W sezonie jesienno-zimowym to urządzenie jest obowiązkiem. Wierz mi – twoje drogi oddechowe ci podziękują.
Rozpoczął się sezon grzewczy, a to oznacza, że suche powietrze będzie teraz nawiedzać Wasze zatoki, co może powodować między innymi problemy ze snem i samopoczuciem. Istnieje proste rozwiązanie tego problemu – wystarczy zaopatrzyć się w nawilżacz powietrza. Na co zwracać uwagę przy zakupie? Już tłumaczę.
Na początku zacznijmy od tego, czy warto zainwestować w elektroniczny nawilżacz powietrza, czy może lepiej zastosować tradycyjne metody – o jakich metodach mowa? Cóż, sam przed zakupem nawilżacza (miewam jesienią problemy laryngologiczne) naczytałem się w o mokrych ręcznikach wywieszonych na kaloryferze i ceramicznych naczynkach, do których wlewa się wrzątek. Oba rozwiązania sprawdzają się słabo pod względem wydajności i kontroli nawilżenia powietrza. Niepraktyczne i energochłonne są też nawilżacze parowe. Utrzymanie wysokiej temperatury wymaga dużych nakładów energii, co w dłuższej perspektywie może generować wysokie koszta.
Co więc pozostało? Nawilżacze ultradźwiękowe i ewaporacyjne. Skupmy się na różnicach.
Nawilżacz ultradźwiękowy czy ewaporacyjny?
Nawilżacz ultradźwiękowy wykorzystuje wibracje ultradźwiękowe do rozbijania wody na drobne cząsteczki, które są wypuszczane do pomieszczenia w formie lekkiej mgiełki. Są zazwyczaj tańsze od ewaporacyjnych, ale nie bez powodu. Nawilżacze ultradźwiękowe muszą być regularnie czyszczone, bo te urządzenia rozbijają nie tylko cząsteczki wody, ale też wszystko to, co się w niej znajduje. Oznacza to, że niepożądane rzeczy mogą dostać się do waszych płuc, jeśli nie będziecie dokładnie czyścić otworów i kanalików po każdym uzupełnieniu wody
Skoro o wodzie mowa – niezbędne będzie zakupienie wody demineralizowanej (baniak o pojemności 5L to koszt ok. 10 zł w zależności od sklepu). Woda z kranu nie jest zalecana przede wszystkim przez drobnoustroje, ale też z powodu osadu, który może zbierać się wewnątrz urządzenia i na meblach.
Nawilżacz ewaporacyjny działa na zasadzie naturalnego odparowywania wody. Ta jest pobierana ze zbiornika i przepuszczana przez wilgotny filtr, a następnie wentylator dmucha powietrzem przez wilgotny filtr, co powoduje odparowanie wody i nawilżenie powietrza w otoczeniu. Wady? Ponownie problematyczna konserwacja i nieco wolniejszy proces nawilżania – ten typ urządzenia bywa też głośniejszy niż nawilżacze ultradźwiękowe. Warto mieć to na uwadze, jeśli sprzęt ma stać w sypialni.
Dlaczego warto kupić nawilżacz niezależnie od rodzaju
To, czy wybierzesz nawilżacz ewaporacyjny, czy ultradźwiękowy, zależy tylko od zasobności portfela i indywidualnych preferencji. Oba rodzaje dostępnych na rynku nawilżaczy mają jedną ważną zaletę, która deklasuje manualne metody nawilżania powietrza.
Mowa o aplikacji, dzięki której można nie tylko śledzić bieżący stopień nawilżenia, ale też planować uruchomienie urządzenia o wybranej porze, lub w momencie, gdy nawilżenie spadnie poniżej zdrowego poziomu – przyjmuje się, że powinno ono oscylować między 40 a 60% (choć warto zaznaczyć, że jest to zależne od temperatury w pomieszczeniu). Sam stosuje nocą zasadę półgodzinnych okienek aktywności nawilżacza mniej więcej co 3 godziny i ta metoda pozwala uniknąć w sezonie grzewczym niepożądanych dolegliwości, takich jak
- Przesuszenie skóry
- Podrażnienia gardła i zatok
- Infekcje śluzówki nosa
Poza tym regularnie nawilżane powietrze może też ograniczać chrapanie i pomaga dbać o odpowiednią kondycję roślin doniczkowych. Jeśli więc dla Was okres jesienno-zimowy to także trudny czas dla układu oddechowego, to zakup nawilżacza może rozwiązać przynajmniej część dokuczliwych problemów.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu