Ciekawostką jest fakt, iż urządzenia, które trzymamy w naszych kieszeniach ponad 20 lat temu uchodziłyby za superkomputery. Te, o których mówimy obecn...
Znamy nową listę najpotężniejszych superkomputerów na świecie. Liderami wciąż Chińczycy
Ciekawostką jest fakt, iż urządzenia, które trzymamy w naszych kieszeniach ponad 20 lat temu uchodziłyby za superkomputery. Te, o których mówimy obecnie to prawdziwe wydajnościowe potwory i oczywiście nie są wykorzystywane w typowych zastosowaniach. A o superkomputerach warto wiedzieć, bowiem ich dokonania są dla nas, ludzi ważniejsze niż się powszechnie wydaje.
Superkomputer jest wszędzie tam, gdzie potrzebne są naprawdę skomplikowane obliczenia - bez tychże nie byłoby takiego postępu chociażby w transporcie. Dzięki mocy obliczeniowej takich maszyn możliwe jest symulowanie aerodynamiki projektów samochodów oraz samolotów. Skoro o transporcie mowa - warto wspomnieć również o tym, że superkomputer popycha do przodu badania nad eksploracją kosmosu, a także zajmie się mechaniką kwantową - gdyby podobne obliczenia miał wykonywać sztab naukowców złożony z najświatlejszych i najszybszych umysłów na świecie, zajęłoby to setki, jak nie tysiące lat.
Od 2013 roku najszybszym tego typu sprzętem jest Tianhe-2. W opublikowanym dzisiaj rankingu superkomputerów na świecie już szósty raz z rzędu (2 razy do roku sporządza się taki raport) Chińczycy zaznaczyli swoją dominację na tym polu - jednak po piętach depczą mu Titan i Sequoia.
Tianhe-2 obecnie osiąga przeogromną z punktu widzenia zwykłego komputera osobistego moc obliczeniową. 3,12 miliona rdzeni procesorów osiąga aż 33,86 petaflopów na sekundę - dla porównania drugi w zestawieniu Titan zatrzymuje się na poziomie 17,59 petaflopów. I choć planuje się budowę kolejnych tego typu urządzeń, których moc obliczeniowa ma sięgać już zawrotnych 100 PFLOPS, Tianhe-2 ma również zostać rozbudowany, by utrzymać się w ścisłej czołówce. Szacuje się natomiast, że do 2019 roku pojawią się pierwsze konstrukcje zdolne wyciągnąć 1 EFLOPS (eksaflop na sekundę).
Postęp musi mieć swoje granice
O komputerach kwantowych opartych na kubitach mówi się od jakiegoś czasu - ta technologia wywracająca niejako do góry nogami to, co już wiemy o komputerach w dalszym ciągu jest niesamowicie droga i trudno by było ją obecnie wdrożyć w zastosowaniach konsumenckich. Superkomputer oparty na prawach mechaniki kwantowej, czyli na świecie rządzącym się zupełnie innymi prawami niż ten, który mamy przed oczyma może być szansą na przesunięcie granicy, która może się pojawić za jakiś czas.
Mechanikę kwantową na nasze najlepiej przełożył Schroedinger, który udowodnił na przykładzie kota w pudełku (i źródła promieniowania), że dopóki nie zajrzymy do środka, kot może być równie dobrze i żywy i martwy. To, co znamy obecnie opiera się na dwóch stanach - prąd płynie i nie płynie, zero i jeden. Jest całkiem prosto, ale takie ograniczenie wyznacza nam pewną granicę w przyszłości. A gdyby takich możliwych wartości było o wiele, wiele więcej? Gdyby możliwe było przenoszenie większej ilości informacji dzięki cząstkom elementarnym? To byłaby ogromna rewolucja i ona rzecz jasna kiedyś nastanie.
Jak pokazały niedawne dokonania D-Wave Two, komputera w pewnym sensie jedynie opartego na technologii kwantowej - rozwiązanie problemu z zakresu matematyki wymagało jedynie połowy sekundy zaangażowania maszyny. Standardowa konstrukcja potrzebowałaby na to pół godziny. Przynajmniej na razie superkomputery oparte na kubitach będą pieśnią relatywnie dalekiej przyszłości, ale jak już się pojawią - zapewne pchną technologię jeszcze bardziej do przodu. Gdzie wtedy znajdzie się nasza granica?
Grafika: 1, 2, 3
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu