Świat

Nastała nowa era. Pierwsze państwo na świecie, które łączy twarz obywatela z jego identyfikatorem

Dawid Pacholczyk
Nastała nowa era. Pierwsze państwo na świecie, które łączy twarz obywatela z jego identyfikatorem
3

Chyba fakt wykorzystania naszej twarzy jako sposobu autoryzacji do urzędowych systemów nikogo specjalnie nie zdziwi. Dla mnie to była kwestia czasu i właśnie się tego doczekaliśmy. Singapur jako pierwszy kraj na świecie wprowadza oficjalnie weryfikację twarzy jako element narodowego systemu identyfikacji tożsamości.

Zanim zarzucicie mi, że przecież Chiny, przecież banki, przecież Stany Zjednoczone wysłuchajcie mnie. Oczywiste jest, że autoryzacja za pośrednictwem rozpoznawania twarzy nie jest niczym nowym. Możemy tak odblokować naszego smartfona, ja loguję się tak do aplikacji mojego banku. Wiele rządów na całym świecie również pozwala na skorzystanie z naszej twarzy jako elementu dostępu.

Chiny, najlepszy chyba przykład inwigilacji, wymusza na obywatelach, aby Ci podczas zakupu telefonu pozwolili na wykonanie skanu twarzy, który następnie jest porównywany z ze zdjęciem z ich dowodu tożsamości.

Tak, to wszystko już funkcjonuje. Więc o co tyle szumu?

Singapur integruje twarz z identyfikatorem obywatela

Jak już wspomniałem, weryfikacja twarzy nie jest niczym nowym i odkrywczym. Różnica polega na tym, że Singapur ma zamiar dokonać pełnej integracji tego rozwiązania z bazą obywateli. Skan twarzy będzie bezpośrednio powiązany z identyfikatorem obywatela – taki nasz PESEL.

Dzięki takiemu rozwiązaniu za pomocą twarzy obywatele Singapuru nie tylko będą mieli dostęp do bankowości elektronicznej czy szybszych zakupów. Jedno spojrzenie w obiektyw kamery pozwoli im na poświadczenie spraw w urzędach czy autoryzację do oficjalnych platform. Mówiąc krótko, ma być szybciej, łatwiej i lepiej.

A co z prywatnością i bezpieczeństwem?

Kiedy mowa o skanie twarzy, zawsze kwestią problematyczną jest prywatność. Doskonałym przykładem są Chiny czy Londyn, które są naszpikowane kamerami i systemami rozpoznawania twarzy. Tutaj zarówno rząd Singapuru jak i firma dostarczająca rozwiązanie wskazują na wyraźną różnicę między weryfikacją przez skan twarzy, a rozpoznawaniem twarzy.

Weryfikacja odbywa się za zgodą użytkownika i jest on świadom, że taka czynność się odbywa. Rozpoznawanie twarzy może być wykonane bez zgody i bez świadomości osoby, która znajduje się w obiektywie kamery. Zasadniczo ma to sens, ale to i tak raczej nie rozwiązuje problemu. W końcu mamy tu do czynienia z oddawaniem kolejnych porcji danych organom sprawującym nad obywatelami bezpośrednią władzę co w przypadku najczarniejszego scenariusza, może doprowadzić do bardzo poważnych nadużyć.

Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa, czyli wszelkiej maści formy oszustwa. W tej sprawie wypowiedział się Andrew Bud, założyciel firmy iProov, która opracowała i dostarczyła rozwiązanie:

Upewniamy się, że osoba jest faktycznie obecna podczas procesu autoryzacji, że nie patrzymy na fotografię czy wideo odtworzone z nagrania, albo deepfake

Zastanawiam się na ile innowacji będzie stać oszustów w momencie, gdy stawką staną się wszystkie dane na temat obywateli. Druga sprawa, która mnie naprawdę ciekawi to, kiedy tego typu rozwiązania zobaczymy w innych krajach. Mam świadomość, że Singapur to specyficzne miejsce, ale nie ma co się oszukiwać, prędzej czy później zawita to również u nas.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu