Internet

Największa piracka cyfrowa biblioteka zamknięta. Jej twórcy trafiają do aresztu

Kamil Świtalski
Największa piracka cyfrowa biblioteka zamknięta. Jej twórcy trafiają do aresztu
20

Z-library znika z sieci. Jedna z największych bibliotek z pirackimi treściami zostaje zamknięta przez amerykańskie agencje, zaś jej twórcy trafiają do aresztu.

Dla wielu z nas piractwo w 2022 wydaje się być czymś abstrakcyjnym. W dobie wszędobylskich abonamentów, promocji i zabiegania twórców oraz wydawców o to, byśmy podzielili ich dziełom czas - wydaje się to dość szalone. Ale jednak gdy zagłębimy się w temat - okazuje się, że ta scena wciąż ma się dobrze i rozwija. Co ma swoje plusy (bo prawda jest taka, że tylko piractwo pozwoli zachować część treści na lata w oryginalnej formie), ale myślę, że nie tylko dla mnie nie są one w stanie przysłonić ciemnych stron. Te od lat są takie same — argumenty które były "na nie" w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych wciąż mają moc. Dlatego wyjątkowo zdumiewa mnie to, że we współczesnym świecie miejsca takie jak to o którym dzisiaj mowa istniały latami. I na dobrą sprawę - nikt sobie z tego nic wielkiego nie robił. Aż do teraz...

Z-library znika z sieci. Twórcy nielegalnej księgarni z e-bookami aresztowani

z-lib.org, bo to właśnie o tej stronie mowa, to projekt który miał na karku kilkanaście lat. Jego początki sięgają okolic 2009 roku — to właśnie wtedy Anton Napolsky oraz Valeriia Ermakova mieli utworzyć stronę, która po czasie stała się jedną z największych nielegalnych "księgarni", w której znaleźć można było publikacje zarówno książkowe, jak i artykuły. I to w wielu językach - stąd ogromna popularność usługi dookoła globu, a nie tylko w kilku lokalnych kręgach. Kilka dni temu jednak strona zniknęła z sieci — a pod wspomnianym adresem na wszystkich odwiedzających czeka grafika, którą możecie zobaczyć poniżej:

Redakcja ArsTechnica zwraca jednak uwagę na to, że za pośrednictwem Darkwebu serwis wciąż jest dostępny. Tym samym część użytkowników wciąż ma dostęp do tamtejszej biblioteki. Ale jak to się stało, że przez tyle lat serwis pozostawał "niezauważony" przez władze, a teraz znika z sieci z dnia na dzień? Sporo w tym zasługi... TikToka. Bo to właściwie on przelał czarę goryczy.

Trendujący na TikToku hashtag #zlibrary przykuł uwagę amerykańskiej organizacji Gildia Autorów. Ta zgłosiła się do United States Trade Representative z prośbą o pomoc. Książki które rano trafiają do sprzedaży - przed południem czekały już w z-lib.

Para Rosjan która stała za projektem została aresztowana w Argentynie na początku listopada. Poza zarzutami związanymi z Z-Library, oskarżono ich także o pranie piniędzy oraz oszustwo telekomunikacyjne. Amerykańskie agencje rządowe przejęły też popularną domenę, czego efektem jest grafiką jaką widzicie powyżej.

Oskarżonym zarzuca się, że przez ponad dziesięć lat prowadzili stronę internetową, której głównym celem było dostarczanie skradzionej własności intelektualnej, z naruszeniem prawa autorskiego. Przestępstwa kradzieży własności intelektualnej pozbawiają swoje ofiary zarówno biznesu, jak i ciężko zarobionych przychodów. — mówił Michael Discroll z FBI

11 milionów nielegalnych książek i rozmaitych publikacji zniknęło ze świecznika. Użytkownicy są rozczarowani, Gildia Autorów świętuje swój sukces. Walka z piractwem to taka trochę walka z wiatrakami - ale z pewnością ucinanie łbów największym projektom tego typu to spore podcinanie skrzydeł i utrudnienie dla wszystkich korzystających z nich na co dzień. No cóż - może teraz zwrócą się ku zakupom... albo abonamentom.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu