Netflix

Jeżeli szukacie czegoś na Netflixie, te produkcje polecam omijać z daleka

Kamil Świtalski
Jeżeli szukacie czegoś na Netflixie, te produkcje polecam omijać z daleka
Reklama

Zakładam, że to sprawa indywidualna, ale ten zestaw netflixowych produkcji — dla mnie — okazał się ogromnym zawodem. Subiektywny zestaw pięciu tytułów, które polecam omijać szerokim łukiem!

Netflix w swojej bibliotece ma sporo fantastycznych produkcji — zarówno tych, które stworzone zostały na ich zlecenie / dostępne są wyłącznie u nich (czyli Netflix Originals), jak i całej reszty. Najczęściej mówi się o tym, co warto tam obejrzeć — ja dziś postanowiłem jednak ugryźć listę od drugiej strony i przedstawić pięć tytułów, których nie mógłbym polecieć nikomu. A jedyne co mogę zrobić, to przed nimi przestrzec — i to moja złota piątka, którą polecam omijać z daleka. Ale nie wierzę, że nigdy nie trafiliście tam na żaden film lub serial, którego warto unikać... prawda? No to co was tak przestraszyło? ;-)

Reklama

Fuller House

Nigdy nie zrozumiem jak doszło do tego, że ten serial aż tak dobrze się ogląda i powstają jego kolejne sezony. Sequel kultowej Pełnej Chaty jest serią, która w moich oczach nie jest niczym więcej, niż próbą przyciągnięcia ogarniętych nostalgią widzów. Problem polega na tym, że nie mam ani krzty nostalgii do Full House — bo serial po raz pierwszy obejrzałem w zeszłym roku i to od deski do deski. Nie będę ukrywał, że nawet po tych wszystkich latach niezwykle mi się podobał. Niestety — tego samego nie mogę powiedzieć o jego kontynuacji, w której nie zagrało mi... właściwie wszystko. Pięć obejrzanych przeze mnie odcinków to była męczarnia, której wolałbym już jednak nie powtarzać — i nie ważne czy lubicie klasyczną Pełną Chatę czy nie — ja polecam omijać serię szerokim łukiem. Ni to zabawne, ni to fajne. Zakładam że bez legendy sprzed lat nawet najdroższe by nie poskutkowały.

Hot Bot

Jeden z tych filmów, które są tak złe... ale to tak złe, że zbliżają się do granicy bycia wybitnymi — i przy dobrym posiedzeniu ze znajomymi może i zadziałają, ale jako rozrywka na wieczór na pewno nie. Hot Bot to historia dwóch niezbyt popularnych w swoich szkołach chłopaków, którzy przypadkowo znajdują robota wyglądającego jak seksbomba (w tej roli Cynthia Kirchner). To jednak moment, w którym ich życie zaczyna się komplikować — właściciel tego gadżetu chce go odzyskać, a oni... no cóż, oni robią co tylko w ich mocy, by go zatrzymać. Fatalne dialogi, wpadki realizacyjne... to mały koszmarek, którego nie chcecie oglądać — nawet jeżeli macie słabość do typowych filmów dla nastolatków.

Naked

Kolejny film, który jasno daje do zrozumienia że nawet lubiani aktorzy nie pomogą, kiedy reszta zawodzi. Twórcy często chcą zapewnić swojemu dziełu kultowe sceny, które widzowie zapamiętają na dłużej — tym razem to się... po prostu nie udało — i nie pomógł nawet Marlon Wayans obsadzony w głównej roli. Jako że główny bohater przeżywa w kółko tę samą godzinę, trudno się pozbyć skojarzeń z kultowym Dniem Świstaka. A biorąc pod uwagę pozostałe okoliczności — to Kac Vegas jest kolejnym naturalnym skojarzeniem. Nudna intryga, fatalne żarty, to po prostu męczy — mimo tego, że realizacyjnie jest naprawdę w porządku. Szkoda, bo przyznam, że liczyłem na więcej.

The Babysitter

Ze wszystkich tych pozycji. Opiekunka okazała się dla mnie największym zawodem — głównie dlatego, że wiele wskazywało, że to naprawdę może się udać. Połączenie horroru z komedią tak, by to działało, nie jest rzeczą łatwą — ale wątek niepokornego malca który zamiast iść spać patrzy co robi jego opiekunka i odkrywa, że jest ona członkinią grupy satanistycznej — odpowiednio rozegrany — mógłby być prawdziwym hitem. Zamiast tego wrzucono tam tyle dziwnych motywów, że odniosłem wrażenie, że sami twórcy nieco się w tym wszystkim pogubili i nie dali rady ograć wszystkiego tak dobrze, jak to możliwe. Sekta, gore, geekowskie żarty, wszystkiego po trochu i... nic konkretnego. Ni to horror, ni to komedia, ni to czarna komedia. Najbardziej boli zmarnowany, moim zdaniem, potencjał...

The Do-Over

Jeden z filmów, którego główny bohater, Max, z dnia na dzień postanawia zmienić swoje paskudne życie. Wciela się w niego Adam Sandler, co dla wielu może być zachętą, ale jeżeli faktycznie uznacie że chcecie zobaczyć tę netflixową produkcję — podchodziłbym do niej bardzo ostrożnie. Żarty dość czerstwe, historia wtórna i nijaka, podobnie jak przedstawiany nam świat. Spotkałem się z opiniami, że to produkcja po prostu średnia — nie wykluczam, że dla niektórych, owszem. Dla mnie była jednak na tyle nużąca i nijaka, że wolałbym się na nią więcej nie natknąć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama