem w zmienionej obudowie (ta w stonowanych kolorach; czerwona debiutowała w Japonii) w październiku 1985, natomiast Europejczycy jeszcze niecały rok później.
Jednak ta data dotyczy najczęściej Europy po zachodniej stronie żelaznej kurtyny, gdyż np. do Polski urządzenie trafiło dekadę po japońskiej premierze, właśnie pod postacią Pegasusa, który mimo że był przerobionym Famicomem, to opakowanym w obudowę amerykańską.
NES odniósł największy sukces w swojej ojczyźnie, gdzie znalazł 19 mln nabywców, a na całym świecie rozszedł się w 62 mln egzemplarzy. Co ciekawe gry na niego produkowano aż do 1994 roku, a dopiero rok później wycofano sprzęt ze sprzedaży. Nie powstrzymało to jednak „importerów” ze wschodu przed dalszym zalewaniem naszych bazarów kolejnymi wariacjami Famicomu.
Nawet teraz na Allegro wahaczyć można pegasusowe oferty. I to właśnie jest moim zdaniem największym sukcesem tej konsoli, nawet jeśli dotyczy tylko Europy Środkowej, czy Polaków – na długie lata zapisała się ona w naszej pamięci, jako ten pierwszy sprzęt, wprowadzający łagodnie do świata gier, które stanowią dziś dla mnie klasykę dzieciństwa. To se ne vrati…
A Wy z czym do dziś kojarzycie Pegasusa? A może mieliście tego oryginalnego NESa?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu