Felietony

Natrętne reklamy po tym, jak raz odwiedzę daną stronę. To ma być przyszłość marketingu?

Krzysztof Rojek
Natrętne reklamy po tym, jak raz odwiedzę daną stronę. To ma być przyszłość marketingu?
11

Firmy IT chwalą się, że są w stanie wynieść marketing cyfrowy "na nowy poziom". Niestety, póki co, nijak tego nie widać.

Boty w mniejszym lub większym stopniu rządzą naszym życiem. To one decydują, jakie filmiki na YouTube nam podesłać, jakie posty widzimy (a jakich nie) na Facebooku oraz jakie informacje do nas docierają. Ba, światowa giełda to już od dawna boty handlujące z botami, a za każdym razem, gdy wchodzicie na stronę internetową, to boty wybierają jaką reklamę wam wyświetlić. Wydawałoby się więc, że jeżeli duża część wirtualnego świata polega na botach, to te powinny być absolutnym szczytem doskonałości technologicznej, a kampanie marketingowe z udziałem algorytmów powinny trafiać w punkt i idealnie podpowiadać klientowi wartościowe dla niego opcje.

Szkoda tylko, że rzeczywistość jest nieco inna

Dla niewtajemniczonych - zapewne każdy kojarzy tę sytuację, w której tylko raz odwiedził jakąś stronę, a natychmiast wszystkie reklamy, które są mu wyświetlane dotyczą produktów z tej strony, a jego skrzynka mailowa zalewana jest wiadomościami z tymi, bądź podobnymi ofertami. To tzw. remarketing, mający przypominać klientowi o danym sklepie. W teorii, bo w praktyce mam wrażenie, że nie jest to nic więcej niż narzędzie do rozsyłania spamu. Dlaczego?

Prosty przykład - dokładnie rok temu kupiłem mieszkanie. Oczywiście, proces ten wiązał się z faktem, że prawie całe dnie spędzałem na portalach pokroju Otodom, zostawiając tam dużą część moich danych i preferencji. To z kolei skłoniło podmioty zainteresowane sprzedaniem mi mieszkania do działań remarketingowych, w skutek czego na moją skrzynkę mailową do dziś przynajmniej trzy razy dziennie spływa oferta kupna mieszkania.

Szkoda, że są to działania na chybił-trafił, że aż zęby bolą

Jak już mówiłem - mieszkanie kupiłem rok temu. Patrząc na ratę kredytu, raczej nie jest jakkolwiek możliwe, bym kupił w najbliższym (bądź raczej - jakimkolwiek) czasie kolejne. Czy algorytm cokolwiek zrobił sobie z faktu, że na Otodom nie byłem od 12 miesięcy? Absolutnie. Drugą rzeczą jest to, że chociaż algorytm zbiera ode mnie praktycznie wszystkie moje dane, to wspomniane oferty nijak mają się do moich preferencji nawet gdybym wciąż szukał własnego M. Nigdy nie szukałem mieszkań z rynku pierwotnego i zawsze oglądałem te w lokalizacji, która mi pasuje. Tymczasem na moją skrzynkę mailową spływają tylko i wyłącznie propozycje kupienia "dziury w ziemi" z terminem oddania za kilka lat, nie mówiąc już o tym, że są to propozycje z dzielnic, o których istnieniu nawet nie wiedziałem.

Co więcej - myślę, że wielu z nas może podzielić się podobnym, choć pewnie nie tak szczegółowym przykładem w jaki sposób takie działania marketingowe trafiają do konsumentów niczym kula w płot. Wystarczy raz wejść na stronę sklepu obuwniczego, by potem na Facebooku i w innych miejscach widzieć reklamy butów, których nie wzięłoby się nawet za darmo. Jeszcze lepiej jest w przypadku elektromarketów, które w remarketingu potrafią podsuwać laptopy osobom które weszły na chwilę poszukać jednego kabelka czy słuchawek.

Ja podziękuję za taką "przyszłość marketingu"

Oczywiście wiem, że remarketing to sporo większy obszar i na pewno gdzieś w opracowaniu są już technologie, które mają go ulepszyć, jednak ja mogę oceniać tylko to co widzę. A widzę że dziś, w moim wypadku, jest to po prostu fabryka spamu, stawiająca ilość nad jakość. Widzę w tym olbrzymi kontrast, ponieważ jeszcze za czasów PR'u pracując w sektorze IT B2B słyszałem, jak bardzo narzędzia do remarketingu to zaawansowane algorytmy przyszłości, które zmienią sprzedaż.

Niestety, póki co jest to przyszłość, z którą przyszło mi walczyć adblockiem i filtrem antyspamowym. Jestem ciekaw jakie są wasze historie związane z takim marketingiem i jak wy oceniacie precyzję tej technologii.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu