Holoportacja, choć brzmi jak coś rodem z filmów science-fiction, to istniejąca technologia, nad którą bardzo intensywnie pracuje kilka firm. Teraz przyszła pora, aby wypróbować ją w miejscu z którym się kojarzy, na ISS „udał” się w ten sposób m. in. jeden z lekarzy NASA.
NASA holoportowała lekarza na ISS. Wygląda to jak scena z „Gwiezdnych Wojen”
Holo... co?
Holoportacja to pomysł Microsoftu, mający już kilka lat, nad którym firma intensywnie pracuje i do korzystania z którego (między innymi) przystosowano okulary HoloLens. Polega na skanowaniu w czasie rzeczywistym danej postaci, przesyłania jej „żywego” modelu 3D w inne miejsce, w którym ten będzie wchodził w wirtualną reakcję z rzeczywistym otoczeniem.
Z jednej strony jest to mniej zaawansowane od hologramów widzianych gołym okiem w „Gwiezdnych wojnach”, z drugiej, dzięki korzystaniu przez wszystkie strony z okularów AR/VR możliwe ma być poruszanie się takich postaci w przestrzeni. Jeśli kojarzy Wam się to z modnym ostatnio buzzwordem „metaverse” to macie rację, pomysł Microsoftu to jedna z jego odmian.
O ile jednak aktualnie lansowana wizja „metaverse” moim zdaniem będzie wydmuszką, to sama technika holoportacji, szczególnie wraz z doskonaleniem okularów AR może mieć w określonych sytuacjach rację bytu. Jedną z nich pokazała NASA, która w zeszłym roku „przeniosła” w ten sposób na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej kilka osób.
Spotkanie na orbicie
W tę wirtualną podróż wybrał się dr Josef Schmid, chirurg lotniczy NASA, Fernando De La Pena, szef AEXA Aerospace oraz pracowników tej firmy. AEXA była odpowiedzialna za przygotowanie sprzętu do holoportacji, lekarz miał ocenić czy poziom tych interakcji jest na tyle dobry, żeby móc rozważać niesienie pomocy tą drogą.
NASA wychodzi z założenia, że w odpowiednio przygotowanych obiektach np. do asystowania przy czynnościach medycznych, naprawach zaawansowanych urządzeń czy rozpracowywaniu skomplikowanych procedur, będzie można skorzystać z pomocy najlepszych specjalistów w swoich dziedzinach, wysyłając ich w tak niedostępne miejsca „wirtualnie”.
Jak widzicie po udostępnionych zdjęciach obraz nie jest zbyt wysokiej rozdzielczości i jakości, co nie będzie zaskoczeniem dla nikogo, kto zdaje sobie sprawę z ograniczeń używanych tam okularów HoloLens. Produktowi Microsoftu (jak i konkurentom) wciąż daleko do dojrzałości. Jednak zarówno gospodarze, jak i goście bardzo wysoko ocenili możliwość tego typu kontaktów. Przeprowadzono w ten sposób kilka rozmów, pokuszono się nawet o próbę wirtualnego podawania sobie rąk.
Duży potencjał...
Technologia posiada ogromne pole do rozwoju. Przykładowo, modele obiektów kosmicznych mogą być w bardzo szczegółowy sposób wprowadzone do systemu AR, a wyłącznie ich bieżący stan (odstępstwo) będzie korygowany dzięki kamerom i sensorom. To powinno pozwolić na przekaz bardzo wysokiej jakości obrazu bez przepychania olbrzymiej ilości danych.
Potencjalnych zastosowań jest całe mnóstwo. Możliwe będzie pokazywanie pracującym technikom przekroju danego urządzenia, zanim ten zdejmie pokrywę, a następnie wskazywanie odstępstw od normy. Jednocześnie taki wirtualnie przesłany fachowiec będzie mógł korzystać w czasie rzeczywistym z pomocy osoby fizycznie będącej na miejscu, jeśli zajdzie potrzeba odpięcia czy odkręcenia czegokolwiek.
NASA szczególnie mocno liczy na stworzenie w ten sposób efektywnego systemu dla telemedycyny kosmicznej. Jak jednak wirtualny lekarz miałby zajrzeć pacjentowi do gardła czy obejrzeć szczegółowo jakieś fragmenty jego ciała? Można wyobrazić sobie sondę z kamerą, czujnikiem ToF, a może i innymi sensorami, za pomocą której osoba na pokładzie stacji będzie transmitowała obraz gardła. Serwery odpowiednio wkomponują ten w obraz w scenę obserwowaną przez pozostającego na Ziemi lekarza.
Technologia wydaje się mieć też duży potencjał jako pomoc psychologiczna, szczególnie w przypadku misji długoterminowych. Możliwość spotykania w ten sposób członków rodziny, czy też lepszej interakcji z psychologiem w razie konieczności może mieć naprawdę duże znaczenie. net boxNASA wciąż bada jak mocno negatywne skutki mogą dotknąć astronautów w czasie kilkunastomiesięcznych, niebezpiecznych podróży.
Potrzeba sporo pracy
Nie ma co ukrywać, choć pierwsze próby są naprawdę obiecujące i zabawne, żeby holoportacja mogła pokazać pełnię możliwości, potrzebne jest doszlifowanie bardzo wielu rzeczy. Od okularów VR zaczynając po niezbędne do realizacji poważnych zadań sensory. W pełni dojrzała technologia, choć ciągle nie będzie tak efektowna jak niektóre wizje twórców s-f, może okazać się bardzo pomocna przy prawdziwej eksploracji kosmosu (i nie tylko).
Stock Image from Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu