Seriale amerykańskie są prawdopodobnie najpopularniejszymi na świecie, ale mieszkańcy Wysp wcale nie muszą się wstydzić swoich produkcji - wśród nich znajduje się naprawdę sporo wartych uwagi tytułów. Przejrzałem ofertę i wybrałem moim zdaniem pięć najlepszych brytyjskich seriali dostępnych na Netflix.
Sherlock
Gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy, że Brytyjczycy planują umiejscowić genialnego detektywa w naszych czasach, większość zakrzyknęła: "to nie może się udać!". Jakże wielkie było zdumienie nas wszystkich, gdy okazało się, że Sherlock Holmes zamieszkujący XXI-wieczny Londyn będzie nie mniej intrygującą postacią, co pierwowzór z książka Arthura Conana Doyle'a. Duża w tym zasługa Benedicta Cumberbatcha, który stworzył własną wersję Holmesa - powinniśmy jej nie znosić, a my ją uwielbiamy. W mojej ocenie sezony 3 i 4 to spory spadek formy - za dużo żartów, za mało charakterystycznych elementów, ale to nadal rozrywka z najwyższej półki. Pytanie o 5. sezon jest bardzo zasadne - BBC z pewnością chciałoby nakręcić nową serię, ale grafiki głównych aktorów są zapełnione, a i budżet ma znaczenie.
Broadchurch
Ten serial odkryłem już w momencie, gdy wyemitowany był 2. sezon, więc stosunkowo późno, dlatego nie popełnijcie podobnego błędu. Jeśli lubicie klimatyczne seriale, to Broadchurch umieściłbym w ścisłej czołówce. Do najważniejszych zalet serialu należą charakterne postacie, świetna muzyka i piękne ujęcia. Lokalizacje, w jakich kręcono są bardzo urokliwe i wielu fanów bardzo szybko zdecydowało się odwiedzić te miejsca na Wyspach. Broadchurch (w pierwszym sezonie) skupia się na zabójstwie młodego chłopca z niewielkiego miasteczka. Oprócz lokalnej policji dochodzeniem zajmuje się przyjezdny detektyw, który nie jest tu mile widziany. W tej roli genialny David Tennant.
Luther
Z całego tego zestawienia, na serial "Luther" natrafiłem najpóźniej. Wcześniej słyszałem o nim wiele dobrego, ale nie mogłem znaleźć odpowiedniej chwili, by samemu się o tym przekonać. Gdy to zrobiłem, szybko przekonałem się do Idrisa Elby. Zrozumiem, jeśli nie każdy będzie z nim sympatyzować, tym bardziej, że na przestrzeni tych kilku sezonów może zacząć delikatnie irytować - tak przynajmniej było u mnie. Dlatego choć "Luther" jest świetnym detektywistycznym serialem, dzieliłem seans wszystkich sezonów na 3 podejścia oddzielone przerwami. Mroczne, mało przyjemne sprawy i ciemne zaułki Londynu szybko wsysają.
Marcella
Moje odkrycie zeszłego roku. W momencie, gdy pojawił się na Netflix wystarczył jeden weekend, by obejrzeć wszystkie 8 odcinków. Świetna czołówka to tylko wisienka na torcie, który smakuje wyśmienicie - począwszy od zdjęć, przez grę aktorską (szczególnie Anna Friel jako Marcella Backland) oraz historię, która skrywa powoli odkrywaną tajemnicę. To równomiernie rozłożenie fabuły bardzo mi się spodobało - tu nie ma miejsca na słabe odcinki. Trapiona skutkami choroby (fuga dysocjacyjna) policjantka próbuje odnaleźć się w środku problematycznej sytuacji - do służby wraca w momencie, gdy zostawia ją mąż, a ona przejmuje pieczę nad sprawą sprzed 11 lat dotyczącą seryjnego zabójcy.
The Crown
Historia brytyjskiej królewskiej rodziny chyba nigdy nie była przedstawiona tak dokładnie - Królowa Elżbieta II jest główną bohaterką serialu Netflixa, a wszystko rozpoczyna się jeszcze przed jej koronacją. To najdroższy kostiumowy serial Netflixa, gdzie koszt jednego sezonu wynosił 100 milionów funtów, a po każdym odcinku najbardziej wnikliwi widzowie wpadali w "pułapkę Wikipedii" doczytując informacje na temat historycznych faktów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu