Jeśli szukacie idealnej gry do lojalnej kooperacji na podzielonym ekranie, to przychodzę z rozwiązaniem. Żałuję, że odkryłem ją dopiero teraz.
Rynek gier bazujących na lokalnej kooperacji rządzi się jedną, bardzo zero-jedynkową zasadą – albo tytuł jest idealnie skrojony pod granie na podzielonym ekranie, ale jest totalną klapą, która nudzi po kilku sesjach. Jeśli dodamy do tego fakt, że generalnie gry tego gatunku nie ukazują się zbyt często, to okaże się, że pozycje warte uwagi można zliczyć na palcach u jednej ręki. Mamy więc It takes Two, A Way Out, Unravel, Diablo, Overcoocked i… na siłę Gears of War? I celowo pomijam tu gry sportowe, bo to specyficzny rodzaj, który średnio nadaje się na grę w mieszanym towarzystwie pod względem obycia z padem. A gra z lokalnym coopem powinna być właśnie do bólu prosta i wystarczająco wymagająca, bo niskim progiem wejścia zachęcać do dalszej gry we dwójkę na trudniejszych poziomach. I tak właśnie jest z Human Fall Flat, czyli tytułem niezbyt nowym, ale z reakcją godną Internet Explorera odkryłem ją dopiero teraz. I grało mi się lepiej niż w ostanie hity AAA.
Lewa prawa i skaczesz
Szybkie backstory – Human Fall Flat to platformówka z elementami zagadek logicznych, w której gracze wcielają się w plastelinowe postacie (z możliwością personalizacji) o niezwykle elastycznych ciałach. Gra trafiła na rynek w 2016 roku, stając się szybko jednym z najlepiej sprzedających się pozycji. Jakim cudem w udało jej się w krótkim czasie osiągnąć wynik 30 milionów sprzedanych kopii? Odpowiedź jest prosta: to idealny tytuł do grania ze znajomy. Każdym.
Mechanika Human Fall Flat jest banalnie prosta – lewy spust pada to lewa ręka, prawy spust to prawa ręka, a X/A (zależnie od platformy) odpowiada za skok. Tyle i aż tyle, bo to pozornie łatwe zadanie wymaga koordynacji całego ciała – czyli dobrego operowania kamerą – i brania pod uwagę praw fizyki. W grze często wchodzimy bowiem w interakcje z przedmiotami i nierzadko trzeba chwilę pogłówkować, by wymyślić sposób na aktywowanie przełącznika lub przeskoczenie przepaści.
Cała magia polega jednak na świetnym ragdollu, czyli symulacji bezwładnego ciała, która nieporadnym postaciom nadaje jeszcze większej nieporadności. Początkowo poziomy wydają się banalne – otwórz drzwi, przesuń wózek – ale z czasem wymagają coraz większej kooperacji między dwoma graczami. No chyba że grasz online, wtedy do rozgrywki może dołączyć aż 8 osób. I to właśnie ta współpraca daje najwięcej funu.
Wspólnie poza schematem
Przeszedłem tą grę kilka razy z różnymi osobami i za każdym razem działało to tak samo dobrze. Wystarczy kilka pierwszych poziomów, by zrozumieć mechanikę gry, która z czasem coraz mocniej troluje graczy. Levele można bowiem przechodzić na wiele różnych sposobów i to od Was zależy, czy spróbujecie pójść na skróty i oszukać system, czy wybierzecie oczywistą wersję. Istnieje też scenariusz, w którym przez godzinę będziecie wspólnie kombinować nad tym jak nieporadnymi rękami plastelinowych ludków podnieść kontener dźwigiem, a w rzeczywistości ta czynność prowadzi donikąd. I to też jest super, bo z pozoru niewielkie lokacje potrafią wciągnąć na długo przez to, że po prostu próbujecie rozwiązać zagadkę na własny sposób, albo po prostu to ominąć jeśli jesteście wystarczająco sprawnymi alpinistami i potraficie dobrze podawać sobie ręce. Polecam dla samej satysfakcji ze wspólnie wyuczonych schematów.
To też gra, której po porostu nie da się nie polubić, więc można ją w ciemno polecić dla casualowych ekip. A na co? Tu kolejny plus, bo dostępnych platform jest wiele – PC, macOS, PlayStation 4/5, Xbox Series S/X, Nintendo Switch, iOS, Android czy nawet Linux. Jest też dostępna w Game Pass, więc jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem subskrypcji, to zachęcam do wypróbowania z drugą połówką czy znajomymi, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. To gra z gatunku easy to learn, hard to master i syndromem kolejnego levela. I to właśnie dzięki temu trafia do wąskiego grona idealnych pozycji do lokalnego coopa, a takie tytuły należy chwalić i wyróżniać, bo to wymierający gatunek.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu