Dostaliśmy dziś wiadomość od naszego Czytelnika z pytaniem, dlaczego tak mało uwagi poświęcamy polskim serwisom, kosztem większej uwagi dla tych zagra...
Dostaliśmy dziś wiadomość od naszego Czytelnika z pytaniem, dlaczego tak mało uwagi poświęcamy polskim serwisom, kosztem większej uwagi dla tych zagranicznych, nie wspominając o ciekawych stronach na naszym rynku, na przykład pomijając interesującą inicjatywę, jaką jest projekt NaprawmyTo.pl. Odpowiadając na zarzut, muszę się z nim nie zgodzić, sam często opisuję ciekawe polskie serwisy, a przewaga tych zagranicznych wypływa z faktu, iż jest ich po prostu więcej.
Co do wspomnianego projektu, znam go, natrafiłem na niego wiosną tego roku, kiedy był jeszcze w fazie pilotażowej z nieliczną grupą gmin, które do niego przystąpiły. Zraziłem się od razu do tego pomysłu, być może niesłusznie, oceniając szansę na jego powodzenie jako znikomą. Może i zwracamy uwagę na rzeczy w naszej okolicy, które nam przeszkadzają, lubimy wtedy ponarzekać, ale rzadko przejawiamy wolę walki z tymi nieprawidłowościami. Dodatkowo miałem poważne wątpliwości, co do zaangażowania w pomysł samych samorządów.
Zdziwiłem się jednak trochę, przeszukując Google, gdzie znalazłem wiele lokalnych informacji o tym projekcie i dołączaniu do niego kolejnych gmin. Zajrzyjmy więc do środka.
Pomysł powstał pod patronatem Fundacji im. Stefana Batorego. Jego celem w dużym skrócie, jest stworzenie narzędzia, dzięki któremu będziemy mogli zgłaszać napotkane problemy w przestrzeni publicznej z wyraźnym sygnałem dla osób odpowiedzialnych w danej gminie do konieczności ich rozwiązania. Problemy te możemy zgłaszać poprzez stronę internetową jak i przy pomocy aplikacji mobilnej (Android i iOS w testowej wersji).
Dodając poprzez stronę, wybieramy na mapie miejsce, gdzie znaleźliśmy usterkę, później w dostępnym formularzu podajemy adres tego miejsca, dokładny opis oraz możemy dołączyć zdjęcie. Następnie wybieramy rodzaj zgłaszanego problemu, czy dotyczy infrastruktury, budynków, bezpieczeństwa czy też samej przyrody.
Przeglądając gminy i miasta, które dołączyły do tego pomysłu, od razu rzuca się w oczy skala tych nieprawidłowości, które zgłaszają mieszkańcy.
Co się dalej z tym dzieje? Wyznaczeni moderatorzy przekazują zgłoszone problemy do odpowiednich służb w celu naprawienia tych usterek. W takim Poznaniu na 873 zgłoszonych problemów, 23 zostało naprawionych. W Opolu wygląda to już lepiej 382 otwartych, w tym 114 w trakcie naprawiania, 31 naprawionych i 22, które nie będą naprawione.
Właśnie, jak to z tym naprawianiem? Już w tej fazie widać, że nie wszystko funkcjonuje tak jak zakłada cały projekt. Zgłaszane problemy, które dopiero zostały przekazane do rozwiązania, odznaczone są od razu jako załatwione. Fajnie wygląda w statystykach, ale co nam z przekłamanych danych? Do tego dochodzi zniechęcenie wolontariuszy, którzy widząc takie działania odpuszczają sobie kolejne zgłoszenia.
Gminy chętnie będą przystępować do tego projektu, z uwagi na swój wizerunek, ciężko odmówić czegoś takiego, by nie być posądzonym o brak zainteresowania problemami mieszkańców. Jeśli jednak sama realizacja założeń tego projektu będzie kulała już od samego początku, nie oczekiwałbym zwiększenia zainteresowania nim samych mieszkańców.
Ze strony pomysłodawców cieszy fakt udostępnienia aplikacji mobilnej, ułatwi ona znacznie proces dodawania usterek przez mieszkańców, bo kto będzie pamiętał o tym po powrocie do domu? Na tę chwilę dostępna jest w Google Play oraz na iOS w App Store.
Na koniec o planach na przyszłość, które również wydają mi się mało realne. Otóż faza pilotażowa będzie trwała do końca roku, po tym czasie...:
Pod koniec 2012r. gminy, w których funkcjonuje serwis podejmą decyzję o jego dalszych losach na swoim terenie. Aby serwis mógł działać i służyć jako kanał komunikacji mieszkańców i władz samorządowych, uczestniczące w nim gminy będą ponosić koszty związane z utrzymaniem serwerów i obsługą technologiczną systemu na zasadzie licencji na użytkowanie lokalnych odsłon narzędzia. Na tych samych zasadach do serwisu będą mogły dołączyć kolejne zainteresowane gminy.
Może i koszty z tym związane będą niższe niż w przypadku przejęcia na siebie przez poszczególne gminy takich wysiłków w wyszukiwaniu usterek, jednak wiemy jak to jest na początku każdego roku, nagle nie ma już środków na nic, wszystko rozdysponowane w budżecie. Oby tak nie było w tym przypadku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu