Polska Rzeczypospolita Ludowa kojarzy się większości osób z siermiężnością, pustymi półkami, inflacją i absurdami, które najlepiej puentował w swoich filmach Bareja. Ze sprzętem i technologiami mieliśmy wtedy ogromne problemy, urządzenia rodzimej produkcji były... różnej jakości, ale przede wszystkim ciężko było je dostać. Wśród produkowanego ówcześnie sprzętu było jednak trochę urządzeń wysokiej klasy, z których niektóre nawet dziś są chętnie kupowane.
Ponieważ jedną z charakterystycznych cech systemu socjalistycznego była centralizacja, polski sprzęt elektroniczny produkowany był głównie przez firmy zrzeszone w Zjednoczenie Przemysłu Elektronicznego i Teletechnicznego UNITRA, w ramach którego funkcjonowały takie marki jak Diora, Tonsil, Radwar, Radmor, Polkolor i wiele, wiele innych.
Państwowe firmy najczęściej produkcję zaczynały od zakupów licencyjnych na Zachodzie, jako sztandarowy przykład można tu podać umowy Zakładów im. Kasprzaka z Grundigiem. Z czasem przechodziły na własne, choć najczęściej wyrastające ze wspomnianych licencji konstrukcje. Nic w tym dziwnego, ostatecznie na tym polega transfer technologii.
Najlepsze urządzenia „made in Poland” były niezwykle trudno dostępne i produkowane w małych ilościach. Największą szansę na ich zakup dawało posiadanie w rodzinie jakiegoś partyjnego kacyka albo... górnika, którzy mieli swoje własne, lepiej wyposażone sklepy. Gospodarka PRL to w dużej mierze zarządzanie pustymi półkami.
HiFi Superstar
Największe osiągnięcia polskie firmy elektroniczne miały na polu urządzeń do odtwarzania muzyki. Jednym z najważniejszych producentów tego typu były Zakłady Radiowe im. Marcina Kasprzaka w Warszawie. Firma rozpoczęła produkcję od lampowych radioodbiorników, a zakończyła produkując charakterystyczne radiomagnetofony.
Sprzętem, który chciałbym tu wyróżnić będzie jednak magnetofon szpulowy ZRK M 3201 SD Koncert. Było to urządzenie klasy Top Hi-Fi, świetnie grające i chyba jeszcze lepiej wyglądające. „Koncerty” były bardzo dobrze zaprojektowane także od mechanicznej strony, dobrze utrzymane egzemplarze działają do dziś. Niestety, produkowane były w śladowych ilościach, w związku z czym obecnie osiągają bardzo wysokie ceny.
W dziedzinie radioodbiorników najpopularniejszym urządzeniem tego czasu był prawdopodobnie, produkowany przez Diorę, Amator, ale wyróżnienie z tej trafi kategorii do pięknie zaprojektowanego zestawu firmy Radmor: amplitunera 5102-TE, tunera TA-5122 i korektor 5472. Były to urządzenia z wyższej półki, z designem, który do dziś w ogóle się nie zestarzał. Drugim zestawem, którym bym nawet dziś nie wzgardził, były wieże Diora z serii SSL wyposażone w charakterystyczny magnetofon-szufladę.
Myśląc o głośnikach i PRL praktycznie każdemu przed oczami stanie Tonsil. Najbardziej znanym produktem tamtych czasów będą chyba Altusy 140. Przypuszczam, że ich charakterystyczny wygląd znany jest większości osób, które w tamtych czasach miały poważniejszą muzyczną „zajawkę”. Podobnie jak wcześniej wymienione urządzenia, dobrze utrzymane egzemplarze do dziś nie mają się czego wstydzić, jeśli chodzi o jakość dźwięku.
Ostatnie z wyróżnień trafi do urządzeń może niewybijających się jakością, ale takich, które odniosły spory sukces rynkowy i zapadły ludziom w pamięć. Mowa o produkowanych pod koniec PRL pajęczakowatych słuchawkach Unitra SN-50 oraz „walkmanie” Kajtek. Tych pierwszych nie miałem, ale zawsze bardzo mi się podobały, Kajtek służył u nas w domu bezproblemowo przez kilka lat.
Mikroskopy
Sprzętem, który bez wątpienia przetrwał próbę czasu są... mikroskopy. Urządzenie produkowane przez PZO, takie jak Biolar czy Studar, do dziś są chętnie kupowane i bez problemu spełniają swoje zadanie. Cóż, nie ma w nich prawie elektroniki, z którą socjalistyczne kraje nie radziły sobie za dobrze, za to mechanicznie i optycznie to bardzo wysoka półka, przewyższająca jakością większość popularnych obecnie chińskich konstrukcji.
Komputery
PRL i komputery to temat znacznie trudniejszy. Komponenty i osprzęt potrzebny do produkcji tych urządzeń był problemem dla całego bloku wschodniego. Coś tam próbowały produkować zakłady w ZSRR i NRD, ale ilość i jakość tych wytworów najczęściej była tragiczna. Nie mniej, opierając się na zachodnich komponentach, nasi konstruktorzy potrafili stworzyć co najmniej dwa urządzenia godne odnotowania.
Pierwszym będzie nowatorski jak na ówczesne czasy komputer K-202, zaprojektowany przez inż. Jacka Karpińskiego. Nowoczesna architektura, modularna budowa, duża szybkość i... niestety kompletna klapa przy próbie rozkręcenia jego produkcji, pomimo wpompowania w nią niemałych środków. Powodów tej katastrofy było wiele, od trudnego charakteru Karpińskiego, przez urzędnicze PRL-owskie piekiełko, po problemy z zagranicznymi kontrahentami. Niemniej konstrukcja, choć nie aż tak wspaniała jak głoszą mity, z pewnością była jedną z najciekawszych w tamtym okresie.
Drugi komputer jest trochę odwrotnością K-202, Elwro 800 nijak rewolucyjny przecież nie był. Ten prosty komputer edukacyjnym zgodny z ZX Spectrum trafił jednak do seryjnej produkcji i sporo dzieciaków dzięki nim pierwszy raz zetknęło się z urządzeniami tego typu. Wyprodukowano go w ilości około 15 tys. sztuk. Z jednej strony niewiele, z drugiej, jak na socjalistyczne państwo w stanie upadku, to całkiem niezły wynik.
Telewizor i monitory
PRL nie umiała w telewizory, kropka. Mogę mieć sporo sentymentu do, kupionej dzięki łapówkom, Unitry Iskra 8556 Polkolor, dzięki której połowę Mundialu 1986 obejrzałem w kolorze, ale do zachodnich konstrukcji te urządzenia w ogóle nie miały startu. Najlepszej perspektywy gdzie pod tym względem jesteśmy nabierało się wtedy, gdy miało się kolegę, któremu ojciec przywiózł „z Zachodu” np. Sony Trinitrona, przepaść.
Jest jednak jeden telewizor, który mogę tu wymienić jako bardzo sympatyczny i dobrze zaprojektowany. Mowa o turystycznym, jeszcze czarno-białym, Neptunie 150. Dzięki niemu można było oglądać telewizję na wakacjach i choć zabawa z antenami potrafiła być męcząca, dobrze spełniał swoje zadanie. W oparciu o jego konstrukcję stworzono też sympatyczny monitor komputerowy Neptun 156.
I... to by było na tyle
W czasie przeglądania materiałów do tego artykułu zauważyłem, że dużą część ówczesnego sprzętu ocenia się dziś zdecydowanie ponad ich rzeczywistą wartość. Wspomina się je przez pryzmat.. sentymentu za czasami młodości. Ja jednak nie wymienię jako osiągnięć PRL często wspominanego jako „trwalszy” sprzętu AGD. Frania nie jest wygodna, stare pralki regularnie zalewały mieszkania i sąsiadów, a sprzęty kuchenne może i był na tle reszty tylko średnio zawodne, ale za to brzydkie, głośne i toporne.
Samochody? Zlepek przestarzałych licencyjnych technologii, o kiepskiej jakości wykonania i znacznie gorszych, niż u większości zachodnich konkurentów parametrach. Można z rozrzewnieniem wspominać Poloneza, ale warto pamiętać, że technologicznie ustępował nawet brzydszej, radzieckiej Ładzie (ponieważ kupiliśmy licencje na starszego typu silniki). Obrosłe legendami projekty motoryzacyjne to najczęściej ciekawe makiety, nałożone na stare komponenty, które akurat były pod ręką.
Większości projektów bardziej ambitnych, niewydolny i przestarzały socjalistyczny przemysł nie był w stanie wdrożyć do produkcji. Nie przypadkowo wszyscy w demoludach lecieli głównie na licencjach. Podsumowując, warto docenić te kilka wyjątków, pokazujących że i w socjaliźmie dało się zrobić COŚ dobrze. Pamiętajmy jednak, że generalnie z „Zachodu” przywoziło się lepszy sprzęt z tzw. wystawek, niż u Nas można było kupić w sklepach.
Zdjęcia: wikipedia (Pulawysmok, Lowdown, Jacek Halicki, nakhon100, Darekm135)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu