Atmosfera robi się coraz gęstsza od plotek oraz oczekiwań wobec już nawet nie samej konsoli, ale ujawnienia daty prezentacji, na której zostanie ona pokazana. Nintendo milczy i wiemy jedynie, że kiedy będzie gotowa, to będzie i tyle. To nam pozwala dalej spekulować i żądać czego od niej chcemy.
Najnudniejsza konsola w historii największej, japońskiej firmy
Lubię mojego Switcha, 7 lat temu zakochałem się w nim w trakcie pierwszego pokazu i tak zostało. Okazało się po drodze, że jednak nie jestem graczem, któremu zależy na wielkim ekranie, więc przesiadłem się na mniejszą wersję, która była słabsza, nie pozwala się podłączyć do telewizora, lecz zawierała w sobie 100% frajdy znanej z pierwszego modelu konsoli. Od początku zawierała przestarzałą technologię, lecz każdy z nas był tego świadom. Zatem pod tym względem nie mogę powiedzieć, żeby mnie kiedykolwiek zawiodła. To znaczy, zawiodła, bo zacinające się gry third party rozumiem, lecz niedająca rady Legend of Zelda Link’s Awakaning była oburzająca. Za wyjątkiem GameCube’a, ta firma nigdy nie była technologicznym liderem, serca skradała zupełnie innymi rzeczami. Wszystko do czasu Switcha.
Niewybaczalne grzechy Nintendo w erze Switcha
Wydajność gier first party
Idąc za tematem poruszonym kilka linii do góry. Słabszą specyfikację nintendowych sprzętów zawsze można było delikatnie wybaczyć ze względu na różne czynniki. Pomysłowość sprzętu czy tytuły na wyłączność odgrywały kluczową rolę, nie bez powodu wśród fanów krążyło powiedzenie, że Nintendo Seal of Quality (przyjęty przez firmę chwyt marketingowy oznaczający wysoką jakość sprzedawanego produktu) poza zabiegiem PRowym jest w istocie niedaleko od prawdy.
Tym bardziej frustrujące było zderzenie z rzeczywistością w przypadku Switcha. Pamiętam, że problemy techniczne pojawiły się przy okazji Zeldy Skyward Sword (trzeba było oficjalnej łatki, żeby pozbyć się buga rujnującego grę) oraz Pokemonów XY, Sun/Moon (z tym że to GameFreak, studio zawsze mające kłopot z kodem) i to tyle z first party, które w tym momencie kojarzę. Zaś w przypadku tego co zaczęto prezentować nawet w najważniejszych markach na Switchu, nie było kwestią czy będą problemy z wydajnością, tylko jak szybko się wydarzą (Pokemony Scarlet zmusiły mnie do oddania gry trzy dni po premierze). Zatem mam małe marzenie, nie chcę silnego sprzętu, chcę w najgorszym razie stabilnych 30 klatek.
Nieistniejąca frajda z używania konsoli
W całej swojej historii Nintendo nie wydało tak nudnego kawałka elektroniki jak w przypadku tej konsoli. Z wyłączeniem hybrydyzacji, jest całkowicie nijaka, pusta jak wydmuszka. Od premiery siedem lat temu wciąż zawiera wyłącznie dwa tryby menu: ciemny i jasny. Po kilku latach dodano opcję tworzenia folderów, beznadziejną, bo przecież nie można stworzyć wygodnego ekranu głównego. Największą rewolucją było wprowadzenie ozdób awatarów naszych kont. Nawet to jest ograniczone, bo z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie można tego robić tak dowolnie jak przy pierwszym użyciu się wydaje.
Szczególnie jeżeli ktoś jest z tą firmą od lat to po całym okresie obcowania z rodziną konsol 3DS/2DS, która po okropnym starcie urosła do najlepszej w całej historii firmy. Ta o wiele słabsza i do tego wyłącznie przenośna konsola oferowała skórki menu głównego z muzyką, tworzenie folderów, zmianę wielkości ikon, dowolne układanie gier, miała duszę i w końcu opus magnum, zapinki, którymi można było ozdabiać niemalże każdy element ekranu głównego. Były częścią pomysłowej gry typu ufocatcher, oferując wersje postaci wszystkich gier nintendo, ekskluzywnych dla 3DSa. To jest moje największe marzenie, niech Nintendo Switch 2 pokaże, że pierwsza generacja była tylko wynikiem tragicznych wyników finansowych WiiU.
Ergonomia
Jakakolwiek, bo nie istnieje. Pięknie proszę.
Wbudowane gry i inne treści dodatkowe
3DS, Wii a nawet porażka firmy WiiU miały wspólny mianownik. Każda z tych konsol miała charakter wyrażony zainstalowanymi grami, aplikacjami i muzyką. Zabawa zaczęła się już od momentu włączenia urządzenia. Wii oferowało wyjątkowe, pomysłowe kanały. Były to czasy, kiedy każdy chciał mieć własny edytor awatarów, Mii stały się nieodzowną częścią firmy, która jej towarzyszy do dzisiaj. Ten prosty program pozwalał użytkownikom wspiąć się na nieoczekiwane wyżyny pomysłowości, które mogli przedstawić w specjalnej aplikacji do wglądu dla innych. Horoskopy, prognozy pogody, tematyczne głosowanie (DNA widoczne w Splatfeście Splatoona) i viralowa, memiczna muzyka, która, chociaż może ludzie nie są tego już świadomi, pochodzi właśnie z Wii.
3DS, ponownie, już w ogóle był arcydziełem dodatków. Nintendo zaangażowało najbardziej pomysłowe firmy w soim posiadaniu, łącznie z Intelligent Systems! Twórcami Firm Emblema czy HAL Laboratory Kirby’ego. Do stworzenia mini gier dających frajdę z zabawy kartami AR, aparatami i StreetPassem. Można było robić zdjęcia w 3D, z których system mógł komponować albumy z muzyką rodem dzisiejszego iPhone’a. Aplikacja to rysowania, Miiverse, a nawet odtwarzacz muzyki miały charakter, który sprawiał, że chciało się z tymi rzeczami od tak od niechcenia nawet, pobawić. Wszystko to, nawet w najmniejszym stopniu jest nieobecne na konsoli Nintendo Switch.
Smutna prawda i przyszłość konsoli
Te wszystkie braki sprawiają, że z premierą kolejnej generacji i kto wie? Móże wielu kolejnych, za kilka lat każdy zapomni o tej pierwszej wersji. Nikt nie będzie o niej tak ciepło mówił, jak teraz można o 3DSie, DSie, a nawet GameCubie. Switch prawdopodobnie stanie się najlepiej sprzedawaną konsolą w historii całej branży, najpewniej za rok, bo już jej niewiele brakuje do PlayStation 2. Kto wie, może nawet Nintendo nie zaprzestanie produkcji i pozwoli wzorem Sony, hulać temu sprzętowi, dopóki nie wybije mu 10 lat. Nie będzie jednak jej dane być tak uwielbianą jak konsola konkurencji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu