Felietony

Google w wiecznej becie. Kolejna aplikacja trafia na cmentarz

Krzysztof Rojek
Google w wiecznej becie. Kolejna aplikacja trafia na cmentarz
Reklama

Google uśmierca kolejną aplikację. Naprawdę nie rozumiem, jaką strategię przyjęła firma i jak chce zachęcić użytkowników do korzystania ze swoich programów.

Mam pewien bardzo osobisty problem z korzystaniem z aplikacji od Google. Nie dlatego, że ich nie lubię, czy coś w ten deseń. Wręcz przeciwnie. Owszem, podejście firmy do danych klientów zasługuje na mocną krytykę, ale nie da się nie odnotować, jak ważną rolę w rozwoju całego współczesnego środowiska komputerowego odegrała najpierw wyszukiwarka, a potem - YouTube, Mapy, Google Chrome czy w końcu system Android. W drugim garniturze usług mamy chociażby Google Docs, Dysk Google, Asystenta Google czy któryś z 30 komunikatorów, który akurat jest przez firmę promowany. Dalej wchodzimy już jednak w sferę "eksperymentów". Sferę w której niczego nie można być pewnym, a każda usługa może zakończyć swoje życie dziś, jutro, albo za tydzień.

Reklama

To niedopracowanie produktów Google powoli zaczyna mnie irytować

Jeżeli ktoś śledził niedawną konferencję Google I/O, to pewnie zauważył jedną rzecz. Owszem - mieliśmy tam nowego Androida i zmiany w WearOS, ale oprócz tego większość z zapowiedzianych nowości nie była gotowymi produktami do wdrożenia "na już". LaMDA, Little Patterns, spotkania w 3D - to wszystko są koncepty i miną lata, zanim w jakiejkolwiek formie trafią na rynek. Tymczasem Google ma już wypuszczone dziesiątki, jeżeli nie setki aplikacji, które wymagają pilnych usprawnień i naprawy. Problem polega na tym, że chcąc promować jakieś rozwiązania, firma zapomina, że ma już 5 aplikacji z tego samego obszaru. Zamiast jednak utrzymywać ich działanie na przyzwoitym poziomie, bardzo często Google po prostu je... kasuje.


Najlepszym przykład takiej niespójności mamy obecnie. Na swoim I/O Google bardzo mocno promowało Augmented Reality, np. w swoich Mapach. I wszystko fajnie, szkoda tylko, że jedna z najbardziej użytecznych aplikacji tego typu od Google, czyli wirtualna miarka, po prostu nie działała dobrze. Czy Google ją naprawiło? Nie - po prostu usunęło ją ze sklepu Play. Bardzo to fajne więc, że Google twierdzi, że AR to przyszłość użytkowania smartfonów, a jednocześnie - ewidentnie pokazuje, że nie dba o to, by konsumenci mogli użytkować tę technologię w praktyce. Gdyby było inaczej, takie sytuacje nigdy nie miałyby miejsca.

Wolę używać programów o które ktoś faktycznie dba

Oczywiście - każda firma, która działa na rynku od dłuższego czasu - czy to Google, Apple, Microsoft, Facebook czy ktokolwiek inny - ma swój epizod z zakończeniem życia jakiegoś programu bądź funkcjonalności. Jednak z jakichś względów tylko w przypadku programów od Google mam wrażenie, że gdzieś tyka nad nimi zegar, odliczający czas do ich śmierci. M.in. dlatego, kiedy wybierałem usługę streamingową, postawiłem na Spotify, a nie Google Play Music, zamiast Picasy korzystałem z (również darmowego) Paint.net, a Hangouta obchodziłem szerokim łukiem, jeżeli nie musiałem z niego korzystać w pracy. I dlatego teraz trzymam się jak najdalej od Zdjęć Google, Google Duo czy Wiadomości Google.


Google udowodniło bowiem, że potrafi zabijać nawet aplikacje, które nie wymagają jakiejś specjalnej uwagi - Measure (wspomniana miarka AR), Timely (zegarek z alarmem) czy nawet bardzo popularne usługi jak Inbox. Przed nożem Google nic nie jest bezpieczne i jeżeli firma postanowi, że nie ma wystarczająco zasobów, by gonić za "the next big thing", bez skrupułów odetnie zbędny balast. Problem polega na tym, że to co dla Google jest zbędne, dla użytkowników może być bardzo przydatne. W ten właśnie sposób Google samo zacisnęło sobie pętlę, generując niepewność co do swoich aplikacji. Co z tego, że firma wypuści bardzo dobry software, jeżeli większość użytkowników będzie przekonana, że to tylko kolejny dokończony w pół projekt który i tak za pół roku przestanie być wspierany? Ludziom będzie szkoda czasu i energii na wypróbowanie tego rozwiązania, albo też - wybiorą coś o podobnym działaniu od konkurencji.


Reklama

Jest to duży problem dla Google, które ewidentnie chce wejść w takie branże jak medycyna, co jednak wymaga bardzo głębokiej integracji systemów firmy z systemami, które funkcjonują chociażby w szpitalach. Fakt, że pewnego dnia będziemy mogli przechowywać nasze dane medyczne w aplikacji od Google nie jest dla mnie nieprawdopodobny z powodu niedojrzałości technologii. Jest nieprawdopodobny, ponieważ mam przeczucie, że nawet jeżeli taka aplikacja powstanie, to jej bardzo wymagające utrzymanie (pomyślcie o współpracy z tymi wszystkimi twórcami urządzeń medycznych, jak ciśnieniomierze, pulsoksymetry etc.) sprawi, że Google bardzo szybko porzuci jej rozwój. A to z kolei sprawi, że jeżeli taki produkt wejdzie na rynek, to raczej nie będę z niego korzystał. Mamy tu więc do czynienia z samospełniającą się przepowiednią, ponieważ niskie zainteresowanie aplikacją faktycznie może doprowadzić do jej wygaszenia.

Google jednak nie wydaje się chcieć zejść z raz obranej ścieżki. Który program waszym zdaniem pójdzie następny pod nóż?

Reklama

 

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama