Kim byś był, gdybyś nie był sobą? Bohater Mrocznej materii postanowił znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Apple po kilkunastu naprawdę świetnie wykonanych filmach i serialach złapało moment zadyszki, dodając do platformy TV+ przeciętnej jakości produkcje. Mroczna materia ma okazje odwrócić ten trend. Serial na podstawie powieści Blake’a Crouch’a to kawał mrocznego i wciągającego kina – nie tylko dla fanów fizyki.
Odnaleźć alternatywną wersję siebie
Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak mogłoby wyglądać Twoje życie, gdybyś po drodze podjął inne decyzje? Praca, dom, praca dom – a przecież mogło być zupełnie inaczej. To właśnie takie rozważania towarzyszą Jasonowi Dessenowi, zmęczonemu życiem profosowi fizyki na przeciętnej uczelni, a zarazem głównemu bohaterowi serialu. Wybrał rodzinę zamiast kariery i małomiasteczkowy spokój zamiast pędu wielkiego miasta. Nagrody, sława i naukowe granty uciekły mu sprzed nosa, a Jasonowi pozostały jedynie gdybania – być może gdzieś w alternatywnej rzeczywistości scenariusz z marzeń byłby codziennością.
Polecamy: Spektakularne widowisko nowym hitem? Przyciąga uwagę od pierwszych sekund
Jeśli wierzyć teorii wszechświatów równoległych, to gdzieś w zupełnie innym uniwersum jest teraz wersja Ciebie numer X – być może jest prezesem wielkiej korporacji? Być może zdobywa medale na Igrzyskach Olimpijskich, a być może skończyła gdzieś pod mostem, żyjąc w biedzie i ubóstwie. Nigdy się nie dowiesz, jeśli nie spróbujesz jej odnaleźć – pisarz Blake Crouch postanowił wykorzystać ten motyw, a francuski reżyser Louis Leterrier (odpowiedzialny między innymi za Iluzję) przełożył go na srebrne ekrany. Efekt jest więcej niż dobry.
Trzymające w napięciu pomieszanie z poplątaniem
Mroczna materia to pełen filozoficzno-naukowych zawiłości thriller, który bawi się formą i z każdym kolejnym odcinkiem wprowadza widza w coraz większe zakłopotanie. Motywem przewodnim jest tutaj alternatywa eksperymentu myślowego z Kotem Schrödingera, zrealizowana w praktyce. Tym razem to człowiek wchodzi do tajemniczej skrzyni, a to czy wróci, kiedy wróci i czy dalej będzie tą samą osobą, pozostaje zagadką, którą Jason Dessen postanawia rozwiązać – i to przy postawieniu siebie w roli królika doświadczalnego.
Doprowadza to do serii nieoczekiwanych i początkowo trudnych do zrozumienia zdarzeń. Serial nie spieszy się z wyjaśnieniami, optymalnie dozując akcję i kończą odcinki cliffhangerami, zachęcającymi do uruchomienia kolejnego epizodu. Czuć w nim delikatną nutę uwielbianego przez widzów Rozdzielenia, choć to nie do końca ten sam poziom abstrakcji i surrealizmu. Mroczna materia stara się bowiem bazować na nauce, podkręcając ją nieco o kryminalne wątki i wprowadzając oglądającego w niezwykły świat podróży między równoległymi wszechświatami.
Pod względem aktorskim nowy serial Apple także trzyma poziom. Twórcy postawili na Joel’a Edgertona (Wielki Gatsby), Jimmiego Simpsona (House of cards), Jennifer Connelly (Requiem dla snu) i Alice Braga (Jestem legendą), obsadzonych w głównych rolach, a to aktorzy, którzy doskonale czują się w mrocznych i gęstych produkcjach, a taka niewątpliwie jest Mroczna materia. Fakt, niektóre sceny wydają się nieco zbyt przegadane, ale serial błyskawicznie wynagradza je dynamicznymi zwrotami akcji.
Nowe odcinki Mrocznej materii w każdą środę na Apple TV+
Już teraz możecie obejrzeć dwa pierwsze odcinki Mrocznej materii w Apple TV+, a kolejne epizody będą ukazywać się co środę. Zdradzę, że miałem okazję obejrzeć je przedpremierowo i na tej podstawie mogę zapewnić Was, że z każdym kolejnym odcinkiem serial wciąga jeszcze mocniej – jeśli więc początkowo poczujecie się odrzuceni zawiłościami, to zaufajcie mi i dajcie mu szansę. To bez wątpienia jedna z lepszych pozycji, które w ostatnich miesiącach wyszły spod skrzydeł Apple.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu