Przeglądarki internetowe

Mozilla chce spersonalizować internet. Czy witryny nie wiedzą o nas już i tak za dużo?

Tomasz Popielarczyk
Mozilla chce spersonalizować internet. Czy witryny nie wiedzą o nas już i tak za dużo?

Wielkie idee rodzą się w Mozilla Labs. Kolejna z nich właśnie ujrzała światło dzienne. Mowa o technologii, która ma pomagać w dostosowaniu sieci web d...

Wielkie idee rodzą się w Mozilla Labs. Kolejna z nich właśnie ujrzała światło dzienne. Mowa o technologii, która ma pomagać w dostosowaniu sieci web do naszych preferencji. Na podstawie przeglądanych w przeszłości stron, odwiedzane witryny pokażą treści, które najlepiej wpisują się w nasze zainteresowania.

Dotychczas jedyny sposób personalizacji stron internetowych prowadził przez konieczność rejestracji. Na tej podstawie witryny mogły zbierać informacje o najczęściej przeglądanych przez nas tematach i oferować podobne, które najlepiej dopasowano do naszych zainteresowań. Problem polegał na tym, że dla każdego serwisu konieczne było założenie nowego konta, a to znowu zniechęcało internautów, szczególnie w sytuacjach, kiedy wcale nie odwiedzali danego miejsca tak często.

Inny sposób proponuje Mozilla. Technologia, nad którą pracuje się w laboratoriach fundacji polega na wykreowaniu profilu użytkownika na podstawie jego historii przeglądania. Za całość ma odpowiadać algorytm umieszczony wewnątrz przeglądarki, a więc żadne dane nie będą wysyłane na zewnątrz. Ponadto użytkownik będzie miał również kontrolę nad tym jakie dane zostaną udostępnione i które witryny będą miały możliwość skorzystania z nich. Rewolucja rewolucją, ale Mozilla nie zapomina o swoich sztandarowych zasadach. To dobrze.

Na blogu fundacji możemy przeczytać, że interfejs programistyczny został już udostępniony kilku dużym wydawcom wśród których jest m.in. Hubert Burda Media. Jeżeli pierwsze testy się powiodą, to API ma trafić do Firefoksa, a następnie zostać udostępnione wszystkim pozostałym dostawcom treści.


Oczywiście rozwiązanie to budzi na razie szereg wątpliwości. Nie wiemy, jak będzie ostatecznie wyglądało jego działanie i do jakich konkretnie informacji będzie miała dostęp witryna. Jestem przekonany, że inżynierowie Mozilli zdają sobie sprawę z tego, że nikt o zdrowych zmysłach nie będzie udostępniał swojej historii przeglądanych witryn. Jeżeli jednak zaimplementowany w przeglądarce algorytm wygeneruje na podstawie tej historii listę interesujących nas tematów, sytuacja będzie wyglądać zgoła odmiennie. Myślę, że nikomu różnicy nie sprawi to, że jego ulubiony serwis internetowy dowie się o jego zamiłowaniu do piłki nożnej. Rozwiązanie to ma również sprawdzić się w przypadku systemów rekomendacji, które działają w sklepach internetowych czy miejscach typu Mozilla Marketplace.

Jest też druga strona medalu - reklamy. Mozilla o tym nic nie wspomina, ale to raczej oczywiste, że API może posłużyć również do personalizacji komunikatów tego typu. Pozwoli to podnieść klikalność i da mniejszym sieciom reklamowym możliwość rywalizacji z gigantami, jak Google, który wie o swoich użytkownikach więcej niż niejeden portal informacyjny.

Plan Mozilli na personalizację sieci www jest bardzo odważny, ale jakoś mnie nie przeraża. Pewnie gdyby podobny pomysł ogłosił Google lub Microsoft, reakcja byłaby inna. Fundacja cieszy się bardzo dobrym PR-em i wielu użytkowników nie ma najmniejszych zastrzeżeń do transparentności jej działań. Technologia personalizacji stron www nie powinna tego zmienić. Powiem więcej, dzięki nieposzlakowanej opinii, będzie miała nawet większą szansę na sukces. Czy jednak Mozilla nie kładzie w ten sposób na szali przypadkiem swoich wartości oraz dobrego wizerunku? Z pewnością pojawią się i takie głosy. Nie uprzedzajmy jednak faktów i dajmy projektowi dojrzeć, zanim wystawimy mu laurkę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu